Za odbudową niezależnego sądownictwa przemawia wiele argumentów, począwszy od przywrócenia respektu dla konstytucji i zakończenia kosztownego sporu z UE. Debata nad projektami naprawczymi w tej dziedzinie wymaga szczególnej refleksji i nie powinna być przedmiotem szerokiej debaty publicznej. Chodzi bowiem o to, by przygotować reformy służące ukształtowaniu nie tylko niezależnego, lecz także efektywnego sądownictwa. Rzecz dotyczy jednego z najważniejszych zobowiązań państwa wobec społeczeństwa. Obywatel ma prawo liczyć na sądy niezależne i gwarantujące prawo do szybkiego i rzetelnego procesu. To oznacza, że sądownictwo musi być także wolne od słabości, które istniały na długo przed destrukcyjnymi działaniamiPiS.

Cywilizowany standard ustrojowy polega na silnych gwarancjach niezawisłości sędziowskiej i jednoczesnej ochronie niezależności samego sądownictwa. To drugie oznacza, że władza polityczna nie kumuluje kompetencji w kluczowych sprawach dotyczących wymiaru sprawiedliwości, dzieląc je i współdziałając z reprezentacją sędziów. Zasada ta jest praktykowana bez względu na istnienie rad sądowniczych. PiS unicestwiło tę regułę i doprowadziło do potrójnego zawłaszczenia sądownictwa przez Ministerstwo Sprawiedliwości i kierownictwo partii rządzącej. Chodzi o subordynację rady sądowniczej (KRS), likwidację samorządu sędziowskiego i przejęcie kontroli nad Sądem Najwyższym z nową Izbą Dyscyplinarną jako instrumentem politycznego planowania. Jednocześnie doszło do bezprecedensowej koncentracji władzy prokuratorskiej w rękach ministra sprawiedliwości – prokuratora generalnego. W przypadku takiej kumulacji władzy radykalnie słabną gwarancje niezawiłości samych sędziów. Trudno też się dziwić, że skutkiem destrukcji jest większa niż przed 2015 r. nieefektywnośćsądownictwa.
O ile jego niezależność nie daje automatycznie gwarancji wysokiej jakości sądów, o tyle jej unicestwienie musi skutkować wsobnością, unikaniem odpowiedzialności i spowolnieniem postępowań. Stąd też odpowiedzialność dyktuje połączenie odbudowy niezależności sądów z działaniami na rzecz podniesienia jakości ich działania. Kroki legislacyjne mogą być rozłożone w czasie, pod warunkiem że każdy z nich będzie miał skutek naprawczy i otworzy możliwości modernizacji sądownictwa. Uważam, że projekt prezydencki może być podstawą działań naprawczych pod warunkiem wprowadzenia istotnych korekt. Członkowie likwidowanej ID nie mogą być sędziami SN. Byłaby to nagroda za czynny udział w niekonstytucyjnym zawłaszczeniu sądownictwa i pośrednia legalizacja neo-KRS. O ile można się zgodzić, że pierwszy krok naprawczy nie odnosi się do rady sądowniczej, to nie można przystać na to, by wywierał skutek w postaci autoryzacji destrukcyjnych działań. Dlatego projekt prezydencki powinien uwzględniać także poprawkę, w myśl której skład nowej Izby Dyscyplinarnej będzie tworzony bez udziału sędziów SN wskazanych z udziałem subordynowanejKRS.
Likwidacja ID i uwolnienie SN spod politycznej kontroli to pierwsze, ale nie jedyne kroki naprawcze. Kluczowe znaczenie ma przywrócenie konstytucyjności KRS i zagwarantowanie podmiotowej reprezentacji sędziów. U podstaw wzrostu znaczenia rad sądowniczych leżało przekonanie, że gwarancje niezawisłości sędziowskiej muszą być uzupełnione o niezależność samego sądownictwa. We Francji, gdzie istniała długa tradycja rady sądowniczej, podmiotowy udział sędziów w tej instytucji wprowadzono w 1993 r. w reakcji na próby wywierania nacisku na orzeczenia sądów w czasach rządów Partii Socjalistycznej. Przywrócenie podmiotowej reprezentacji sędziów w KRS to elementarny warunek wyzwolenia sądownictwa ze stanu zawłaszczenia. Jednak są też potrzebne nowe rozwiązania chroniące przed nawrotem praktyk korporatystycznych sprzed 2015 r. Projekty naprawcze (np. projekt komisji senackich) zakładają transparentną procedurę wyboru sędziów do KRS i silną reprezentację sędziów sądów rejonowych, dotąd nieobecnych w składzie tejinstytucji.
Jednak chodzi nie tylko o demokratyzację wyboru sędziów, ale i nowy sposób działania samej rady sądowniczej. Podmiotowy udział sędziów w KRS nie musi i nie powinien oznaczać przejęcia zarządzania wymiarem sprawiedliwości przez środowisko sędziowskie. Dobre wzorce ustrojowe polegają na równowadze i współpracy między władzą polityczną a reprezentacją środowisk sędziowskich KRS. W wielu państwach europejskich, także w tych, w których nie istnieją rady sądownicze, regułą ustrojową jest współdecydowanie przez władzę polityczną i środowisko sędziowskie w kluczowych sprawach, takich jak powoływanie, awansowanie, szkolenie i postępowania dyscyplinarne sędziów. Reforma musi zapobiegać zarówno polityzacji, jak i korporatyzacji KRS. Poddaję pod rozwagę przyjęcie zasady, że decyzje rady, szczególnie dotyczące nominacji sędziowskich, zapadają po przeprowadzeniu procedury konkursowej kwalifikowaną większością głosów. W takim przypadku ani czynnik polityczny, ani korporacyjny nie będzie mógł zdominować procesu podejmowaniadecyzji.
Alain Peyrefitte, minister sprawiedliwości Francji w latach 1977–1981, dowodził, że silna „korporacja niepostrzeżenie zaczyna przywiązywać większą wagę do interesów swoich członków niż do spraw ludzi, dla których została powołana”. Skutkiem jest izolacja i słabnąca pozycja całego wymiaru sprawiedliwości. Osamotnienie jest ceną izolacji – przestrzegał polityk. Postulowana przeze mnie równowaga wpływów czynnika politycznego i sędziowskiego ułatwi reformę, począwszy od umożliwienia dopływu do sądów najlepszych prawników praktyków oraz odciążenie sądów i uproszczenie procedur. Brakuje tylko jednoznacznej woli obozu rządzącego, który wydaje się dążyć do utrzymania władztwa nad sądownictwem kosztem praw obywateli i dobra Rzeczypospolitej. Za odejściem od tego stanowiska przemawia respekt dla konstytucji, potrzeba zakończenia sporu z UE i odblokowania środków unijnych. To ostatnie jest niezwykle ważne, gdy dźwigamy nadzwyczajne ciężary finansowe związane z pomocą uchodźcom na niespotykaną dotąd skalę. Wszystkie argumenty przemawiają za działaniami naprawczymi, zwłaszcza że możliwie jest połączenie odbudowy niezależności sądownictwa z jegomodernizacją.