Wojna w Ukrainie odnowiła m. in. dyskusję o powszechnym dostępie do broni w Polsce. Głos w temacie postanowiło też zabrać Ministerstwo Edukacji i Nauki, które chce wprowadzić na lekcjach edukacji dla bezpieczeństwa szkolenie z obsługi broni. Czy przez to w przyszłości będziemy bezpieczniejsi? Eksperci mają wątpliwości.
- Jest wojna, trzeba umieć strzelać
- Dzieci nas obronią?
- Zmiany w nauczaniu
- „Strzelanie z głową”?
- Projekty z zamrażarki
- Trzeba zadać pytanie, po co ministerstwo wprowadza taki pomysł. Jeśli po to, by przygotować uczniów liceum do prowadzenia wojny partyzanckiej, to jest to założenie absurdalne – mówi prof. Wojciech Kulesza ekspert SWPS. - Jeśli ktoś myśli, że trochę strzelania na strzelnicy, czy jak mówi się w rozporządzeniu o ćwiczeniach survivalu, cokolwiek zmieni, to jest w błędzie. Są w tym zaszyte dwa niebezpieczeństwa. Pierwsze jest takie, że u ludzi, którzy przejdą to szkolenie powstanie fałszywe przekonanie, że są kompetentni w zakresie obsługi broni i ewentualnie użycia broni. Jeśli chodzi o drugie niebezpieczeństwo, to z badań wiemy, że ekspozycja na broń i jej obecność, czyli tzw. efekt broni, zwiększa skupienie na agresji, przemocy, krzywdzeniu innych ludzi.
Jest wojna, trzeba umieć strzelać
Zaczęło się od tego, że na początku marca szef resortu, Przemysław Czarnek, zapowiedział od 1 września powrót najważniejszych elementów przysposobienia obronnego, wraz ze strzelaniem, wiedzą obronną i udzielaniem pierwszej pomocy. MEiN przedstawiło do konsultacji 2 projekty rozporządzeń, które mają wprowadzić zmiany do podstawy programowej nauczania zarówno w szkołach podstawowych, jak i liceum.
Zapytaliśmy MEiN o szczegóły.
- Do 24 czerwca daliśmy czas na uwagi do projektów rozporządzeń, w których zawarte są nowe treści nauczania w przedmiocie edukacja dla bezpieczeństwa - mówi Justyna Sadlak z wydziału prasowego MEiN. - Szczegółowy zakres zmian w podstawie programowej edukacji dla bezpieczeństwa jest omówiony w uzasadnieniach projektów. Projekty zostały przygotowane we współpracy i w konsultacji z Ministerstwem Obrony Narodowej – mówi Sadlak.
Dzieci nas obronią?
Obecnie przedmiot edukacja dla bezpieczeństwa jest obowiązkowo realizowany w klasie VIII szkoły podstawowej oraz w klasie I szkół ponadpodstawowych (liceum ogólnokształcącym, technikum i branżowej szkole I stopnia) w wymiarze 1 godziny tygodniowo. Cele kształcenia w szkole podstawowej obejmują: rozumienie istoty bezpieczeństwa państwa; przygotowanie uczniów do działań w sytuacjach nadzwyczajnych zagrożeń (katastrof i wypadków masowych); kształtowanie umiejętności z zakresu podstaw pierwszej pomocy; kształtowanie postaw indywidualnych i społecznych sprzyjających zdrowiu.
Jednak, jak twierdzi MEiN, aktualne wyzwania i zagrożenia wymagają uzupełniania celów kształcenia i treści nauczania o kwestie związane z obronnością państwa, nabyciem umiejętności strzelania oraz przygotowaniem uczniów do radzenia sobie z zagrożeniami wywołanymi działaniami wojennymi.
