Pamiętają Państwo stary dowcip o skinach, którzy uratowali staruszkę? Mianowicie tym, że przestali ją kopać? Kiedy zobaczyłem przygotowany przez resort rolnictwa projekt ustawy o szczególnych rozwiązaniach mających na celu poprawę nadzoru nad zdrowiem i ochroną zwierząt, poczułem się trochę jak ta staruszka.

Najpierw się ucieszyłem, że do tekstu nie weszły zapowiadane rozwiązania mające zupełnie wyeliminować możliwość interwencyjnego odbioru zwierząt od właścicieli przez przedstawicieli organizacji społecznych. No więc, uff, nadal będą mogli to robić w sytuacji zagrożenia życia lub zdrowia zwierzęcia. I nie chodzi o „pieski i kotki”, w każdym razie nie tylko. Także o zwierzęta gospodarskie. A to na wsiach organizacje najczęściej rozbijają się o ścianę oporu lokalnych urzędników przed odbiorem zwykłym, w którym najpierw zapada decyzja administracyjna, a dopiero potem czasowe odebranie zwierzęcia.

Początkowe „uff” zmieniło się szybko w „auć”. „(…) kosztami transportu, utrzymania i koniecznego leczenia zwierzęcia obciąża się (…) jego dotychczasowego właściciela lub opiekuna, jeżeli zostali skazani prawomocnym wyrokiem sądu za przestępstwo określone w art. 35 ust. 1a lub 2” – stanowi projekt. Wiedzą państwo, ile w Polsce trwa proces karny? Oraz że na I instancji się najczęściej nie skończy? Ktoś będzie musiał utrzymywać i leczyć odebrane oprawcom zwierzęta – a nie są one w dobrym stanie i właśnie dlatego zostały odebrane – aż sąd wyda wyrok skazujący. W praktyce: albo organizacja, która interweniowała, albo gmina. Skąd mają wziąć na to pieniądze? Nie wiadomo. Podobnie jak tego, ilu skazanych – osób fizycznych – zwróci potem taki „kredyt”. A jak organizacji/gminy nie stać? Co mają zrobić? No pewnie zaprzestać takiej działalności… Tak więc skini nie tyle przestali kopać staruszkę, ile zdjęli glany.

Skoro o żartach mowa, najlepsze jeszcze przed nami. Oto planowany art. 7 ust. 4a ustawy o ochronie zwierząt mówi, że „w przypadku przekazania zwierzęcia podmiotowi, który odebrał zwierzę, podmiot ten może żądać od dotychczasowego właściciela zwierzęcia (…) zwrotu uzasadnionych i udokumentowanych kosztów transportu, utrzymania i koniecznego leczenia tego zwierzęcia, jeżeli utrzymywał zwierzę z zachowaniem należytej staranności i działał z korzyścią dla jego właściciela lub opiekuna”. Zacznijmy od wybitnie ocennego „zachowania należytej staranności”, ale to jeszcze nic. Jak mam rozumieć działanie z korzyścią dla właściciela? Tego samego, który został skazany za znęcanie się nad zwierzęciem? No chyba już sam odbiór był dla niego niekorzystny – pozbawiał go możliwości znęcania się, a w przypadku zwierząt gospodarskich także w sumie niemałych pieniędzy. Korzystny dla niego byłby chyba zwrot. Albo dowożenie raz na jakiś czas w celu umożliwienia dalszego znęcania się… Tak oto okazało się, że nowe dowcipy miewają bardziej zaskakujące pointy niż ten ze staruszką i skinami. ©℗