Może pan prezydent ma rację, stawiając na transparentność? Mogłoby tak być, gdyby nie to, że jej po prostu… nie będzie.
Kto to powiedział: „Transparentność wyjaśniania ważnych kwestii publicznych, politycznych ma dla mnie absolutnie kluczowe znaczenie. Opinia publiczna powinna sama wyrabiać opinię na temat tego, jak działają jej przedstawiciele, także ci wybierani w wyborach powszechnych, którym powierzane były bardzo odpowiedzialne funkcje państwowe, w jaki sposób je realizowali, jak rozumieli interesy [państwa*], czy one rzeczywiście były w należyty sposób realizowane. Opinia publiczna powinna o tym przekonać się bezpośrednio”?
A) Bob Woodward i Carl Bernstein, dziennikarze „Washingotn Post”, którzy ujawnili Watergate
B) Krzysztof Izdebski, prawnik specjalizujący się w dostępie do informacji publicznej
C) Andrzej Duda, prezydent RP
Odpowiedź prawidłowa: C) Andrzej Duda. Niestety nie były to jednak jakieś generalne przemyślenia wyznaczające kierunek działań prezydenta czy jego ogólny pogląd na życie publiczne w Polsce. Tymi wzniosłymi słowami Andrzej Duda uzasadniał decyzję o podpisaniu ustawy, która powołuje komisję ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007–2022, która w powszechnej świadomości funkcjonuje jako lex Tusk.
Zanim komisja się ukonstytuuje (jeśli w ogóle), warto podążyć za wskazaniem głowy państwa i ułatwić opinii publicznej wyrobienie sobie zdania na temat tego, jak działają jej przedstawiciele, np. podejmując decyzję o uchwaleniu czy podpisaniu ustawy. Stąd garść ocen specjalistów, a opinia niech rozsądzi, czy słuszne.
„Regulacje ustawy są przykładem ustawowego bezprawia, cechują się wadą oczywistej niekonstytucyjności i budzą głębokie obawy o przyszłość Polski jako państwa demokratycznego, osadzonego w kulturowej i prawnej wspólnocie Zachodu” – to stanowisko Komitetu Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk. W opinii KNP PAN ustawa narusza 12 przepisów konstytucji.
„Największa niekonstytucyjność dotyczy zaprogramowanego niszczenia systemu bezpieczeństwa państwa. Członkowie Komisji mają dostęp do dowolnych informacji niejawnych, tajemnic przedsiębiorstwa, a zarazem dostali immunitet bezkarności. Mogą przekazać Rosji wagony niejawnych dokumentów i nie będą ponosić za to żadnej odpowiedzialności prawnej. Żaden rosyjski agent nie wyrządził Polsce takich szkód, jakie może wyrządzić dowolny członek tej Komisji” – prof. Jacek Zaleśny, konstytucjonalista, dla Dziennika Gazety Prawnej.
„Ten «wykwit intelektu woli suwerena» nie jest żadnym aktem prawnym. To jeden z kolejnych przykładów na to, jak można niszczyć istotę państwa konstytucyjnego, bezkarnie rzucając na kogoś infamię” – prof. Mirosław Wyrzykowski, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, dla Onetu.