- Tragiczne doświadczenia II wojny światowej oraz ciągłe zmiany geopolityczne po jej zakończeniu nie spowodowały gotowości niektórych państw do likwidacji wojny jako sposobu rozwiązywania konfliktów między sobą. – twierdzi Adrianna Całus rzecznik prasowy MEiN. - Wzrastające zagrożenie bezpieczeństwa państwa wymaga uzupełniania celów kształcenia i treści przedmiotu edukacja dla bezpieczeństwa o kwestie związane z obronnością państwa, nabyciem umiejętności strzelectwa oraz przygotowaniem uczniów do radzenia sobie z zagrożeniami wywołanymi działaniami wojennymi oraz podstawami ratownictwa taktycznego.
Zmiany w nauczaniu
Resort donosi, że zaprojektowane zmiany w podstawie programowej edukacji dla bezpieczeństwa zostały przygotowane z uwzględnieniem aktualnej liczby godzin zajęć przedmiotu oraz przy założeniu maksymalnego wykorzystania treści dotychczasowej podstawy programowej, np. w zakresie pierwszej pomocy czy reakcji na zagrożenia. Następnie zostały wskazane dodatkowe obszary działania w sytuacjach zagrożenia, w tym kryzysowego i wojennego.
W zmienionym projekcie podstawy programowej edukacji dla bezpieczeństwa zaproponowano nowe obszary treści nauczania. Są to:
- reagowanie w sytuacji zagrożenia działaniami wojennymi (tzw. survival, w tym miejsca schronienia),
- zasady pierwszej pomocy w sytuacji wystąpienia zagrożenia z użyciem broni konwencjonalnej,
- edukacja obronna obejmująca:
- w przypadku szkoły podstawowej – wymagania z zakresu: terenoznawstwa, cyberbezpieczeństwa w wymiarze wojskowym, przygotowania do szkolenia strzeleckiego;
- w przypadku szkół ponadpodstawowych – wymagania z zakresu: reagowania w sytuacji zagrożenia działaniami wojennymi, cyberbezpieczeństwa w wymiarze wojskowym, szkolenia strzeleckiego. Zmiany w podstawie programowej dla przedmiotu edukacja dla bezpieczeństwa w przypadku szkół ponadpodstawowych zostały przygotowane przy założeniu kontynuacji wiedzy nabytej na poziomie teoretycznym w szkole podstawowej.
Jeśli chodzi o szkolenie strzeleckie na poziomie szkoły podstawowej, w projekcie zaproponowano wyłącznie teorię bezpiecznego obchodzenia się z bronią. Z kolei w szkołach ponadpodstawowych będzie ono obejmowało podstawy strzelania z częścią praktyczną prowadzoną z wykorzystaniem bezpiecznych narządzi do ćwiczeń strzeleckich, takich jak np. broń kulowa, pneumatyczna, repliki broni strzeleckiej (ASG), strzelnice wirtualne albo laserowe.
- Projekt MEiN nie jest cały zły. Są tam fajne fragmenty np. dotyczące ratownictwa – zauważa prof. Kulesza. - Do tej pory uczono tzw. resuscytacji krążeniowo-oddechowej. W rozporządzeniu jest mowa o opatrywaniu ran postrzałowych czy ewakuacji ludzi. To ma sens. Cywil, który znajdzie się w obszarze wojny, niech wie jak opatrywać rannych, albo jak się ewakuuje ludzi z ostrzału. Nie zakładajmy jednak, że przyszykujemy tych ludzi do chwycenia za broń. Sądzę, też że MEiN wie, iż nie da się wyszkolić młodych ludzi w zakresie kompetentnego użycia broni.
I dodaje. - Wydaje mi się, że chodzi o zastosowanie techniki wpływu społecznego - „stopa w drzwi”. Małymi kroczkami zwiększamy prawdopodobieństwo, że ktoś się zgodzi na późniejszą dużą prośbę. Teraz jest mały kroczek w kierunku przekonania ludzi, że broń jest dobra, że warto byśmy mieli powszechnie broń. Ci młodzi ludzie niedługo będą mieli 18 lat, będą mogli głosować w referendum, w którym padnie pytanie czy chcą posiadać broń. To było by szaleństwem, bo równie dobrze można ich zapytać czy są za karą śmierci.
