Sędzia orzekając w sprawie rozwodowej, sam przeprowadził całe postępowanie, a ławników zaprosił tylko na wydanie wyroku. Efekt? Sprawę trzeba powtórzyć od samego początku.

Uznał tak Sąd Apelacyjny w Krakowie, rozpatrując apelację od wyroku rozwiązującego małżeństwo. Dostrzegł bowiem, że choć w tego typu postępowaniach przepisy wymagają, aby sprawa była rozpatrywana w składzie z udziałem ławników, sędzia zawodowy podejmował wszelkie czynności jednoosobowo. Sam zdecydował m.in. o przeprowadzeniu dowodów osobowych na piśmie, o dopuszczeniu dowodów z zeznań świadków, a także o wydaniu wyroku na posiedzeniu niejawnym.
Dopiero po wykonaniu wszelkich czynności merytorycznych i pozyskaniu materiału dowodowego, już bezpośrednio przed wydaniem wyroku wyznaczył ławników. Zdaniem SA taki sposób procedowania musiał prowadzić do wniosku, że doszło do nieważności postępowania, a to dlatego, że skład sądu orzekającego był sprzeczny z przepisami (art. 379 par. 4 kodeksu postępowania cywilnego).

Ciężar gatunkowy

W ocenie krakowskiego sądu apelacyjnego przebieg czynności przeprowadzonych w badanej sprawie wskazuje na to, że udział czynnika społecznego ograniczył się wyłącznie do obecności na posiedzeniu niejawnym i wydaniu na tym posiedzeniu wyroku. A to oznacza, że „nieważność postępowania obejmuje uchybienia procesowe o dużym ciężarze gatunkowym”. SA zaznaczył przy tym, że nie ma znaczenia to, czy pomiędzy nieważnością postępowania a wynikiem sprawy istnieje związek przyczynowy. „To właśnie potrzeba zachowania właściwego standardu procesowego orzeczenia (standardu rangi konstytucyjnej) stanowi ustawowe założenie, że zachodzi wpływ nieważności na treść orzeczenia. Jest to swoiste domniemanie ustawowe, które nie może być obalone” – czytamy w uzasadnieniu wyroku.
SA podkreślił, że rozpoznanie sprawy w składzie właściwym, a więc w tym przypadku z udziałem ławników, dotyczy całego postępowania, a nie jego części. Bo kodeks postępowania cywilnego nie zna pojęcia nieważności samego orzeczenia. Sąd przypomniał również, że każdy sędzia, w tym także społeczny, musi mieć realny wpływ na rozstrzygnięcie. Chodzi więc o udział każdego członka składu orzekającego nie tylko w samym wyrokowaniu, ale także w postępowaniu je poprzedzającym.

Ignorowanie ławników

Tymczasem nie od dziś wiadomo, że sędziowie zawodowi nierzadko traktują ławników w sposób dość pobłażliwy. Niektórzy wręcz sprawiają wrażenie, jakby uważali udział czynnika społecznego w procedowaniu za przeszkodę w sprawnym rozpoznaniu sprawy. Potwierdza to w rozmowie z DGP Barbara Komander, przewodnicząca Stowarzyszenia Ławników Polskich. Jak mówi, przedstawiciele środowiska często skarżyli się, że sędziowie tak naprawdę nie chcą ich słuchać, nie pytają ich o zdanie, traktują ich trochę jak powietrze.
– Ławnicy z kolei się buntują, bo nie zawsze mają takie samo spojrzenie na sprawę jak sędziowie, więc chcieliby móc to wyrazić w merytorycznej dyskusji, poznać merytoryczne uzasadnienia rozstrzygnięcia – opisuje Komander.
Odnosząc się zaś do orzeczenia SA w Krakowie, przewodnicząca SŁP zaznacza, że ona sama wcześniej nie spotkała się z taką próbą marginalizowania udziału ławników w toku postępowania przez sędziego. Choć, jak dodaje, wszystko zapewne zależy od konkretnego sądu.
– Niewątpliwie sprawy, w których ławników nie dopuszczono do czynności merytorycznych w toku postępowania, powinny być po rozstrzygnięciu sądu apelacyjnego przeprowadzone jeszcze raz, tym razem rzetelnie, z udziałem wszystkich członków składu, jawnie i z wysłuchaniem stron. Po to, by rozprawa nie skończyła się tylko na przejrzeniu kartek – kwituje Barbara Komander.
O ławnikach zrobiło się głośno ostatnimi czasy po tym, jak rządzący wprowadzili rozwiązania, które de facto wyeliminowały ich z sądów powszechnych (Dz.U. z 2021 r. poz. 1090). Powodem ma być stan epidemii wywołany COVID-19. Jak informowaliśmy wczoraj na łamach DGP, przepisy te Stowarzyszenie Ławników Polskich zaskarżyło do Trybunału Konstytucyjnego. Zdaniem SŁP mogą one być niezgodne m.in. z art. 182 ustawy zasadniczej, który stanowi o udziale czynnika społecznego w orzekaniu. Bo choć regulacja ta daje ustawodawcy pewną swobodę w kształtowaniu tego udziału, to jednak nie może ona prowadzić do całkowitego wyeliminowania ławników z sądów powszechnych. ©℗
10 tys. ławników orzeka obecnie w sądach powszechnych
Współpraca Inga Stawicka