Szef izraelskiej dyplomacji wywiera na Polskę presję w sprawie zmian w kodeksie postępowania administracyjnego (k.p.a.), które regulują kwestie reprywatyzacyjne. – Nowe polskie prawo jest hańbą – skomentował Ja’ir Lapid.
Na naciski dyplomatyczne, między innymi list amerykańskiego chargé d’affairs, który opisaliśmy we wtorek w DGP, odpowiedziała marszałek Sejmu. „Przyjęte przez Sejm w nowelizacji k.p.a. rozwiązania w jednakowym stopniu chronią zarówno polskie, jak i żydowskie ofiary straszliwych niemieckich zbrodni okresu II wojny światowej” – napisała Elżbieta Witek. Na dziś do MSZ została wezwana również kierująca ambasadą IzraelaTal Ben-Ari Jaalon.
Jak wynika z informacji DGP, kwestionowane przez USA i Izrael przepisy powstały w Ministerstwie Finansów już dwa lata temu. Nasze źródła przekonują, że polskie władze nie zamierzają wstrzymywać prac nad nimi. Na 7 lipca zwołana jest senacka komisja ustawodawcza. – Ustawa będzie przyjęta bez żadnych poprawek ze strony Senatu. Jesteśmy suwerennym państwem podejmującym suwerenne decyzje – przekonują źródła DGP.
Marszałek Sejmu odpowiedziała na naciski USA i Izraela w sprawie regulacji reprywatyzacyjnych. „Z ogromnym zaskoczeniem przyjęłam łamiące wszelkie standardy międzynarodowe naciski przedstawicielstw dyplomatycznych Stanów Zjednoczonych oraz Państwa Izrael na władze polskie, w związku z pracami nad uchwaloną przez Sejm na ostatnim posiedzeniu nowelizacją Kodeksu postępowania administracyjnego” – napisała w oświadczeniu Elżbieta Witek. „Przyjęte przez Sejm w nowelizacji Kodeksu postępowania administracyjnego rozwiązania w jednakowym stopniu chronią zarówno polskie, jak i żydowskie ofiary straszliwych niemieckich zbrodni okresu drugiej wojny światowej, a także ich spadkobierców przed oszustwami oraz nadużyciami, do jakich dochodziło w wyniku braku wiążących regulacji, między innymi w ramach tak zwanej dzikiej reprywatyzacji” – dodaje. Marszałek Sejmu wskazuje również, że Polska w czasie wojny była okupowana przez Niemcy i nie ponosi odpowiedzialności za niemieckie zbrodnie. W piątek również szef rządu zajął stanowisko w sprawie nacisków dyplomatycznych. – Tak długo, jak ja będę premierem, Polska na pewno nie będzie płaciła za niemieckie zbrodnie – oświadczył Mateusz Morawiecki. Wcześniej szef dyplomacji izraelskiej Ja’ir Lapid oświadczył, że nowelizując kodeks postępowania administracyjnego, Polska pogwałciła prawa ocalałych z Holokaustu i ich potomków. „To nie pierwszy raz, kiedy Polacy próbują zaprzeczyć temu, co stało się w Polsce podczas Holokaustu” – napisał z kolei na Twitterze szef MSZ Izraela Ja’ir Lapid. Lider centrowej partii Jest Przyszłość oraz były dziennikarz i aktor podczas sporu o nowelizację ustawy o IPN zasłynął z antypolskich wpisów. Jest również zwolennikiem tezy o tym, że podczas wojny Polacy zabili bez udziału Niemców 200 tys. Żydów. Poza jej powtarzaniem nigdy jednak nie przedstawił przesłanek, które mogłyby ją uprawdopodabniać.
List poza prawem
Witek w odpowiedzi na naciski dyplomatów USA i Izraela napisała, że takie działania (między innymi list dyplomaty USA Bixa Aliu skierowany do niej, który opisaliśmy we wtorkowym DGP – red.) są sprzeczne z konwencją wiedeńską z 1961 r. i „wychodzą daleko poza protokół dyplomatyczny i dobre zwyczaje”. Dodała, że z satysfakcją przyjęła zainteresowanie przedstawicielstw dyplomatycznych USA i Izraela losem ofiar niemieckich zbrodni. „Chciałabym wierzyć, iż będziemy mogli liczyć na wsparcie tych sojuszników w zakresie dochodzenia od Niemiec roszczeń z tytułu polskich strat poniesionych w trakcie drugiej wojny światowej” – napisała.