„Strzelanie z głową”?
W przypadku szkół ponadpodstawowych znajdujących się w powiatach, w których nie ma dostępu do wskazanych w przepisach rodzajów strzelnic, realizacja wymogu szkolenia będzie obowiązkowa od roku szkolnego 2024/2025. Do tego czasu szkoły mogą prowadzić zajęcia w miarę dostępnych oraz poszerzających się co roku możliwości, m.in. dzięki realizowanemu od 2019 r. programowi „Strzelnica w powiecie”.
13 czerwca Mateusz Morawiecki, przy okazji otwarcia jednej ze strzelnic podkreślił znaczenie programu MEiN.
- W szczególności dla młodych chłopców, dla panów, trzeba powtarzać tę informację, że dostęp do broni jest przede wszystkim po to, abyśmy byli jako państwo silniejsze i lepiej przeszkolone w użyciu broni - zaznaczył. Dodał, że tego typu umiejętności pozostaną tylko i wyłącznie do wykorzystywania na strzelnicach i nigdy nie będą potrzebne na polu walki.
Pomysł wprowadzenia elementów obronności i dostępu do broni na zajęciach szkolnych komentuje ekspert Defence24 - Maciej Szopa.
- Przysposobienie obronne w szkołach to dobry pomysł, pod warunkiem, że będzie prowadzone na odpowiednio wysokim poziomie, a nie takim jak np. w latach 90., kiedy zajęcia te były ochronkami dla emerytowanych oficerów; były czysto teoretyczne, anachroniczne i z punktu widzenia ówczesnej młodzieży często wręcz ośmieszające tematykę, a nie ją promujące. Takie zajęcia powinny umożliwić kontynuację przygody z obronnością dla zainteresowanych i można rozważyć oparcie ich i prywatne firmy zajmujące się komercyjnie tego rodzaju działalnością szkoleniową – uważa Szopa.
Projekty z zamrażarki
Przy okazji pomysłu MEiN, zerwało się też polityczne pospolite ruszenie. Szef rządu zapowiedział prace parlamentarne nad wcześniej zamrożonymi projektami poselskimi dotyczącymi liberalizacji w dostępie do broni i jej reglamentacji. Po co?
- Obecna sytuacja na Ukrainie po raz kolejny stawia pytania na temat dostępu do broni w Polsce, szczególnie z uwagi na obeznanie społeczeństwa z bronią strzelecką – twierdzi Szopa. - Po zakończeniu poboru w Polsce w 2008 roku rezerwy, na jakie mogą liczyć Siły Zbrojne RP zaczęły się gwałtownie kurczyć i starzeć. To przy jednoczesnym – jednym z najbardziej restrykcyjnych praw w Europie, jeżeli chodzi o posiadanie broni – sprawia, że w razie kryzysu lub konfliktu zbrojnego stosunkowo nieliczne wojska operacyjne i obrony terytorialnej znalazłyby się w pewnym sensie w osamotnieniu. Zupełnie inaczej było na Ukrainie, gdzie ponad 200-tysieczna armia mogła liczyć na liczne formacje paramilitarne i bazę 900 tys. przeszkolonych rezerwistów, będących często weteranami wojny z Donbasie. Obecnie Ukraina domaga się od Zachodu broni i amunicji, ale nie żołnierzy. Jej rezerwy są bowiem wystarczające do prowadzenia wojny z mocarstwową Rosją – mówi ekspert.
Dostęp do broni
A jak jest w Polsce? Zgodnie z ustawą z 21 maja 1999 r. o broni i amunicji broń palną i amunicję do tej broni można posiadać tylko na podstawie pozwolenia na broń, wydanego przez właściwego komendanta wojewódzkiego policji. Wyjątkiem jest nabycie broni czarnoprochowej, które nie wymaga pozwolenia.
