Rosną szanse na uchwalenie ustawy sądowej prezydenta w przyszłym tygodniu. Niewykluczone, że do jej przyjęcia nie będą potrzebne głosy Solidarnej Polski.
Rosną szanse na uchwalenie ustawy sądowej prezydenta w przyszłym tygodniu. Niewykluczone, że do jej przyjęcia nie będą potrzebne głosy Solidarnej Polski.
Jutro sejmowa komisja sprawiedliwości wróci do prac nad prezydenckim projektem ustawy o Sądzie Najwyższym, który m.in. likwiduje nieuznawaną przez TSUE Izbę Dyscyplinarną. PiS jest zdeterminowane, by sprawę projektu zamknąć na etapie sejmowym jeszcze w tym miesiącu. Mimo wszystko bierze pod uwagę kolejne komplikacje w tym procesie. Dlatego, jak się dowiedzieliśmy, jeśli komisja nie zakończy prac w czwartek, zbierze się ponownie we wtorek, a w środę (w pierwszym dniu planowanego posiedzenia Sejmu) odbędzie się drugie czytanie projektu.
Na razie trwa uzgadnianie jego ostatecznej treści z ziobrystami. Ci w zeszłym tygodniu złożyli pakiet swoich poprawek, ale zostały one jedna po drugiej odrzucone na posiedzeniu komisji kierowanej przez Marka Asta (PiS). Jedna z nich dotyczyła usunięcia tzw. testu bezstronności sędziego, co w opinii ziobrystów groziłoby paraliżem wymiaru sprawiedliwości. W zamian proponowali coś, co sami nazwali „testem apolityczności”, ale ten pomysł nie uzyskał poparcia większości członków komisji.
To zdarzenie popsuło klimat w koalicji rządzącej. Solidarna Polska zaczęła wysyłać sygnały, że nie poprze projektu prezydenckiego w formie zaproponowanej przez Pałac Prezydenta, nawet jeśli miałoby to oznaczać przyspieszone wybory. Z kolei PiS postanowiło ziobrystów medialnie przycisnąć, np. deprecjonując w ostatnich dniach zapewnienia Solidarnej Polski o tym, że ma potencjał do samodzielnego startu w wyborach, czy komunikując, że Krajowy Plan Odbudowy (KPO) jest już wynegocjowany z Brukselą i teraz napływ miliardów euro unijnych środków jest uzależniony w dużej mierze od przyjęcia ustawy prezydenta.
Mimo to, jak słyszymy, klimat wokół projektu zaczyna się polepszać. - Ministerstwo Sprawiedliwości i Kancelaria Prezydenta pracują nad poprawkami, idzie ku uzgodnieniu - przyznaje nasz rozmówca z Solidarnej Polski. To oznacza, że treść projektu może zostać jeszcze delikatnie zmodyfikowana, zanim trafi na posiedzenie plenarne Sejmu w przyszłym tygodniu. - Poprawki mają uwzględnić nasze zastrzeżenia co do ryzyk, o których mówimy - dodaje nasz rozmówca. Z jego relacji wynika, że test bezstronności zostanie w ustawie, ale zostanie zmodyfikowany tak, aby „pogodzić to, co wynika z wyroków TK, i to, przed czym Solidarna Polska przestrzega w zakresie paraliżu sądów”.
Także z Pałacu Prezydenckiego słychać optymistyczne sygnały. - Mam nadzieję, że idzie ku lepszemu. Po drugiej stronie nastąpiła pewna elastyczność - mówi nasz rozmówca z Pałacu. Choć współpracownicy Andrzeja Dudy nie wykluczają pewnych korekt w teście bezstronności, to miałyby one nie naruszać fundamentów tego pomysłu. A zakłada on, że strony mogłyby wystąpić do sądu o zbadanie, czy w okolicznościach konkretnej sprawy udział danego sędziego może doprowadzić do naruszenia standardu niezawisłości lub bezstronności mogącego mieć wpływ na jej wynik.
PiS zakłada, że do głosowania ustawy dojdzie na posiedzeniu Sejmu w przyszłym tygodniu. Przy czym rosną szanse na jej uchwalenie nie tylko z powodu ocieplenia na linii Pałac Prezydencki - resort sprawiedliwości, lecz także z powodu tego, jak zamierza zagłosować opozycja. - Jeśli pod wpływem Ziobry ta ustawa nie zostanie popsuta, to trudno byłoby nam głosować przeciw - mówi ważny polityk KO. Choć wątpliwe, by ktokolwiek z KO poparł projekt, to bardzo prawdopodobne jest, że posłowie tego klubu wstrzymają się od głosu. A jeśli tak się stanie, do uchwalenia ustawy PiS nie będzie potrzebowało głosów Solidarnej Polski.
Sprawa prezydenckiej ustawy likwidującej ID SN jest dla PiS fundamentalna z dwóch powodów. Po pierwsze, chodzi o wypełnienie zeszłorocznych deklaracji prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego czy premiera Mateusza Morawieckiego, że Izba zostanie zlikwidowana, bo nie spełniła pokładanych w niej oczekiwań. Po drugie, stawką jest uruchomienie pieniędzy z KPO - to 24 mld euro grantów i 12 mld euro preferencyjnych pożyczek dla Polski. W międzyczasie - niewykluczone, że nawet przed przegłosowaniem ustawy prezydenckiej przez Sejm - może się pojawić formalna akceptacja KPO przez Komisję Europejską. - Liczymy na to, że stanie się to albo na środowym posiedzeniu Komisji, albo w przyszłym tygodniu - mówił na początku tygodnia w Polsat News rzecznik rządu Piotr Müller.
Rząd zakłada również, że pierwsze wnioski o płatności w ramach KPO złoży w lipcu, dzięki czemu pierwsze pieniądze z Funduszu Odbudowy mogłyby trafić do naszego kraju na przełomie sierpnia i września.
Zdaniem ziobrystów test bezstronności grozi paraliżem sądów
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama