Pozwy uciszające media i aktywistów są coraz większym zagrożeniem dla demokracji – uważa Komisja Europejska. Dlatego rozpoczęła konsultacje publiczne mające pomóc w rozwiązaniu tego problemu

Jeszcze rząd nie zakończył prac nad implementacją dyrektywy chroniącej sygnalistów, a Komisja Europejska już myśli o przyjmowaniu rozwiązań mających chronić inne grupy ujawniające niewygodne fakty - tym razem dziennikarzy, aktywistów oraz organizacje społeczne. A konkretniej, w pierwszej połowie października ruszyły publiczne konsultacje zmierzające ku identyfikacji problemu SLAPP-ów (z ang. Strategic Lawsuit Against Public Participation).
Pod tym skrótem rozumie się akcje prawne mające na celu zastraszenie krytyków władzy poprzez wikłanie ich w długotrwałe i kosztowne procesy sądowe (albo grożenie im takimi konsekwencjami prawnymi). Jako podstawę dla pozwów najczęściej wskazuje się zniesławienie, chociaż zdarzają się zarzuty związane np. z naruszeniem ochrony danych osobowych czy wtargnięciem na prywatną posesję. Zdaniem Komisji Europejskiej, SLAPP-y stanowią poważne zagrożenie dla demokracji.
Eliza Rutynowska, prawniczka w Fundacji Obywatelskiego Rozwoju, tłumaczy, że SLAPP-y są bardzo wygodną formą zamykania ust krytykom rządzących.
- Nawet jeśli nie dojdzie do finału sprawy w sądzie, to już sama groźba często bardzo długotrwałego postępowania może zniechęcać do prezentowania niekiedy kontrowersyjnych opinii w przestrzeni publicznej - wskazuje Rutynowska.
Konsultacje publiczne dotyczące zagadnienia SLAPP-ów, mające potrwać do 10 stycznia 2022 r., wpisują się w ogłoszony 3 grudnia 2020 r. przez KE „Europejski plan działania na rzecz demokracji”. Strategia zakłada promocję zaangażowania społecznego oraz wspierania niezależnych mediów. 15 września 2021 r. KE zaprezentowała pierwszy element tej strategii - rekomendacje prowadzące do zwiększenia bezpieczeństwa dziennikarzy. Zaapelowano do państw członkowskich o zapewnienie m.in. pomocy prawnej, wsparcia psychologicznego oraz schronienia dla osób, którym może grozić niebezpieczeństwo za ujawnianie niewygodnych faktów. Podkreślono również konieczność ochrony dziennikarzy podczas demonstracji i w cyberprzestrzeni. Szczególną uwagę państwa powinny poświęcić bezpieczeństwu kobiet będących dziennikarkami oraz aktywistkami.
Wspólna definicja
Obecnie w państwach członkowskich możliwości ochrony przed SLAPP-ami są bardzo ograniczone. A jeszcze mniejsze, gdy dziennikarze są pozywani poza granicami swojego kraju. Z tego też powodu, zdaniem KE, konieczne jest przyjęcie przepisów i zaleceń dla wszystkich państw członkowskich.
Marcin Waszakekspert forum Idei Fundacji Batorego / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
W wyniku konsultacji publicznych ma powstać wspólna definicja SLAPP-ów.
- Jedynie mając taką samą podstawę do dyskusji, państwa z różniącymi się od siebie systemami prawnymi mogą ustanowić wspólny i skuteczny mechanizm wsparcia dla prześladowanych stron w tego rodzaju postępowaniach - ocenia Eliza Rutynowska.
Wśród propozycji KE wskazuje też konieczność zwiększania wiedzy w zakresie SLAPP-ów wśród prawników, sędziów, prokuratorów oraz potencjalnych ofiar takich działań. - Dziś nie istnieją mechanizmy regulacyjne i pozaregulacyjne, np. w zakresie zwiększania wiedzy na ten temat wśród sędziów, które by mogły przeciwstawić się instrumentalnemu wykorzystywaniu pozycji dominującej przez władze w przypadku postępowań sądowych wymierzonych w media, aktywistów czy przedstawicieli opozycji - mówi Krzysztof Izdebski, prawnik zajmujący się problematyką technologii i demokracji.
Sprawa Polski
Komisja Europejska nie ukrywa, że inspiracją do dyskusji nad SLAPP-ami były m.in. poczynania rządzących w Polsce. W raporcie KE „SLAPP in the EU context” opublikowanym 29 maja 2020 r. w negatywnym kontekście opisywano pozwy wytoczone przez partię rządzącą oraz Telewizję Polską prof. Wojciechowi Sadurskiemu - za jego poglądy wyrażane m.in. na Twitterze. Autorzy raportu wskazali, że już sam fakt, iż postępowania zostały wszczęte, można ocenić jako element mechanizmu mającego zastraszać osoby chcące publicznie wyrażać swoje poglądy.
Eliza Rutynowska przypomina, że w maju br. szefowi Prawa i Sprawiedliwości Jarosławowi Kaczyńskiemu organizacja pozarządowa Coalition Against SLAPPs in Europe przyznała nagrodę dla najczęściej pozywającego polityka. - W dzisiejszej Polsce, gdzie krytycy rządu uciszani są na wszelkie możliwe sposoby, SLAPP-y należy uznać za kolejny niezwykle smutny przykład zwalczania wolności słowa - mówi prawniczka. Jej zdaniem pomocna władzy jest bardzo szeroka wykładnia pojęcia zniesławienia (art. 212 kodeksu karnego).
Krzysztof Izdebski potwierdza, że SLAPP-y to rosnący kłopot w Polsce. Opowiada nam, jak został powołany na świadka w dwóch procesach (cywilnym i karnym), które prezes pewnej spółki Skarbu Państwa wytoczył przeciwko dziennikarzowi opisującemu nieprawidłowości przy jednym z kontraktów.
- Podczas procesu pełnomocnicy starali się podważać moją wiarygodność i uwikłać w całą sprawę, chociaż moja rola polegała tylko na komentarzu prasowym odnoszącym się do tych nieprawidłowości. Odebrałem to jako próbę wywołania na mnie presji - opisuje. ©℗
OPINIA

Krytykowani korzystają z usług najlepszych kancelarii

Marcin Waszak ekspert forum Idei Fundacji Batorego / Materiały prasowe
Cieszę się, że Komisja Europejska zajęła się tematem SLAPP-ów. Mam nadzieję, że rozpoczęcie prac zaowocuje przyjęciem konkretnych przepisów, tak jak to było w przypadku dyrektywy o ochronie sygnalistów.
Praktyka posługiwania się pismami przedsądowymi czy procesowymi po to, aby na tematy niewygodne dla wpływowych osób nie rozmawiać publicznie, jest groźna dla demokracji. Niewątpliwie korzystanie ze SLAPP-ów nie powinno być tak łatwe dla osób z władzą. Bo one często, w przeciwieństwie do swoich krytyków, korzystają z usług najlepszych kancelarii prawnych.
W Polsce od kilku lat na sile przybrały oskarżenia o zniesławienie, co pokazuje rosnąca statystyka skazań z tego paragrafu. Znane są też liczne przypadki sygnalistów, społecznych aktywistów oraz profesorów prawa, przeciwko którym służby, instytucje publiczne czy spółki Skarbu Państwa występowały do prokuratury i na drogę sądową. Podobne groźby były formułowane w kierunku mediów, które korzystały z informacji i opinii sygnalistów do nagłaśniania politycznych czy urzędniczych afer. ©℗