Przesłanki wydania pozwolenia broń są następujące:
• ukończenie 21 lat,
• posiadanie stałego miejsca zamieszkania na terenie Polski,
• pełna zdolność do czynności prawnych,
• posiadanie zdolności fizycznej i psychologicznej do posiadania broni zatwierdzoną orzeczeniem lekarskim i psychologicznym,
• uzyskanie opinii komendanta komisariatu policji odpowiedniej do miejsca zamieszkania,
• niekaralność za przestępstwa umyślne bądź nieumyślne przeciwko życiu i zdrowiu i przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji popełnione w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środka odurzającego, gdy sprawca zbiegł z miejsca zdarzenia.
W celu uzyskania pozwolenia na broń należy przejść egzamin teoretyczny i praktyczny przed specjalną komisją. Konieczne jest też uiszczenie opłaty skarbowej w wysokości 242 zł, kosztów badania lekarskiego i psychologicznego, kosztów egzaminu w wysokości około 1000 zł.
Konstytucja i orzecznictwo
Konstytucja nie zawiera bezpośrednich norm odnoszących się do broni palnej oraz dostępu obywateli do niej.
- Można podjąć próbę, by takie prawo wywieść z innych przepisów np. prawa do życia, bezpieczeństwa, a także wolności, ochrony nietykalności osobistej i wolności osobistej człowieka – mówi Anita Poniatowska-Maj, radca prawny z kancelarii APM Poniatowska-Maj.
- Zdaniem ustawodawcy prawo do posiadania broni nie stanowi prawa podmiotowego i musi podlegać ograniczeniom, a także reglamentacji administracyjnoprawnej. Dlatego też uregulowania związane z dostępem do broni zawiera ustawa z dnia 21 maja 1999 r. o broni i amunicji.
Jednak w obecnym brzmieniu ustawy, orzecznictwo nie jest przychylne wobec starających się o pozwolenie.
Naczelny Sąd Administracyjny w wyroku z 28 października 2011 r., o sygn. II OSK 1562/10 wyjaśnił, że udzielenie osobie fizycznej prawa do dysponowania bronią palną stanowi odstępstwo od generalnej reguły, że broń znajdować się powinna wyłącznie w rękach uprawnionych służb.
WSA w Warszawie w wyroku z 24 września 2019 r. o sygn. II SA/Wa 812/19 nie uwzględnił skargi właściciela 3 kantorów. Sąd wskazał, że osoba ubiegająca się o wydanie takiego pozwolenia musi wykazać, iż znajduje się w sytuacji stałego, realnego i ponadprzeciętnego zagrożenia bezpieczeństwa osobistego w stopniu wyższym niż to, na jakie narażeni są inni obywatele, mimo iż wnioskodawca wskazywał, że jego kantor i jeden z klientów padł ofiarą napadu. Zgodnie z tezą wyroku fakt, że strona chce sama prewencyjnie chronić swoje życie lub zdrowie oraz środki pieniężne, nie obliguje policji do wyposażenia w broń bojową. Sąd zaproponował skarżącemu założenie monitoringu, zlecenie ochrony lokalu innej firmie bądź zmianę lokalizacji kantoru na bezpieczniejszą.
Inny wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z 22 stycznia 2014 r. o sygn. II OSK 1947/12 dotyczył odmowy wydania pozwolenia na broń osobie prowadzącej działalność gospodarczą w zakresie sprzedaży metali oraz kamieni szlachetnych, tj. złota, platyny i diamentów. Przedsiębiorca wskazał, że siedziba jego firmy mieści się w miejscu jego zamieszkania, co budziło obawę o bezpieczeństwo nie tylko własne ale i rodziny. Sąd jednak odmówił przyznania pozwolenia na broń wskazując, że w toku postępowania nie ujawniono zdarzeń, które wskazywałyby, iż życie lub zdrowie, czy też nawet mienie skarżącego bądź jego rodziny było zagrożone. Nie odnotowano takich zdarzeń w jego miejscu zamieszkania, a zdarzenia wskazywane przez skarżącego w toku postępowania administracyjnego o wydanie pozwolenia na broń nie były zgłaszane policji.
- W obecnym stanie prawnym, jak wynika z orzecznictwa, organy nie wydadzą pozwolenia na broń osobie, która mimo odczuwania poczucia zagrożenia np. możliwości napadu podczas prowadzenia działalności gospodarczej w postaci kantoru czy przy sprzedaży biżuterii, nie otrzyma pozwolenia na broń do czasu w którym nie udowodni, że padła ofiarą przestępstwa. Takie stanowisko organów jest niebezpieczne, gdyż wiąże się z koniecznością uprzedniego pokrzywdzenia osoby starającej się o zezwolenie na broń. Likwidacja konieczności wykazania przesłanki „ważnej przyczyny posiadania broni” przez ubiegających się o pozwolenie na broń w odniesieniu do niektórych jej kategorii, przy jednoczesnym zachowaniu egzaminów oraz badań lekarskich i psychologicznych byłaby wystarczająca i umożliwiłaby podejmowanie działań obronnych przed, a nie po staniu się ofiarą przestępstwa – mówi mecenas.
Poczucie zagrożenia
Aby uzyskać pozwolenie trzeba je uzasadnić. Do wniosku należy dołączyć dokument wskazujący na istnienie ważnej przyczyny posiadania broni. W zależności od rodzaju broni należy dołączyć również inne dokumenty: potwierdzenia, zaświadczenia lub licencje. W przypadku ubiegania się o uzyskanie pozwolenia na broń do ochrony osobistej należy przedstawić dokument wykazujący występowanie stałego, realnego i ponadprzeciętnego zagrożenia życia, zdrowia lub mienia. Nie chodzi tu o subiektywne poczucie zagrożenia, lecz obiektywne - dla ochrony osobistej. Dokumentem mogą być zgłoszenia prób pobicia, gróźb, wymuszeń.
Uznaniowość do likwidacji?
W Polsce ocena poczucia zagrożenia życia, zdrowia i mienia dokonywana jest uznaniowo przez komendanta policji. Od odmownej decyzji komendanta wojewódzkiego przysługuje odwołanie do Komendanta Głównego, a jeśli to nie odniesie skutku, przysługuje skarga do sądu administracyjnego.
Właśnie taką uznaniowość chce m.in. zlikwidować grupa posłów Kukiz'15 oraz PiS. Projekt zmian w przepisach regulujących dostęp do broni i amunicji jest już od pewnego czasu w Sejmie.
W uzasadnieniu do projektu Kukiza, wskazano, że jej celem jest odblokowanie dostępu do broni palnej dla praworządnych, pełnoletnich i zdrowych psychicznie obywateli m.in. poprzez ostateczną likwidację uznaniowości policyjnej przy wydawaniu pozwoleń na broń oraz poprzez włączenie wojewodów, jako cywilnych organów administracji państwowej w proces wydawania pozwoleń na broń.
Projekt zakłada wprowadzenie 4 poziomów dostępu do broni, które byłyby uzależnione od kompetencji zainteresowanego. Przy czym w obecnym brzmieniu ustawy jest aż 8 rodzajów pozwoleń (w tym m.in. do ochrony osobistej, ochrony osób i mienia, czy do celów łowieckich i sportowych).
W projekcie zmiany ustawy, pierwszy poziom obejmowałby pozwolenie na strzelbę lub karabinek sportowy typu kbks - więc broń kategorii C, mógłby otrzymać każdy pełnoletni i zdrowy psychicznie obywatel po odbyciu przeszkolenia z zasad bezpieczeństwa w posługiwaniu się bronią.
Drugi poziom pozwolenia obejmuje broń kategorii C i B, a dodatkowym wymogiem do uzyskania takiego pozwolenia byłoby zdanie egzaminu lub odbycie 5-letniego stażu posiadania obywatelskiej karty broni.
Projekt przewiduje również ułatwienia w dostępie do broni dla żołnierzy sił zbrojnych RP, żołnierzy WOT, oraz funkcjonariuszy innych państwowych formacji uzbrojonych w postaci zwolnienia z badań lekarskich, psychologicznych i egzaminów.