„To koniec pewnej epoki. Tak jak wybory kopertowe, gdzie wola polityczna zakłóciła prawną procedurę wyborów, były – dla mnie – końcem epoki państwa prawa w Polsce, tak lex Tusk, z jej pseudolegalistyczną hipokryzją i z uczynieniem mediów egzekutorem ustawy zakłócającej teatrum wyborcze, jest końcem etapu demokracji, jaką znałam. Bo wolne i rzetelne wybory są probierzem demokracji traktowanej na serio, a nie jako przesłona. Zaś lex Tusk rzetelność wyborów nieuchronnie zakłóci” – prof. Ewa Łętowska, sędzia TK w stanie spoczynku, dla portalu Konstytucyjny.pl
„Brak prezydenckiego weta dopełnił procesu, który trwa od 2015 r. To proces odchodzenia od demokracji. Większość Polaków nie czyta zachodniej prasy, a tym bardziej artykułów naukowych i książek politologicznych wydawanych w innych krajach Unii Europejskiej oraz w Stanach Zjednoczonych, gdzie o Polsce (i Węgrzech) pisze się jako o przykładach miękkiego autorytaryzmu, populizmu, demokratury, demokracji nieliberalnej itp. (sam używam w swoich artykułach naukowych stworzonego przez siebie pojęcia «dyktatury hybrydowej»). Ważne jednak jest, by Polacy uświadomili sobie, że nazwiska Kaczyńskiego i Orbana pojawiają się w zachodniej prasie oraz w literaturze politologicznej obok nazwisk Erdoğana, Łukaszenki i Putina. I choć w przypadku dwóch ostatnich jest to przesada, to jednak może warto na chwilę oderwać się od naszej codzienności i przyjrzeć się temu, w jakiej jesteśmy sytuacji z nieco szerszej perspektywy. A wygląda to bardzo źle” – prof. Marek Migalski, politolog, były europoseł z ramienia PiS, dla „Rzeczpospolitej”.
„Oświadczam z pełnym przekonaniem: ta komisja jest dla mnie przekroczeniem czerwonej granicy dzielącej w Polsce demokrację od zalążków dyktatury” – prof. Antoni Dudek, historyk i politolog dla „Wprost”.
„Uchwalona ustawa jest jaskrawym i oczywistym przykładem legislacyjnego bezprawia. Narusza konstytucyjne standardy i zasady stanowiące fundament ustrojowy Rzeczypospolitej Polskiej oraz gwarancje praw i wolności obywatelskich. Nie powinna zaistnieć w demokratycznym państwie prawnym (…) Treść ustawy prowadzi do wniosku, że komisja ma decydować o odpowiedzialności karnej (represyjnej) obywatela i stosować środki karne (represyjne) – a zatem ma wykonywać funkcje stanowiące istotę wymiaru sprawiedliwości. Tak określone uprawnienia komisji stanowią wyłączną domenę władzy sądowniczej. Powierzając wykonywanie wymiaru sprawiedliwości komisji, ustawa narusza zasadę trójpodziału władzy (art. 10 Konstytucji RP) oraz art. 175 ust. 1 Konstytucji RP, zgodnie z którym władzę sądowniczą w Rzeczypospolitej Polskiej sprawują sądy i trybunały. Z tego samego powodu ustawa narusza również prawo obywatela do rozpatrzenia jego sprawy przez właściwy, niezależny, bezstronny i niezawisły sąd (art. 45 ust. 1 Konstytucji RP), a także art. 42 ust. 3 Konstytucji RP gwarantujący zasadę domniemania niewinności. Przypomnieć należy, że każdego uważa się za niewinnego, dopóki jego wina nie zostanie stwierdzona prawomocnym wyrokiem sądu” – uchwała Naczelnej Rady Adwokackiej.
„Funkcjonowanie wszystkich organów państwa powinno być zakorzenione w realizacji zasady demokratycznego państwa prawa, w którym prawo stoi ponad władzą i jednocześnie nie może służyć partykularnym interesom jakichkolwiek grup czy jednostek. Przepisy ustawy podpisanej dziś przez Prezydenta RP Andrzej Dudę w rażący sposób łamią tę regułę. (…) Tak skonstruowane przepisy zawierają szereg błędów i naruszeń innych przepisów prawa; są nie tylko niekonstytucyjne, ale mają wręcz charakter antysystemowy – a taki brak spójności z obowiązującym systemem prowadzić́ będzie do pogłębienia chaosu prawnego” – to z kolei uchwała Krajowej Rady Radców Prawnych, w której czytamy również, że wejście w życie „tak źle skonstruowanych i niekonstytucyjnych przepisów oraz zastosowanie ich do prowadzenia walki politycznej, trwale zaszkodzi wizerunkowi Polski w Europie i na świecie, pogłębi istniejący chaos prawny oraz zwiększy poziom polaryzacji w życiu publicznym. Dla dobra Polski i jej obywateli, te przepisy nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego”.
„Wejście w życie ustawy o Komisji będzie stwarzało istotne zagrożenie dla wszystkich osób i podmiotów biorących udział w życiu publicznym. Komisja będzie mogła prowadzić postępowania w sprawach nie tylko czynnych polityków czy urzędników państwowych, ale również przedstawicieli mediów, organizacji społecznych, a także przedsiębiorców. To powoduje, że każda osoba i każda organizacja uczestnicząca w życiu publicznym i protestująca przeciwko działalności rządzącej większości może potencjalnie zostać objęta postępowaniem prowadzonym przez Komisję” – to fragment opinii Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
„Gdy ta ustawa wejdzie w życie (…) w najlepszym wypadku doprowadzi do dalszych sankcji za naruszanie praworządności, przy których dotychczas naliczona kara ponad pół miliarda euro jest drobiazgiem. W najgorszym – spowoduje faktyczne wypchnięcie Polski z UE, co w obecnej sytuacji geopolitycznej będzie oznaczało realne zagrożenie dla Polek i Polaków. (…) Przepisy ustawy są nieprecyzyjne i blankietowe, co stwarza ryzyko poważnych nadużyć. Fakt, że prawo może zostać wykorzystane w walce wyborczej budzi najgorsze skojarzenia ze standardami obowiązującymi w Rosji czy na Białorusi, gdzie aparat państwowy wykorzystuje się do walki z przeciwnikami politycznymi i własnymi obywatelami” – stanowisko Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.
Czyżby uznani prawnicy i kilku politologów przeciwstawiało się jawności? A może to jednak prezydent ma rację, stawiając na transparentność? Mogłoby tak być, gdyby nie to, że jej po prostu nie będzie. „Komisja nie będzie działała jawnie, ale pod publiczkę. Jej członkowie sami będą mogli decydować, które informacje ujawnić, a publiczna dostępna rozprawa jest wyjątkiem, a nie regułą prac komisji. Innymi słowy, będzie można rzucać oskarżenia i insynuacje publicznie, natomiast nie będzie obowiązku pełnego wyjaśnienia ich faktycznych podstaw. To kolejny element, który plasuje komisję bliżej sądów kapturowych niż demokratycznych i przejrzystych mechanizmów życia publicznego” – tłumaczył Krzysztof Izdebski w DGP.
Po podpisaniu ustawy, na spotkaniu w Połczynie, tłumacząc się z podjętej chwilę wcześniej decyzji, prezydent Duda stwierdził: „Nie wszystko w życiu politycznym widzicie państwo, wiele rzeczy dzieje się pod powierzchnią. Ja chcę, żeby to zostało spod tej powierzchni wydobyte, bo opinia w Polsce publiczna zasługuje na to. Ja chcę wiedzieć na przykład, dlaczego płaciliśmy za gaz więcej niż Niemcy, ja chcę to wiedzieć”. Urząd prezydenta zapewnia, jak widać, jego piastunowi komfort decydowania o wejściu w życie ustaw nie tylko na podstawie ich relacji do konstytucyjnych wartości, na których straży głowa państwa ma stać, lecz również dla zaspokojenia ciekawości. Nie wydaje się zbyt roztropne burzenie systemu demokratycznego tylko dlatego, żeby pan prezydent mógł znaleźć odpowiedź na nurtujące go pytania (zwłaszcza że są odpowiednie do dostarczania takich informacji służby). A co, jeśli jest ich więcej? Kto zabił Laurę Palmer? Gdzie się podziały tamte prywatki? Gdzie jest słonko, kiedy śpi? Powołamy specjalne komisje do wyjaśnienia tych spraw? Być może wcale nie byłyby bardziej groteskowe niż ta, za którą Andrzej Duda się de facto swoim podpisem opowiedział. Ale jasne, niech opinia publiczna wyrobi sobie zdanie sama.
©℗