Jeden z kamieni milowych KPO, wynegocjowany z Brukselą, ma zagwarantować polskim sędziom odsuniętym od pracy możliwość odwołania się do nowej Izby Odpowiedzialności Zawodowej, którą proponuje prezydent – wynika z informacji DGP. Odblokowanie samego Krajowego Planu Odbudowy możliwe jest na początku czerwca.

Źródła rządowe potwierdzają, że jest porozumienie z Brukselą w sprawie kamieni milowych (zestawu mierników określających cele reform opisanych w KPO oraz stan ich realizacji). Ich treść pozostaje jednak wciąż poufna. W Komisji Europejskiej słyszymy, że to „wewnętrzny dokument”, a Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej deklaruje, że opublikuje ich treść po akceptacji KPO przez KE.
DGP poznał zapisy dotyczące wymiaru sprawiedliwości. Zawierać mają się w nich trzy warunki stawiane przez Komisję Europejską (KE), od których zależy odblokowanie polskiego KPO. To likwidacja Izby Dyscyplinarnej SN, reforma systemu dyscyplinarnego oraz przywrócenie do pracy sędziów zwolnionych niezgodnie z prawem.
Pierwszy kamień milowy brzmi: „reforma wzmacniająca niezależność i bezstronność sądów”, zaś drugi to „reforma mająca na celu naprawienie sytuacji sędziów dotkniętych orzeczeniami Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego w sprawach dyscyplinarnych i immunitetów sędziowskich”. Na razie ministerstwo zapewnia, że tzw. komponent F w KPO („Poprawa jakości instytucji i warunków realizacji Krajowego Planu Odbudowy i Zwiększania Odporności” – za który będą odpowiedzialne kancelaria premiera i MFiPR) zawiera reformy, które przyczynią się do „wzmocnienia niezależności i bezstronności sądów w planowanej reformie sądownictwa”.
Z naszych rozmów wynika jaki jest kształt postulatu Brukseli dotyczącego przywracania sędziów. – Iustitia podnosi, że sędziowie mają być z mocy ustawy przywróceni. Ale nawet Bruksela mówi jedynie o ścieżce ich przywrócenia. A ta polega na tym, że ci sędziowie mogliby się do tej niewadliwej izby (Izby Odpowiedzialności Zawodowej, którą proponuje prezydent w miejsce nieuznawanej Izby Dyscyplinarnej – red.) zwrócić o weryfikację orzeczenia Izby Dyscyplinarnej. My tego nie kwestionujemy, a wręcz ma to fundamentalne znaczenie. To nie czyni orzeczeń ID SN nieważnymi, tylko umożliwia ich podważenie w normalnym trybie, uznającym te wcześniejsze orzeczenia za wiążące – tłumaczy jeden z ziobrystów.
Obóz rządowy jest przekonany, że na rozpoczynającym się dziś posiedzeniu Sejmu uda się przegłosować prezydencki projekt m.in. likwidujący Izbę Dyscyplinarną SN, który – przynajmniej w zamierzeniu – ma wypełnić oba kamienie milowe. Jedyną niewiadomą jest to, kiedy Komisja Europejska odblokuje w związku z tym polski KPO i czy nie pojawią się dodatkowe warunki z jej strony. – Ludzie premiera spodziewają się nowych żądań KE. Ale naszym zdaniem to, co jest w ustawie po naszych poprawkach, wypełnia wszystkie kamienie milowe – przekonuje rozmówca z Solidarnej Polski. Zapewnia, że treść poprawek roboczo skonsultowano z Brukselą i nie zostały zanegowane. – Na kanwie tego przekonaliśmy PiS do naszych poprawek – przekonuje współpracownik Zbigniewa Ziobry.
Ale tego optymizmu nie podziela nasz inny rozmówca z rządu. – Przedstawiciele Komisji wstępnie się zgadzali na taki kształt ustawy prezydenta, ale to było jeszcze przed poprawkami zgłoszonymi przez Zbigniewa Ziobrę. Pytanie, czy po przegłosowaniu ustawy w zmienionej wersji Komisja nie powie, że nie o to jej chodziło – zastanawia się nasz rozmówca. – Moim zdaniem istnieje duże prawdopodobieństwo, że Komisja na te poprawki się nie zgodzi. W efekcie może być tak, że nawet będzie akcept dla KPO, ale nie zostaną wypłacone środki z uwagi na niewypełnienie kamieni milowych i może potrzebna będzie nowelizacja dopiero co przyjętej ustawy – ocenia.
Z kolei nasze źródło w KE przyznaje, że proponowana formuła przywracania sędziów do orzekania może być „strawna” dla unijnych urzędników, o ile będzie dawała sędziom realną ścieżkę odwołania od decyzji wydanych przez Izbę Dyscyplinarną.
Obóz rządowy już się porozumiał co do ostatecznego kształtu projektu ustawy prezydenckiej, który uwzględnia poprawki Solidarnej Polski. Najważniejsza z nich wykreśliła artykuł zawierający procedurę weryfikowania zapadłych już orzeczeń. Artykuł ten zakładał, że w terminie sześciu miesięcy od dnia wejścia w życie ustawy można byłoby złożyć wniosek o stwierdzenie, że prawomocne orzeczenie zostało wydane z naruszeniem standardu niezawisłości i bezstronności. Wnioski takie miałyby rozpatrywać składy złożone z pięciu sędziów odpowiednich sądów. Sam test bezstronności sędziego, którego wyrzucenia domagali się ziobryści, został, ale w nieco ograniczonym zakresie. To efekt kompromisu resortu sprawiedliwości z Pałacem Prezydenckim.
Plan zakłada, że uchwalenie ustawy doprowadzi do odblokowania KPO, z którego Polska chce na razie pozyskać 24 mld euro grantów i 12 mld euro pożyczek. Jak słyszymy, może się to stać jeszcze na początku czerwca. Nasze źródła twierdzą, że na 2 czerwca zaplanowana jest wizyta szefowej KE Ursuli von der Leyen w Polsce, a to ich zdaniem znak, że właśnie wtedy będzie akcept dla KPO.
Tyle że, jak pisaliśmy we wczorajszym DGP, na tym procedura „uwalniania” tych pieniędzy się nie kończy, bo KPO będzie musiała zatwierdzić Rada Unii Europejskiej. Trzeba też wynegocjować z Komisją umowę na dotacje i pożyczki, a także ustalić techniczne warunki rozliczania mierników KPO (na bazie czego będą dokonywane wypłaty). – To nie będzie proste, Czesi już czwarty miesiąc uzgadniają metodę rozliczania kamieni milowych – wskazuje osoba z rządu. Na razie zakładamy, że w lipcu Polska złoży pierwszy wniosek o płatność, a środki zaczną płynąć na przełomie sierpnia i września.
W tle negocjacji KPO trwa rozgrywka o anulowanie kar dla Polski za elektrownię w Turowie (do niedawna 0,5 mln euro dziennie) i funkcjonowanie Izby Dyscyplinarnej (1 mln euro dziennie). W pierwszym przypadku licznik kar już nie bije (zatrzymał się na kwocie 68 mln euro), bo Polska porozumiała się z Czechami, a sprawa została wykreślona z rejestru TSUE. Ściągane są tylko zaległe kary za kolejne okresy ich naliczania. Komisja jak dotąd była niechętna anulowaniu kar, by nie tworzyć precedensu i nie osłabić swojej pozycji, także względem innych krajów członkowskich. Z kolei w przypadku izby licznik wciąż bije (to już ponad 160 mln euro według stanu na początek maja), a – jak słyszymy w rządzie – zatrzymać go może likwidacja nieuznawanej izby.