W kwietniu br., do sejmu trafił też republikański projekt ustawy o zmianie ustawy o broni i amunicji. Ten kasuje uznaniową przesłankę wykazania "ważnej przyczyny posiadania broni" przeznaczonej do ochrony osobistej. W projekcie zaproponowano wprowadzenie możliwości nabycia i posiadania niektórych kategorii broni na rejestrację, oraz postawiono nacisk na część praktyczną egzaminu, rezygnując z teorii. Projekt przewiduje także aby funkcjonariusze policji, straży granicznej i żołnierze otrzymywali pozwolenie na broń na wniosek.
Idą wybory…
…a w obecnej sytuacji za granicami kraju i poczuciu zagrożenia można coś ugrać. Zauważa to ekspert SWPS.
- Można powiedzieć, że rodzi się pełzające podejście do zliberalizowania broni w Polsce. Klika lat temu partia Kukiza proponowała gwałtowną liberalizację prawa dostępu do broni. Np. że broń może posiadać człowiek, który jest aktywnym alkoholikiem. Obecnie jest to niemożliwe, czy też bardzo utrudnione. Co pewien czas takie chęci wracają i to, co zawsze jest spójne, to to że wraca przed kolejnymi wyborami. Dostęp do broni to populistyczna teza, a Polacy będą za. Trzeba obiecać coś, co ma ogromny poklask społeczny – mówi Kulesza.
Profesor dodaje, że jako Polacy nie mamy żadnej kultury obycia z bronią.
- Żaden naród nie ma „broni we krwi”. Polacy zawyżają swoje zdolności co do posiadania broni i użycia jej w sposób bojowy. Wiemy co się dzieje gdy upowszechnia się broń. Ludzie mogą ją nosić naładowana na ulicy, przy sobie. To zawsze się kończy źle.
Tragedie nie tylko w USA
Sceptyczna wobec pomysłów na szerszy dostęp do broni jest też mecenas Poniatowska-Maj, której kancelaria zaangażowała się w sprawę postrzelonej dziewczynki w szkole.
- Wydawać by się mogło, że strzelaniny w szkołach mają miejsce jedynie w Stanach Zjednoczonych, jednak taka sytuacja miała miejsce również w Polsce. W 2019 roku w Brześciu Kujawskim 18-letni były uczeń postrzelił w szkole woźną i ranił 11-letnią uczennicę. Sprawca miał problemy psychiczne. Prowadzenie zajęć ze strzelania dla młodzieży przez nieprzeszkolony personel nauczycieli przy braku uprzednich badań lekarskich i psychologicznych może doprowadzić do kolejnych dramatów. Uważam, że pomysł ten będzie wdrożony w życie zbyt pochopnie, a nieprzeprowadzenie uprzednich badań psychologicznych i lekarskich wśród dzieci i młodzieży, może doprowadzić do tragedii. W literaturze mówi się o tzw. "efekcie broni", w którym sam widok pistoletów, karabinów i noży wzmaga u widzów skłonność do agresywnych myśli, uczuć, skojarzeń, a także wyobrażania sobie agresywnych działań i decyzji. Szczególnie uprzednie narażenie na działanie nieprzyjemnych bodźców może wywołać mechanizm, w którym to palec będzie pociągnięty przez spust, a nie odwrotnie – mówi radca prawny.
W ostatnich latach w Polsce doszło do pogorszenia się stanu psychicznego wśród dzieci i młodzieży, co zdecydowanie pogłębił okres lockdownu oraz szeroko pojęta cybernetyzacja życia społecznego. Zgodnie z wynikami ostatnich badań opublikowanych przez Rzecznika Praw Dziecka, co siódme dziecko w Polsce odczuwa niezadowolenie ze swojego życia w stopniu zagrażającym jego zdrowiu psychicznemu. Natomiast połowa młodych ludzi nie akceptuje samych siebie.