Rozbieżności w orzecznictwie sądów powodują, że naliczenie tańszego towaru przez klienta raz jest traktowane jako wykroczenie kradzieży, innym razem jako przestępstwo oszustwa. Resort sprawiedliwości nie planuje jednak doprecyzowania przepisów.

Wraz ze wzrostem liczby kas samoobsługowych zwiększa się też liczba przypadków nadużyć klientów z tym związanych. Najczęściej polegają one na zamianie metek i zeskanowaniu tańszego towaru w miejsce droższego lub też ważeniu droższych owoców jako tańszych. Rzadko jest to wynik nieuwagi, o wiele częściej nieuczciwi klienci próbują po prostu zmniejszyć rachunek do zapłaty.

Choć nie ma szczegółowych statystyk, to co jakiś czas policja informuje o tego typu przypadkach. Funkcjonariusze z Chrzanowa podali przykład klientki, która, kupując przy użyciu kasy samoobsługowej różne owoce, wszystkie ważyła jako będące w promocji grapefruity, dzięki czemu zapłaciła rachunek mniejszy o nieco ponad 10 zł. Za każdym razem w takich przypadkach policja przestrzega przed naśladowaniem takich zachowań, przypominając, że stanowi to oszustwo, za które grozi od sześciu miesięcy do ośmiu lat pozbawienia wolności (lub do dwóch lat w przypadku mniejszej, nomen omen, wagi).

W odróżnieniu od kradzieży, która do kwoty 500 zł stanowi tylko wykroczenie, a dopiero po przekroczeniu tej wartości jest traktowana jako przestępstwo, przy oszustwie wartość wzbogacenia się sprawcy nie ma znaczenia. Już oszustwo na złotówkę stanowi przestępstwo, co najwyżej mniejszej wagi.

Tyle tylko, że są zasadnicze wątpliwości, czy kwalifikacja prawna przyjmowana przez organy ścigania, a następnie sądy jest właściwa. W doktrynie prawa karnego takie podejście jest krytykowane przez część ekspertów, którzy stoją na stanowisku, że przy tego typu zachowaniach nie są spełnione znamiona oszustwa, czyli „doprowadzanie innej osoby do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd”.

Zaczęły się pojawiać orzeczenia idące pod prąd dominującej linii orzeczniczej. Sądy zaczęły kwalifikować takie czyny jako kradzież, która w zależności od wartości była traktowana jako wykroczenie z art. 119 par. 1 kodeksu wykroczeń lub przestępstwo z art. 286 kodeksu karnego. Sąd Okręgowy w Zielonej Górze, rozpoznając apelację (sygn. akt VII Ka 3/22), zmienił wyrok, uznając, że zachowanie mężczyzny skazanego w I instancji za oszustwo wyczerpało jedynie znamiona kradzieży wykroczeniowej. Z kolei SR w Pile w podobnej sprawie umorzył postępowanie karne prowadzone w kierunku oszustwa, stwierdzając brak znamion czynu zabronionego (sygn. akt II K 414/22). Jednocześnie wciąż zapada też wiele orzeczeń przeciwnych. Rozbieżności te powodują, że sprawcy takich samych lub bardzo podobnych czynów są traktowani różnie w zależności od sądu rozpoznającego ich sprawę.

– Wbrew pozorom nie jest to zagadnienie małej wagi, gdyż skala zjawiska jest coraz większa i ciągle rośnie – mówi prof. Marek Kulik z Uniwersytetu Marii Curie Skłodowskiej w Lublinie. Jego zdaniem ciągle dominująca kwalifikacja z art. 286 par. 1 k.k. jest niepoprawna.

Kradzież…

– Oszustwo polega na doprowadzeniu innej osoby do niekorzystnego rozporządzenia mieniem poprzez wprowadzenie w błąd, wyzyskaniu błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania. Konieczne jest zatem doprowadzenie innej osoby do jakiejś czynności rozporządzającej. Należy przy tym osobę tę wprowadzić w błąd, wyzyskać błąd, w którym ta osoba już pozostaje, czy też wyzyskać niezdolność tej osoby do należytego pojmowania, działania, które podejmie. A tu w ogóle nie ma żadnej osoby – jest kasa, która działa automatycznie. Z tego powodu nie można mówić o oszustwie, w każdym razie nie o klasycznym – tłumaczy karnista.

Jak dodaje, można co najwyżej rozważać, czy w grę nie wchodzi oszustwo komputerowe, czyli występek z art. 287 k.k., typizujący zachowanie polegające m.in. na wpływaniu na automatyczne przetwarzanie, gromadzenie lub przekazywanie danych informatycznych w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub wyrządzenia innej osobie szkody.

– Na pewno jest to lepsza kwalifikacja prawna od art. 286 par. 1 k.k., lecz żeby ją zweryfikować, trzeba byłoby zbadać mechanizm funkcjonowania takiej kasy. Można też uważać, że w grę wchodzi tu zwykła kradzież i bardzo prawdopodobne, że to właśnie jest poprawna kwalifikacja – dodaje prof. Kulik, który tłumaczy, że co prawda w takich sytuacjach sprawca uiszcza zwykle jakąś należność za zabraną rzecz, niższą niż cena, ale jednak realną.

– Nie zmienia to jednak faktu, że zabiera w celu przywłaszczenia cudzą rzecz. Jest to o tyle nietypowy zabór, że fizycznie zabiera całą rzecz, o określonej wartości, a w sensie prawnym zabiera tylko tę część rzeczy, za którą nie uiścił zapłaty. Najczęściej będzie to wykroczenie z art. 119 k.w. Te wszystkie manipulacje z naklejaniem innej ceny, zaniżaniem wagi, wpisywaniem mniejszej liczby bułek niż ta, którą sprawca zapakował do torebki, to nie są w istocie sposoby dokonania oszustwa, a techniczne sposoby ukrycia kradzieży – dodaje prof. Kulik.

…czy raczej oszustwo?

Innego zdania jest prof. Andrzej Sakowicz z Uniwersytetu w Białymstoku, który kwalifikuje opisywane zachowania jako oszustwa.

– Oczywiście, podmiotem wprowadzonym w błąd nie jest kasa samoobsługowa, tylko osoba fizyczna sprawująca nadzór nad taką kasą czy kasami, której w ramach określonego podmiotu gospodarczego (np. spółki) zostały powierzone takie zadania – argumentuje prof. Sakowicz. Dodaje, że w świetle orzecznictwa Sądu Najwyższego nie istnieją przeszkody dla uznania za realizację znamion oszustwa wprowadzenia w błąd np. osoby prawnej oraz jednostki organizacyjnej niemającej osobowości prawnej.

– W takiej sytuacji będzie zachodziło zazwyczaj wprowadzenie w błąd osób fizycznych reprezentujących taki podmiot (np. członków zarządu, wspólników itd.), jednak brak jest przeszkód do uznania, że osobą wprowadzaną w błąd może być pracownik niezaliczany do grupy kierowniczej – mówi, zaznaczając, że jeśli zachowanie sprawcy wyrządziło niewielką szkodę (np. kilkudziesięciu złotych), sąd powinien rozważyć uznanie takiego czynu zabronionego za wypadek mniejszej wagi z art. 286 par. 3 k.k.

A może zmiana przepisów?

Doktor hab. Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości, w odpowiedzi na jedną z poselskich interpelacji nie przedstawił jasnego stanowiska co do prawidłowej kwalifikacji prawnej takich czynów. „Zajęcie w tym względzie kategorycznego stanowiska mogłoby wpłynąć́ na linię orzeczniczą niezależnych sądów i stanowiłoby niepotrzebną ingerencję w judykaturę” – odpisał. Dopóki żadna ze spraw nie trafi do Sądu Najwyższego, trudno oczekiwać ujednolicenia orzecznictwa. Może zatem powinno się rozwiązać ten problem w drodze zmiany przepisów kodeksu karnego?

– Moim zdaniem nie ma takiej potrzeby – mówi prof. Mikołaj Małecki z Uniwersytetu Jagiellońskiego, który bodaj jako pierwszy wskazywał, że traktowanie przez organy ścigania i sądy przestępstw przy użyciu kas samoobsługowych jest błędne. – Zamiast tworzyć nowe typy czynów zabronionych i czynić kodeks karny jeszcze bardziej kazuistycznym, organy ścigania i sądy powinny dokonywać odpowiedniej wykładni przestępstw kradzieży i oszustwa. Nie musimy tworzyć odrębnych przepisów do kas samoobsługowych, za chwilę sklepów autonomicznych, gdzie w ogóle nie ma pracowników, bo to droga donikąd. Przecież nie ma specjalnego przepisu dotyczącego kradzieży bankomatowej, a pomimo tego nikt nie twierdzi, że mamy do czynienia z oszukiwaniem banku – wyjaśnia prof. Małecki, który dodaje, że problemem jest bezrefleksyjne podejście do raz utrwalonej praktyki. Jednocześnie zauważa, że coś się w tym kierunku zmienia. Pokazuje to przykład prokuratury w Ostrołęce (informowało o tym radio RMF FM), która w postanowieniu o umorzeniu postępowania w sprawie oszustwa stwierdziła, że brak jest znamion tego przestępstwa, bowiem działanie sprawcy musi być nakierunkowane na osobę, a w tym przypadku brak było drugiej osoby. Dlatego śledczy zakwalifikowali zamianę kodów jako usiłowanie kradzieży, stanowiące ze względu na niską wartość wykroczenie.

Jak poinformował nas wydział prasowy Ministerstwa Sprawiedliwości, w resorcie nie toczą się prace legislacyjne, których celem byłoby uregulowanie oceny prawnej czynów polegających na zaniżaniu wartości towarów kupowanych przy użyciu kas samoobsługowych. „Właściwa ocena zachowania sprawcy w poszczególnych przypadkach kradzieży, oszustwa, jak też innych przestępstw, jest obowiązkiem sądów” – wskazuje w odpowiedzi.©℗

ikona lupy />
Kiedy oszustwo, a kiedy kradzież / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe