Biegły nie zarobi już na poprawianiu własnych niedoróbek. Co więcej, jeśli ekspertyza będzie zawierać rażące błędy, na wynagrodzenie nie będzie co liczyć.

Biegli od lat narzekają, że za ich pracę płaci się niewiele, podczas gdy sądy i strony często są z efektów tej pracy niezadowolone. Co więcej, w najbliższym czasie nie zanosi się ani na znaczącą waloryzację stawek wynagrodzeń, ani na przyjęcie przez parlament wyczekiwanej od lat ustawy o biegłych sądowych. Na razie na zmianę sytuacji mogą wpłynąć zmiany przepisów kodeksu postępowania cywilnego oraz ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych, które z jednej strony idą w kierunku większego zdyscyplinowania biegłych, a z drugiej stwarzają szanse na lepsze ich opłacanie.

Najpierw kij…

Wśród licznych regulacji, które od 1 lipca br. wejdą w życie wraz z dużą – naprawczą – nowelizacją kodeksu postępowania cywilnego (Dz.U. z 2023 r. poz. 614), znalazło się nowe brzmienie art. 288 par. 2 k.p.c. Zgodnie z nim sąd będzie mógł zarządzić, że przyznanie wynagrodzenia i zwrot wydatków nastąpią dopiero po uzupełnieniu lub wyjaśnieniu opinii, jeżeli uzna, że jest ona niezrozumiała, zawiera sprzeczności lub istotne braki.

Jak mówi mec. Agata Jóźwiak, radca prawny z kancelarii Wardyński i Wspólnicy, ta niepozorna zmiana ma duży ciężar gatunkowy.

– Dziś, nawet gdy biegły wyda opinię niskiej jakości, to dostaje automatycznie za to wynagrodzenie. Jeśli strony wnioskują o jej uzupełnienie, bo ta jest np. niezrozumiała, zawiera wewnętrzne sprzeczności czy błędy, to biegły – po dokonaniu takiego uzupełnienia – otrzymuje wynagrodzenie drugi raz. W ten sposób płaci się mu za naprawienie jego własnych błędów, których w rzetelnie przygotowanej opinii być nie powinno – tłumaczy mec. Jóźwiak.

Krótko mówiąc, system niejako nagradza bycie nierzetelnym. Dlatego też zdaniem mec. Moniki Strus-Wołos omawianą zmianę należy ocenić pozytywnie.

– Dziś sądy zbyt liberalnie podchodzą do zatwierdzania wynagrodzenia biegłym – uważa prawniczka. Opowiada, jak to przy okazji sprawy, w której zaistniała potrzeba sporządzenia opinii w zakresie prawodawstwa jednego z terytoriów zależnych Wielkiej Brytanii (Turks and Caicos), sąd nie zgodził się na dopuszczenie opinii prywatnej, a zamiast tego przez kilka lat szukał eksperta, który zgodziłby się sporządzić opinię.

– W końcu podjął się tego pracownik naukowy jednego z topowych polskich uniwersytetów, który był co prawda specjalistą, ale w dziedzinie angielskiego średniowiecznego prawa małżeńskiego. I okazało się, że nie odróżnia prawa materialnego od procesowego, myląc prawo właściwe z jurysdykcją. I choć opinia była nic niewarta, to za czterostronicową ekspertyzę sąd zatwierdził 8 tys. zł – przytacza adwokat. I podkreśla, że choć mówi się, że za byle jakie pieniądze dostajemy adekwatne opinie, to jednak czasem, jak w opisanym przypadku, wynagrodzenie jest pokaźne.

Nowe przepisy wprowadzają niezaskarżalność postanowienia o wynagrodzeniu.

– Nie widzę powodu, dla którego postanowienie dotyczące czyichś zarobków ma być niezaskarżalne – mówi sędzia Zbigniew Miczek z Sądu Rejonowego w Tarnowie, który zwraca uwagę, że czasem to, że ekspertyza zawiera braki, nie wynika z winy biegłego, ale jest wynikiem nieprecyzyjnego postanowienia sądu. Zdaniem sędziego wprowadzana zmiana to nic innego, jak prowizoryczna próba rozwiązania problemu, który wymaga rozwiązań systemowych.

Ale to nie wszystko. Jednocześnie nowelizacja k.p.c. wprowadza też zmiany w ustawie o kosztach sądowych w sprawach cywilnych. Zgodnie z nimi, jeżeli opinia zawiera rażące błędy albo nie odpowiada treści zlecenia, wynagrodzenie ani zwrot wydatków nie przysługują w ogóle.

…ale i marchewka

Z drugiej strony ustawodawca wychodzi naprzeciw potrzebom stron, które mają problem z pozyskaniem opinii biegłych, szczególnie rzadkich specjalności. Dla nich bowiem ustawowe stawki nie stanowią żadnej zachęty do podjęcia zlecenia. Od lipca sąd będzie mógł zlecić biegłemu wydanie opinii za żądaną przez niego kwotę, jeśli strony zaakceptują jej wysokość.

Mecenas Agata Jóźwiak zwraca uwagę, że będzie to usankcjonowanie funkcjonującej praktyki.

– Już od kilku lat sytuacja wygląda w ten sposób, że sądy pozyskują oferty biegłych i przedstawiają je stronom do akceptacji. W jednej mojej sprawie takie poszukiwanie biegłego trwało ponad rok. Rzadko zdarza się, by biegli wydawali opinie po stawkach z rozporządzenia, w szczególności w skomplikowanych sprawach – przyznaje mec. Jóźwiak.

Nowe przepisy przewidują, że jeśli tylko jedna ze stron będzie skłonna zgodzić się na wynagrodzenie biegłego z pominięciem stawek urzędowych, będzie to możliwe, pod warunkiem że łączna wysokość zwrotu wydatków poniesionych przez biegłego i jego wynagrodzenia nie przekroczy 5 tys. zł.©℗

Wynagrodzenie biegłego / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe