Choć projekt ustawy o windykacji i zawodzie windykatora jest dopiero na etapie konsultacji publicznych i uzgodnień z innymi resortami, to już wzbudza ogromne kontrowersje. Dość powiedzieć, że zgłoszono do niego ponad 600 uwag od różnych podmiotów i instytucji.

Dlatego jeszcze zanim ustawa została przyjęta przez rząd, w Sejmie podczas posiedzenia parlamentarnego zespołu ds. ochrony praw konsumentów i przedsiębiorców odbyło się wysłuchanie publiczne.
Wątpliwości budzą nie do końca precyzyjne przepisy zawarte w projekcie. Co prawda z jego art. 3 pkt 3 wynika, że przepisów ustawy nie będzie się stosować do osób fizycznych, prawnych, jednostek organizacyjnych nieposiadających osobowości prawnej – o ile są wierzycielami pierwotnymi i nie zajmują się zawodowo działalnością windykacyjną, to lektura innych przepisów nasunęła pytania, czy projektowane regulacje nie obejmą banków, telekomów, a nawet kancelarii adwokackich czy radcowskich. Sygnalizowali to choćby eksperci organizacji pracodawców Lewiatan czy Związku Banków Polskich.
Chodzi przede wszystkim o definicję działalności windykacyjnej, którą opisano jako „całokształt czynności faktycznych i prawnych zmierzających do polubownego spełnienia przez osobę zobowiązaną należnego od niej świadczenia pieniężnego z wyłączeniem czynności zastrzeżonych dla komorników sądowych i wykonywanych przez organy administracji”. Zdaniem ekspertów przepis ten można interpretować w ten sposób, że nawet wezwanie do zapłaty, jakie wystawia kancelaria prawna w imieniu klienta czy np. dział windykacyjny banku, stanowi czynność windykacyjną, do której wykonywania trzeba byłoby uzyskać licencję.
– Nie jest intencją projektodawcy takie założenie, jakoby adwokat czy radca prawny był zobowiązany do uzyskania licencji windykatora. To absurdalne – mówił podczas poniedziałkowego posiedzenia zespołu dr Rafał Reiwer z Ministerstwa Sprawiedliwości. To samo dotyczy banków czy firm telekomunikacyjnych. Jak podkreślał, ustawa ma objąć tylko podmioty profesjonalnie zajmujące się windykacją. Mariusz Lewandowski z tego samego resortu dodał, że ministerstwo analizuje nadesłane uwagi i nie wyklucza doprecyzowania przepisów w ten sposób, by rozwiać wątpliwości w tym zakresie.
Na razie wszystkich wątpliwości przedstawiciele MS nie rozwiali. Na przykład co do tego, jak traktować spółkę celową powołaną do obsługiwania windykacji w ramach jednej grupy kapitałowej. Podobnie jeśli chodzi o implementację dyrektywy NPL w sprawie podmiotów obsługujących kredyty i nabywców kredytów. Zdaniem Marcina Czugana, prezesa Związku Przedsiębiorców Finansowych, projekt ustawy windykacyjnej nie tylko nie implementuje tej dyrektywy, ale w wielu miejscach jest z nią sprzeczny. Jak odpowiadali przedstawiciele resortu, ustawa o windykacji nie miała na celu wdrożenia wspomnianej dyrektywy, bo nad tym pracuje Ministerstwo Finansów.
– Będziemy musieli, jako dwa resorty, zapewnić, by pomiędzy tymi dwoma projektami nie było kolizji prawnej, legislacyjnej i systemowej – mówił Mariusz Lewandowski, dodając, że uzgodnienia będą możliwe dopiero wtedy, gdy projekt, nad którym pracuje MF, będzie mniej więcej na takim etapie zaawansowania co projekt ustawy windykacyjnej.
Spore wątpliwości – nie tylko podmiotów działających na rynku windykacyjnym, lecz także rzecznika małych i średnich przedsiębiorców – budzą określone w ustawie wymogi formalno-kapitałowe. W obecnym brzmieniu projektu firma windykacyjna, aby dostać licencję, będzie musiała funkcjonować w formie spółki akcyjnej o minimalnym kapitale zakładowym wynoszącym 5 mln zł. Choć to o wiele mniej niż pierwotne zapowiedzi ministerstwa (była mowa o 20 mln zł kapitału zakładowego), to wciąż jest to wysoka kwota.
Jak zastrzegli przedstawiciele resortu, zarówno kwestia wysokości kapitału zakładowego, jak i formy działalności nie zostały jeszcze ostatecznie przesądzone i możliwe są korekty projektowanych rozwiązań. Zwłaszcza że na wysoki próg wejścia na rynek wskazywały nie tylko organizacje branżowe, lecz także Ministerstwo Przedsiębiorczości. Jednocześnie, jak zaznaczali przedstawiciele MS, projektowana ustawa ma wymusić profesjonalizację rynku usług windykacyjnych, a także wprowadzić wymogi finansowe na takim poziomie, by była możliwość uzyskania zadośćuczynienia z jej majątku w przypadku poszkodowania osoby fizycznej. Podobne wymagania, co prawda z niższymi progami, zostały niedawno wprowadzone w stosunku do instytucji pożyczkowych za pomocą tzw. ustawy o przeciwdziałaniu lichwie. ©℗