Wyroki TSUE w sposób istotny ograniczyły możliwość prowadzenia arbitrażu w relacji państwo‒przedsiębiorca czy też państwo‒państwo w zakresie zastosowania prawa UE - mówi Maciej Jóźwiak, adwokat, szef praktyki rozwiązywania sporów w kancelarii Eversheds Sutherland.

TSUE wydał wyrok w głośnej sprawie, w której szwedzki sąd polubowny zasądził od Polski na rzecz funduszu inwestycyjnego Abris ponad 650 mln zł (rzeczywista kwota odszkodowania byłaby dużo wyższa ze względu na odsetki). Uznał, że spór nie mógł być rozstrzygany w arbitrażu. Czy ostatecznie zamyka to sprawę i oznacza, że Polska nie będzie musiała płacić?
Nie, nie zamyka, choć w znacznej mierze przesądza. Wyrok TSUE został wydany w wyniku pytania prejudycjalnego zadanego przez szwedzki Sąd Najwyższy. Teraz sprawa trafi z powrotem do Szwecji i tamtejszy sąd orzeknie, kierując się wytycznymi TSUE. Zważywszy na stanowisko trybunału, sprawa wydaje się przesądzona, ale mając na uwadze, że wyroki sądów bywają nieprzewidywalne, wszystko oczywiście może się jeszcze zdarzyć.
Zgodnie ze stanowiskiem TSUE spółka powinna wytoczyć pozew przed polskim sądem. Czy dziś wciąż jest to możliwe, czy też sprawa się przedawniła?
Nie znam terminów z podstawowego sporu, tego wytoczonego przed sądem arbitrażowym, dlatego trudno mi tym samym wypowiadać się co do szczegółów. Pewne jest jednak, że wniesienie powództwa do sądu arbitrażowego, jeśli nie był on właściwy do rozpoznania sprawy, nie przerwało biegu terminu przedawnienia. Skoro zatem TSUE stwierdził, że klauzula zapisu na sąd polubowny powinna być uznana za nieważną, to tym samym nie wiąże ona stron i sąd arbitrażowy nie jest właściwy. W konsekwencji przedawnienie nie zostało przerwane. Czy strona powodowa mimo to spróbuje dalszej walki, licząc chociażby na dobrodziejstwo art. 5 k.c. i podnosząc argument nadużycia prawa? Tego oczywiście nie można wykluczyć.
Zarówno w ostatnim polskim wyroku, jak i we wcześniejszym w sprawie Achmea TSUE zakwestionował prawo państw członkowskich do wyrażania zgody na rozstrzyganie ewentualnych sporów przez sądy polubowne. Dlaczego?
W obu tych orzeczeniach TSUE zwrócił uwagę na to, że decyzje sądów arbitrażowych są ostateczne i co do zasady nie podlegają możliwości odwołania do sądów krajowych. W konsekwencji istnieje zagrożenie dla właściwej wykładni i stosowania prawa UE, co z kolei rodzi ryzyko naruszenia autonomii systemu prawnego UE, nad której przestrzeganiem czuwa TSUE. Klauzule arbitrażowe są niezgodne z prawem UE, ponieważ umożliwiają przedłożenie sporów wynikających z wewnątrzwspólnotowych traktatów do rozpatrzenia instytucjom, które nie należą do systemu sądowego UE, to zaś może podważyć zarówno zasadę wzajemnego zaufania między państwami członkowskimi, jak i szczególny charakter prawa UE. Jako przykład w obydwu wyrokach wskazano brak możliwości zadania pytań prejudycjalnych do TSUE, co jest gwarantowane w prawie unijnym.
Czy to oznacza, że w praktyce ADR w relacjach państwo-spółki przestał istnieć?
Na szczęście ADR to nie tylko arbitraż, pozostaje choćby mediacja, możliwość zawierania ugód. Niemniej faktycznie ‒ stanowisko TSUE w sposób istotny ogranicza możliwość prowadzenia arbitrażu w relacji państwo‒przedsiębiorca czy też państwo‒państwo, ale tylko w zakresie zastosowania prawa UE. Jeśli oceniana będzie np. relacja przedsiębiorca z UE - państwo spoza UE, to klauzule arbitrażowe mogą już zostać uznane za ważne.
A gdyby w klauzuli arbitrażowej ustanowić konieczność przestrzegania prawa unijnego przy rozstrzyganiu sporów łącznie z możliwością kierowania wniosków prejudycjalnych? Wówczas zapis na sąd polubowny byłby dopuszczalny?
Niestety nie. Zgodnie z art. 267 Traktatu o funkcjonowaniu UE jedynym podmiotem uprawnionym do kierowania pytań prejudycjalnych jest sąd państwa członkowskiego. Natomiast analiza orzecznictwa TSUE prowadzi do wniosku, że trybunały arbitrażowe nie stanowią sądu lub trybunału w rozumieniu tego przepisu, a zatem nie mogą występować o wydanie orzeczenia przez TSUE w trybie prejudycjalnym. Umieszczenie takiego uprawnienia w klauzuli arbitrażowej stałoby zatem w sprzeczności z prawem unijnym i nie dawałoby możliwości kierowania pytań prejudycjalnych do TSUE.
A gdyby to samo co powyżej wynikało z prawa państwa, w którym mieści się sąd polubowny?
Analogicznie jak w przypadku klauzuli arbitrażowej sprawa rozbija się o krąg podmiotów, które mogą wystąpić z pytaniem prejudycjalnym do TSUE. Uprawnienia te wynikają z Traktatu o funkcjonowaniu UE i tylko w traktatach mogą być kształtowane. Przepisy wewnętrzne państw członkowskich pozostają tu bez znaczenia.