Sędzia przegrała walkę o uznanie za bezskuteczne odwołania jej z funkcji wiceprezesa jednego z sądów. Pozew został odrzucony, gdyż uznano, że w tej sytuacji prawo do sądu nie przysługuje
Na przełomie lat 2017-2018 minister sprawiedliwości mógł przez okres sześciu miesięcy w sposób dowolny dokonywać zmian na stanowiskach kierowniczych w sądach. W tym czasie funkcje straciło ponad 150 szefów i wiceszefów sądów (patrz grafika), a że informacje o ich odwołaniu były często przesyłane przez
Ministerstwo Sprawiedliwości faksem, następców w prasie okrzyknięto „faksowymi prezesami”.
Tymczasem niektórzy z odwołanych nie zgodzili się z decyzjami MS i postanowili walczyć o swoje prawa. Najgłośniej było o skargach, jakie przeciwko Polsce złożyło do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka dwóch sędziów (Mariusz Broda i Alina Bojara), którzy przed zakończeniem kadencji zostali odwołani z funkcji wiceprezesów Sądu Okręgowego w Kielcach.
ETPC przyznał im rację i stwierdził, że Polska naruszyła zapisane w Europejskiej konwencji praw człowieka prawo do sądu. A to dlatego, że sędziowie nie mieli zagwarantowanych środków prawnych umożliwiających im odwołanie się od decyzji MS (wyrok z 29 czerwca 2021 r., skargi nr 26691/18 i 27367/18).
Teraz jednak okazuje się, że
ETPC być może orzeczeniem tym wyrządził byłym prezesom niedźwiedzią przysługę. Przekonała się o tym jedna z byłych wiceprezesek, która walczyła o swoje prawa przed polskimi sądami.
Sprawa ma swój początek pod koniec 2017 r., kiedy to wiceprezeska jednego z sądów zostaje zawiadomiona przez ówczesnego wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka, że 18 grudnia 2017 r. odwołano ją z zajmowanej funkcji. Kobieta nie godzi się z tą decyzją i wnosi pozew przeciwko swojemu sądowi, żądając m.in. uznania odwołania jej z funkcji wiceprezesa sądu za bezskuteczne i zasądzenia ponad 13 tys. zł tytułem
wynagrodzenia za okres od 28 grudnia 2017 r. (data odwołania) do 1 lipca 2018 r. (w tym dniu miała wygasnąć jej sześcioletnia kadencja na stanowisku wiceprezesa).
Powódka podnosi m.in., że pismo z MS nie zawierało żadnego uzasadnienia, przyczyny jej odwołania nie zostały również podane na stronie internetowej resortu. W piśmie przywołano jedynie budzący od samego początku kontrowersje art. 17 prawa o ustroju sądów powszechnych (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 2072 ze zm.). Przepis ten, dziś już uchylony, pozwalał MS przez okres sześciu miesięcy odwoływać prezesów i wiceprezesów w trakcie trwania ich kadencji bez zachowywania ogólnych wymogów (patrz grafika). Zdaniem sędzi regulacja ta jest niezgodna z konstytucją, a jedynym celem jej wprowadzenia było podporządkowanie sądów władzy wykonawczej. W pozwie wskazuje m.in., że odwołanie jej z funkcji wiceprezesa bez wskazania jakiejkolwiek przyczyny „godzi w podstawy demokratycznego państwa prawnego, a także w elementy jej stosunku pracy oraz stanowi niedopuszczalną arbitralną ingerencję władzy wykonawczej w
niezależność władzy sądowniczej”.
Argumenty te nie przekonały jednak sądu pracy, do którego sprawa ostatecznie trafiła i który pozew odrzucił. W I instancji uznano m.in., że sprawowanie funkcji wiceprezesa sądu nie stanowi elementu służbowego sędziego i nie pozostaje w związku z pracowniczą stroną stosunku służbowego. Sąd rejonowy stwierdził za to, że funkcja ta jest „przejawem partycypacji w sprawowaniu nadzoru nad działalnością administracyjną sądów” (postanowienie z 25 maja 2021 r., sygn. akt VI P 40/20).
Sędzia postanowienie o odrzuceniu jej pozwu zaskarżyła. Sąd odwoławczy stwierdził jednak, że SR miał rację, stwierdzając, że w tego typu sprawie nie przysługuje droga sądowa.
Co ciekawe, uzasadniając swoje rozstrzygnięcie sąd okręgowy powołał się na słynny wyrok ETPC w sprawie Brody i Bojary przeciwko Polsce. Przypomniał, że podstawą tego rozstrzygnięcia było ustalenie, że odwołanym ze stanowiska wiceprezesa sądu sędziom winno być zapewnione prawo do rozpoznania ich sprawy przez niezawisły sąd. ETPC stwierdził, że przepisy prawa polskiego takiej możliwości nie przewidują, wobec czego skarżący zostali pozbawieni prawa do sądu, co stanowi naruszenie art. 6 ust. 1 Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności. A to uzasadniało przyznanie skarżącym zadośćuczynienia za szkody materialne i krzywdę moralną. „W konsekwencji takiego stanowiska Sąd Okręgowy (…) oddalił zażalenie powódki jako bezzasadne” - czytamy w niedawno opublikowanym uzasadnieniu postanowienia SO w Gliwicach.
Zdziwienia takim sposobem rozumowania sądu nie kryje Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.
- Jeżeli ETPC stwierdził, że Polska naruszyła konwencję, nie zapewniając ścieżki odwoławczej od tego typu decyzji ministra sprawiedliwości, a ustawodawca nie robi nic, aby to zmienić, to oczekiwałbym, że to właśnie sądy będą tymi organami państwa, które wezmą na siebie odpowiedzialność i podejmą wszelkie możliwe kroki, aby to prawo do sądu obywatelom zapewnić - mówi prezes Markiewicz. Jego zdaniem droga, którą wybrał sąd rozpatrujący pozew byłej wiceprezeski, prowadzi donikąd.
- To umywanie rąk. Wielokrotnie przecież bywało tak, że nie istniał szczególny przepis przyznający w danej sytuacji prawo do ścieżki sądowej, a sądy i tak, powołując się na ogólne zasady, takie prawo wywodziły - podkreśla sędzia.
Warto dodać, że omawiany wyrok ETPC był jednym z powodów zaskarżenia art. 6 konwencji do Trybunału Konstytucyjnego. Zdecydował się na to prokurator generalny, a reprezentujący go Sebastian Bańko na jednej z rozpraw przed TK przekonywał, że nie istnieje coś takiego jak prawo podmiotowe sędziego do piastowania funkcji administracyjnej. Jego zdaniem ETPC przyznając rację kieleckim sędziom błędnie rozciągnął konstytucyjną ochronę statusu sędziego także na sprawowaną przez niego funkcję administracyjną.
Kolejna rozprawa w tej sprawie została zaplanowana na jutro.
Kiedy można odwołać prezesa
/
Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
orzecznictwo
Postanowienie Sądu Okręgowego w Gliwicach z 5 listopada 2021 r., sygn. akt VIII Pz 18/21 www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia