Wbrew temu, co Mateusz Morawiecki stwierdził niedawno w Bogatyni, Polska nie jest miss świata. Nie jest też – i tu należy się z panem premierem zgodzić – brzydką panną na wydaniu. Jest dość pryszczatą nastolatką.
Każdy, kto ma w domu człowieka na granicy dorosłości (płeć nieistotna), wie, ile cierpliwości wymaga on w codziennych kontaktach. Nijak nie przyjmuje do wiadomości, że np. odmawia się mu kluczyków do auta nie z czystej złośliwości, tylko w trosce o jego zdrowie i życie. I z szacunku dla prawa. Ani że dorośli już coś przeżyli i chcą go uchronić przed błędami. Jasne, udział w wychowywaniu i obserwacja przemiany we w pełni rozwiniętą osobowość może dawać olbrzymią satysfakcję, ale zmagania i z młodym człowiekiem, i z samym sobą (zacisnąć usta, nie dać się ponieść!) są mało przyjemne. Można czekać, aż sam zmądrzeje, albo podrzucać mu informacje i wzorce, licząc na to, że jednak coś przyswoi. Z małym dzieckiem jest łatwiej – teoria pedagogiki mówi wprawdzie, że należy mu wszystko tłumaczyć, ale w ostateczności można mu coś po porostu kazać, a czego innego zabronić… Z nastolatkiem to już nie działa.
– Nie ma potrzeby żadnej pilnej nowelizacji, żeby zrealizować ten wyrok (TSUE w sprawie ustawy kagańcowej – red.). Wystarczy, że Trybunał Konstytucyjny orzeknie o zgodności z konstytucją ustawy o Sądzie Najwyższym, która czeka na rozpatrzenie od stycznia – stwierdził w czerwcu minister ds. europejskich Szymon Szynkowski vel Sęk. A minister sprawiedliwości dorzucił, że wyrok nie został wydany przez sędziów, tylko polityków.
TSUE ocenił, że Polska uchybiła zobowiązaniom wynikającym z traktatów europejskich, i wytknęło ustawie kagańcowej – sędziowie nadal mają składać oświadczenia o przynależności m.in. do organizacji społecznych. Ale Polska wie lepiej.
– Działalność kompleksu w Turowie to zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego Polski i regionu na najbliższe lata. Nie będzie zgody polskiego rządu na wstrzymanie wydobycia! – oświadczyła minister środowiska Anna Moskwa po decyzji WSA o wstrzymaniu wykonania decyzji środowiskowej zezwalającej na dalsze wydobycie węgla brunatnego w kopalni Turów. O konieczności jego wstrzymania do czasu wyjaśnienia zarzutów Czech orzekł wcześniej TSUE.
Można by powiedzieć: OK, niech się nasz nastolatek sparzy, to się sam nauczy. Tyle że tu chodzi o władze, a musimy też myśleć o obywatelach. A to nie władzom odbiera się kieszonkowe i każe wrzucać kasę do słoika. Robimy to wszyscy.
A skoro już o pieniądzach mowa, to czy jest ktoś, kto nigdy nie usłyszał: „Dopóki mieszkasz pod moim dachem i jesteś na moim utrzymaniu…”? Wiadomo, zdecydowana większość rodziców tylko grozi, ale nie wystawia dzieciaka za drzwi ze słowami: „Jak jesteś taki mądry, to radź sobie sam”. Unia Europejska też tego nie robi, zwłaszcza że jest zainteresowana raczej utrzymaniem jedności w rodzinie. Ale już postawa: „Masz obowiązek na mnie łożyć, a ja mogę robić, co chcę” jest i dla niej, i dla większości rodziców naprawdę trudna do przełknięcia. A taką postawę właśnie prezentują władze Rzeczypospolitej. Płaćcie, a my będziemy żyć według własnych zasad.
Nastolatkowi nikt nie odmawia prawa do błędów. Ważne, by je w miarę szybko naprawiał. Nawet trudno mieć do niego pretensje, że nie jest jeszcze dojrzałym człowiekiem. Podobnie jest z państwami. A nasze w rodzinie krajów demokratycznych jest od stosunkowo niedawna, przynajmniej w porównaniu z tymi, które nie miały dwóch długich przerw w rozwoju. Pozostaje mieć nadzieję, że – jak większość nastolatków – także Polska zmądrzeje. Szkoda, że za tę naukę płacimy wszyscy. Nie tylko pieniędzmi. ©℗