Kolejna tura reformy ma okroić Sąd Najwyższy, spłaszczyć strukturę i oznacza zmiany dla sędziów

Jeszcze niedawno wydawało się, że rząd jest coraz bliższy zaprezentowania pakietu ustaw reformujących polskie sądownictwo. Ale relacje płynące z obozu władzy nie są jednoznaczne. – Sprawę dogrywamy już tylko politycznie i komunikacyjnie, bo ustawy są gotowe po wielu rundach dyskusji i poprawek wewnątrzresortowych – twierdzi osoba z rządu. Tę deklarację usłyszeliśmy, jeszcze zanim gruchnęła wiadomość o nałożeniu na Polskę przez TSUE miliona euro dziennej kary za dalsze funkcjonowanie Izby Dyscyplinarnej SN.
W niedzielę wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki zapowiedział w TVP Kraków, że ustawa będzie wkrótce. – Trafi do Sejmu prawdopodobnie za tydzień i nie dotyczy tylko Izby Dyscyplinarnej; to taka całościowa, kolejna próba reformowania wymiaru sprawiedliwości – podkreślał.
Pytanie jednak, czy faktycznie będzie tam szeroko zakrojony pomysł zmian, łącznie ze spłaszczeniem struktury sądów, czy raczej korekta uwzględniająca zastrzeżenia TSUE.
Sam Mateusz Morawiecki w zeszłym tygodniu zapytany o kwestię likwidacji Izby Dyscyplinarnej zarysował dość odległą perspektywę. – W najbliższych paru miesiącach wykrystalizuje się kompromisowy w ramach Zjednoczonej Prawicy pomysł, który będzie jednocześnie do zaakceptowania dla prezydenta – powiedział szef rządu. Z otoczenia premiera płyną sygnały, że ciągle są wątpliwości, czy ziobryści, odpowiedzialni za wymiar sprawiedliwości będą w stanie podołać organizacyjnie tak dużym zmianom jak spłaszczenie struktury sądownictwa.
Odwlekanie decyzji niedobrze wróżyłoby z kolei Krajowemu Planowi Odbudowy, który od miesięcy negocjujemy z Komisją Europejską. Potwierdzają się bowiem wcześniejsze doniesienia, o których informowaliśmy w DGP, że KE chce wymóc na Polsce wpisanie do KPO „na twardo” zarówno likwidacji Izby, jak i zmiany systemu dyscyplinowania sędziów oraz przywrócenia do obowiązków tych, których tej możliwości pozbawiono.
O jakich zmianach w sądownictwie jest mowa w kręgach władzy? Jedna z głównych reform dotyczyć ma Sądu Najwyższego. Utrzymane mają być dotychczasowe plany jego znacznego okrojenia (ma powstać tzw. mały SN), być może z obecnych ok. 100 sędziów zostanie kilkudziesięciu. Z pięciu mają pozostać dwie, góra trzy izby. – Naturalny podział to jedna zajmująca się prawem cywilnym, druga karnym – mówi jeden z naszych rozmówców. Dlatego prawdopodobne jest scalenie Izby Cywilnej z Izbą Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, a z drugiej strony Karnej i Dyscyplinarnej. Większość spraw kasacyjnych ma teraz trafić o szczebel niżej do sądów regionalnych, które mają powstać równolegle w ramach spłaszczenia struktury sądów. Nie jest pewne, co z drugą – obok Dyscyplinarnej – nową Izbą Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, która zajmuje się m.in. oceną ważności wyborów, a także z wprowadzoną z inicjatywy prezydenta Andrzeja Dudy skargą nadzwyczajną. Z SN nie znikną kwestie dyscyplinarne. Jak słyszymy, SN dalej będzie II instancją w sprawach dyscyplinarnych i do niego będą należały decyzje w sprawie immunitetów.
Co stanie się z obecnymi sędziami SN? Tu nasi rozmówcy z rządu wskazują na art. 180 ust. 5, zgodnie z którym w razie zmiany ustroju sądów lub zmiany granic okręgów sądowych wolno sędziego przenosić do innego sądu lub w stan spoczynku z pozostawieniem mu pełnego uposażenia. W SN trwa obecnie konflikt – coraz więcej sędziów odmawia orzekania z tymi wskazanymi przez nową KRS. Pod pismami w tej sprawie podpisała się większość sędziów izb Karnej oraz Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. Tymczasem I prezes SN Małgorzata Manowska w wydanym wcześniej oświadczeniu nazwała takie postępowanie aktami tyranii. „Apeluję do sędziów o wstrzemięźliwość i nieuleganie pokusie uzurpowania sobie tej władzy, której Konstytucja ani ustawy sędziom nie przyznały” – napisała. Pytanie, jak nasilający się konflikt w SN wpłynie na plany zmian ustawowych.
Sporą zmianą będzie – zapowiedziane – spłaszczenie struktury sądów powszechnych. Obecne sądy rejonowe mogłyby się stać filiami sądów okręgowych.
To również oznaczać będzie spore zmiany dla pracujących tam sędziów. Obecnie w sądach apelacyjnych pracuje ich ponad 400, w sądach okręgowych – ok. 2,5 tys., a w rejonowych – ok. 6,5 tys. W sumie to niemal 9,5 tys. (i jednocześnie ok. 1 tys. wakatów). – Co trzeci sędzia pełni jakąś funkcję w sądzie, typu przewodniczący wydziału, za którą pobiera dodatki. Po zmianach takich sędziów zostanie może tysiąc. A jak nie będzie tylu dodatków, to z tych środków będzie można sfinansować podwyżki dla sędziów przy ich awansie z dzisiejszych rejonów do okręgów – twierdzi rozmówca DGP.
Wprowadzony miałby też być tzw. jednolity status sędziego powszechnego. To ujednolici ich wynagrodzenia (zróżnicowane jedynie stażem pracy), a także ma pozwolić bardziej elastycznie zarządzać obciążeniem poszczególnych sądów. – Ono musi być równomierne. Dziś niektóre sądy są zakorkowane, a 30 km dalej jest istna plaża – wskazuje rozmówca DGP.