Skarżącą w sprawie była Alla Anatoliyivna Udovychenko, obywatelka Ukrainy. W 2008 r. była świadkiem wypadku drogowego, w którym pieszy został poważnie ranny.
Policja ustaliła, że wypadek spowodował lokalny biznesmen. Dochodzenie karne przeciwko niemu zostało jednak umorzone w czerwcu 2009 r., ponieważ nie mógł on uniknąć potrącenia ofiary, która nie znajdowała się na przejściu dla pieszych podczas przechodzenia przez jezdnię.
Udovychenko powiedziała dziennikarzowi, że widziała wychodzącego z biorącego udział w wypadku samochodu syna byłego członka parlamentu B. W 2009 r. B. i jego syn M.B. wnieśli pozew cywilny przeciwko niej, oskarżając ją o sfałszowanie informacji i naruszenie ich dobrego imienia. W trakcie postępowania sądowego to Udovychenko musiała udowodnić prawdziwość swoich słów, zgodnie z „domniemaniem nieprawdy” z art. 277 ukraińskiego kodeksu cywilnego. Było to zadanie niemożliwe do wykonania, więc sąd w Równem (ukr. Rivne) uznał, że jej wypowiedź była nieprawdziwa i zaszkodziła honorowi, godności i reputacji powodów. Nakazano jej wycofanie zeznań i zapłatę odszkodowania w wysokości ok. 9790 euro. Wszystkie jej próby odwołania się od wyroku były bezskuteczne. W związku z powyższym skarżąca w lutym 2013 r. zmuszona była wycofać swoje oświadczenie i publicznie zaprzeczyć opisanym przez siebie wcześniej wydarzeniom. Należne politykowi odszkodowanie zostało wyegzekwowane w postępowaniu komorniczym.
Skarżąca zwróciła się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (skarga nr 46396/14), zarzucając naruszenie art. 10 Europejskiej konwencji praw człowieka (swoboda wypowiedzi).
W wyroku z 23 marca 2023 r. trybunał w Strasburgu zgodził się z ukraińskimi sądami, że wypowiedź skarżącej na temat osoby wychodzącej z samochodu, który brał udział w wypadku, może być postrzegana jako stwierdzenie faktu. Jednak dla skarżącej udowodnienie tego, co uważała, że zobaczyła na własne oczy, było bardzo trudne, jeśli nie niemożliwe. Było to ponadto niezgodne z zasadami orzecznictwa sądowego.
W trakcie postępowania nie zbadano ani nie wykazano, że skarżąca działała wbrew standardom należytej staranności lub że działała w złej wierze. W szczególności strona powodowa ani sądy nie sugerowały, że skarżąca celowo skłamała, aby zaszkodzić reputacji M.B. i jego ojca. Nie użyła też obraźliwych lub złośliwych uwag na temat powodów, po prostu opisała to, co zobaczyła, nie zajmując stanowiska wobec winy kogokolwiek. Również władze nie wszczęły postępowania przeciwko skarżącej za składanie fałszywych zeznań ani nie sugerowały, że ujawniła poufne informacje na temat toczącego się dochodzenia karnego.
Europejscy sędziowie wskazali, że umożliwienie świadkom publicznego relacjonowania wydarzeń, które mogą być kwalifikowane jako przestępstwa karne, jest ważnym aspektem ochrony wolności słowa. ETPC stwierdził również, że nie było żadnego uzasadnienia dla surowych konsekwencji, które skarżąca musiała ponieść. Została ona zasadniczo zmuszona do publicznego oświadczenia, że nie widziała wypadku, oraz musiała zapłacić znaczące przy jej zarobkach odszkodowanie, z którego spłatą nie mogła sobie poradzić przez ponad pięć lat. Ponadto w tym czasie obowiązywał ją zakaz podróżowania za granicę.
Podsumowując, trybunał stwierdził, że reakcja na oświadczenie skarżącej dotyczące wypadku, którego była świadkiem, była nieproporcjonalna do uzasadnionego celu, jakim była ochrona dobrego imienia M.B. i jego ojca. Ingerencja w wolność wypowiedzi skarżącej nie była zatem konieczna w demokratycznym społeczeństwie, co stanowi naruszenie art. 10. Skarżącej przyznano 14,3 tys. euro zadośćuczynienia. ©℗