Trybunał w Luksemburgu wyda dziś wyrok w sprawie polskiej skargi dotyczącej dyrektywy prawnoautorskiej

Dyrektywa 2019/790 w sprawie prawa autorskiego i praw pokrewnych na jednolitym rynku cyfrowym budzi poważne obawy nie tylko w Polsce. To jednak nasz kraj zdecydował się zaskarżyć jeden z jej przepisów do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Chodzi o art. 17 ust. 4 (patrz: ramka), który zobowiązuje platformy internetowe do blokowania pirackich plików.
Prewencyjna cenzura
Polski rząd uważa, że w praktyce będzie to wymagać filtrowania internetu. Dostawcy usług internetowych będą decydować, co jest legalne, a co nie. Dyrektywa odwraca bowiem zasady odpowiedzialności za treści publikowane z naruszeniem praw autorskich. Dotychczas platformy internetowe nie odpowiadały za nie, jeśli reagowały na zgłoszenie dotyczące legalności pliku. Same nie musiały więc sprawdzać, czy film wrzucony przez użytkownika nie łamie prawa. Dyrektywa zmusza je do takiego działania - muszą podejmować „wszelkie starania uniemożliwiające zamieszczanie treści naruszających prawa autorskie”.
Polska w swej skardze podkreśla, że przepis ten z jednej strony jest niejasny, a z drugiej może być odczytywany jako konieczność filtrowania tego, co zamieszczają internauci. Podczas rozprawy, która odbyła się w listopadzie 2020 r., przedstawiciele naszego kraju zwracali uwagę na to, że zmuszenie operatorów do sprawdzania legalności plików może prowadzić do prewencyjnej cenzury. Ewentualna odpowiedzialność za zablokowanie w pełni legalnego pliku będzie dużo mniej bolesna niż za pozostawienie bezprawnej treści, które jest obarczone ryzykiem wysokiego odszkodowania. Żeby nie narazić się wielkim wytwórniom, portale będą skłonne do blokowania plików na wszelki wypadek.
Niezbędna ochrona
Przedstawiciele Komisji Europejskiej, Rady i Parlamentu Europejskiego, a także niektórych państw odpierali te zarzuty. Co ciekawe, używając odmiennych argumentów. Hiszpania i Francja w zasadzie przyznały, że art. 17 ust. 4 dyrektywy rzeczywiście wprowadza obowiązek filtrowania, który może oznaczać cenzurę, ale jest to niezbędne dla zapewnienia ochrony uprawnionym z tytułu praw autorskich.
Z kolei przedstawiciele KE, Rady i PE przekonywali, że prawa użytkowników są wystarczająco zabezpieczone, bo dyrektywa zakazuje blokowania utworów, które nie naruszają prawa autorskiego, zwłaszcza w zakresie cytowania, krytyki, recenzowania, karykatury, parodii lub pastiszu. Użytkownicy zaś mają zagwarantowany mechanizm składania skarg i dochodzenia roszczeń w przypadku bezpodstawnej blokady pliku.
Wolność nienaruszona
Rzecznik generalny TSUE Henrik Saugmandsgaard Øe w swej opinii przyznał, że kwestionowany przepis rzeczywiście prowadzi do obowiązku filtrowania internetu przez platformy i aktywnego wyszukiwania treści, które naruszają prawa autorskie. Jego zdaniem nie narusza to jednak wolności wypowiedzi i jest uzasadnione potrzebą skutecznej ochrony praw twórców.
„O ile, zważywszy na szczególne znaczenie internetu dla tej wolności, organy publiczne nie mogą zobowiązać pośredników online do nadzorowania treści pod kątem poszukiwania wszelkiego rodzaju niezgodnych z prawem lub niepożądanych informacji, o tyle prawodawca Unii może, tak jak w niniejszym przypadku, zdecydować o nałożeniu określonych obowiązków w zakresie nadzorowania niektórych szczegółowych informacji o bezprawnym charakterze” - napisał rzecznik generalny w swej opinii.
W praktyce nakładałoby to na platformy obowiązek stosowania narzędzi informatycznych, które pozwalałyby wyszukiwać pirackie treści (np. filmy lub piosenki) i blokować dostęp do nich. Jednocześnie powinny one znaleźć sposób na to, by nie blokować legalnych utworów, w tym także tych zamieszczanych w ramach cytatu, krytyki lub pastiszu. W praktyce jest to jednak niewykonalne, bo w jaki sposób algorytm miałby rozpoznać, że dany fragment piosenki lub tekstu jest parodią albo cytatem oryginału?
Dlatego też, zdaniem rzecznika generalnego, obowiązek wyszukiwania pirackich plików powinien dotyczyć jedynie oczywistych przypadków. W niejednoznacznych sytuacjach pliki nie powinny być blokowane.
Opinia rzecznika generalnego nie jest dla TSUE wiążąca i zdarza się, że orzeka on inaczej. Zdecydowana większość wyroków jest jednak zgodna z przedłożonymi opiniami. ©℗
Co mówią unijne przepisy / nieznane