Rola Krajowej Rady Sądownictwa została w sposób precyzyjny i niebudzący najmniejszych wątpliwości opisana w art. 186 ust. 1 Konstytucji RP. Zgodnie z tym przepisem KRS stoi na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów.
Realizacja tego obowiązku polega również na publicznym reagowaniu w sytuacji, gdy na sędziów są wywierane naciski bądź oczekiwania w konkretnych rozpoznawanych przez nich sprawach. KRS winna wówczas sprzeciwiać się takim praktykom i z determinacją chronić sądy przed wpływami z zewnątrz. Ta obrona ma działać również w interesie obywateli, których prawo do rozpoznania sprawy przez niezależny sąd jest zapisane we wszystkich krajowych oraz europejskich pomnikach prawa stanowionego.
Co w sytuacji, gdy to sama KRS wywiera niedopuszczalną presję na sędziów rozpoznających sprawę bądź komentuje negatywnie kierunek nieprawomocnego rozstrzygnięcia? Tak właśnie się wydarzyło po wyroku zapadłym niedawno w Sądzie Rejonowym Poznań-Nowe Miasto i Wilda w Poznaniu, a dotyczącym zachowania ponad 30 osób, które w październiku 2020 r. stanęły przed ołtarzem w poznańskiej katedrze z transparentami o treściach związanych z prawem do aborcji, by wyrazić swój sprzeciw wobec głośnego wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Sąd Rejonowy uniewinnił oskarżonych, wyrok jest nieprawomocny, a prokuratura zapowiedziała apelację.
Jeszcze tego samego dnia na twitterowym koncie KRS pojawił się następujący wpis: „Sędzia J. Knobel nie wie, że: »wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka«”. Wkrótce również w tym samym medium zostało zamieszczone oficjalne pismo skierowane do prezesa Sądu Okręgowego w Poznaniu, a podpisane przez przewodniczącą KRS Dagmarę Pawełczyk-Woicką, w którym zwraca się ona z sugestią rozważenia możliwości skierowania sędzi orzekającej w I instancji na szkolenie z zakresu prawa konstytucyjnego, obejmującego w szczególności ochronę kultu religijnego.
I tak oto KRS za sprawą swej przewodniczącej stała się organem godzącym w niezależność sądów i niezawisłość sędziów. Oceniając bowiem z pozycji arbitralnych treść nieprawomocnego rozstrzygnięcia (pisemne uzasadnienie nie zostało jeszcze sporządzone), KRS wyraziła swą negatywną opinię co do samego wyroku. Co więcej, odniosła się personalnie do sędzi tworzącej skład sądu I instancji, stygmatyzując ją za treść zapadłego rozstrzygnięcia, sugerując braki merytoryczne, które winny być uzupełnione szkoleniem, co samo w sobie należy uznać za działanie zniesławiające.
Jest jeszcze jeden niezwykle istotny aspekt tej skandalicznej sytuacji. Otóż zachowanie przewodniczącej KRS jest oczywistą próbą wywarcia presji na skład sądu II instancji, który będzie rozpoznawał zapowiedziane przez strony środki odwoławcze. Dagmara Pawełczyk-Woicka wyraziła bowiem swój negatywny pogląd na treść zapadłego wyroku, oczekując od prezesa Sądu Okręgowego w Poznaniu podjęcia stosownych kroków. Tego samego mogą się spodziewać sędziowie, którzy rozstrzygną apelację nie po myśli przewodniczącej KRS. W ramach reedukacji zostaną pewnie skierowani na odpowiednie szkolenia, na których nauczą się, jakie wyroki należy wydawać. W najlepszym razie o awansie mogą zapomnieć.
Opisywana sytuacja nie miała dotychczas precedensu w wieloletniej historii KRS. Do tej pory sędziowie byli poniekąd przyzwyczajeni do publicznych ataków przeprowadzanych przez polityków, którym nie odpowiadała treść jakiegoś orzeczenia. Teraz w roli kontestatora wyroku, wywierającego również presję na sąd II instancji, wystąpiła przewodnicząca KRS. A dla mnie w tym wszystkim pozostaje zagadką, dlaczego sędziowie wciąż oddają się w procedurach awansowych pod ocenę gremium, które zwalcza ich niezawisłość. ©℗