Akurat w tym obszarze dla Polski rysuje się niekorzystny trend. USA i Niemcy zapowiedziały rozpoczęcie dialogu na wysokim szczeblu w celu „zwalczania anty-semityzmu i przeciwdziałania wypaczaniu Holokaustu”. Między innymi temat reprywatyzacji jest wpisywany w kontekst „wypaczania Holokaustu”. Jak twierdzi źródło DGP, zbliżenie amerykańsko-niemieckie w tym kontekście zwiększy presję na Polskę. – Spór zarówno z Waszyngtonem, Berlinem, jak i Jerozolimą może się okazać kosztowny – przekonuje. Dodaje jednak, że Warszawa nie zamierza łagodzić stanowiska i szykuje się na długotrwały spór.
Zgoda w Sejmie
W piątek Amerykanie wezwali Polskę, by „nie posuwać ustawy do przodu”. PiS trzyma kurs na uchwalenie ustawy. Za jej przyjęciem w Sejmie zagłosowało 309 posłów z PiS, Lewicy, PSL i Konfederacji, KO się wstrzymała. Prace nad ustawą przebiegały wcześniej bez większych napięć i w atmosferze zgody. Dopiero po naszych publikacjach w zeszłym tygodniu, w których opisaliśmy interwencję dyplomacji amerykańskiej przestrzegającą przed przyjęciem wspomnianej ustawy, pojawiło się napięcie. – Przed głosowaniem w Sejmie wszyscy mieli świadomość, co się szykuje, a mimo to ustawa przeszła bez poprawek – podkreśla polityk PiS.
Teraz ustawa trafiła do Senatu, który ma 30 dni na jej rozpatrzenie. Na 7 lipca zwołana jest senacka komisja ustawodawcza. – Tego dnia w sposób szczególny będziemy chcieli zapoznać się z dodatkowymi opiniami prawnymi na temat tej ustawy, które zamówiliśmy. Proces stanowienia prawa musi być jawny i transparentny. W posiedzeniu komisji będą mogli wziąć udział przedstawiciele wszystkich zainteresowanych stron, czyli z jednej strony będę prosił o obecność przedstawicieli rządu, samorządów terytorialnych oraz stowarzyszeń lokatorskich, a z drugiej strony przedstawicieli środowisk zainteresowanych kwestiami reprywatyzacyjnymi. Wszystko po to, by każdy mógł przedstawić swoje stanowisko i opinię odnośnie do zmienianych przepisów – mówi szef komisji ustawodawczej Senatu Krzysztof Kwiatkowski. – Jedyna formuła pracy, jaką przewiduję jako przewodniczący komisji, to prezentowanie opinii i stanowisk do projektu na otwartym i dostępnym dla obywateli przez relacje w internecie posiedzeniu komisji – dodaje.
W Senacie przewagę ma opozycja, ale widać różnice w podejściu do ostatecznego brzmienia projektu między KO, która w Sejmie się wstrzymała, a PSL czy Lewicą, które tę ustawę poparły. – Sama idea projektu jest realizacją orzeczenia TK, ale nie może być ono wprowadzane w drakoński sposób, gdyby Sejm przyjął nasze dwie poprawki, to projekt byłby do zaakceptowania – przyznaje Arkadiusz Myrcha z KO, szef sejmowej komisji ustawodawczej, która projekt tej ustawy przygotowała. – Już w 2008 r. ówczesny premier Waldemar Pawlak postawił na rządzie kwestię pt. „dogadajmy się, wyciągnijmy ileś miliardów dolarów, zabezpieczmy kwotowo tę sprawę i rozwiążmy ją raz na zawsze” – przypomina z kolei jeden z ludowców.
Nie wiadomo, jaki będzie finał prac. To znaczy czy Senat przepuści ustawę do prezydenta bez korekt, czy wprowadzi poprawki i odeśle ustawę do Sejmu. – Będę namawiał, żeby Senat przyjął nasze poprawki wyłączające automatyczne wygaszenie spraw w toku. To mają być bezpieczniki dla tej ustawy – zapowiada Arkadiusz Myrcha.
W klubie PiS jeszcze w piątek usłyszeliśmy, że raczej zostanie utrzymany twardy kurs w sprawie ustawy mimo protestów ze strony amerykańskiej i izraelskiej dyplomacji. – Ustawa będzie przyjęta bez żadnych poprawek ze strony Senatu. Jesteśmy suwerennym państwem podejmującym suwerenne decyzje – zapewnia nas polityk Zjednoczonej Prawicy.
Istotnym wątkiem w ustawie było wprowadzenie w trakcie prac nad projektem w komisji przepisów precyzujących, że postępowania w takich sprawach będące w toku będą umarzane. – W mojej ocenie nie dotyczy to postępowań, jakie toczą się przed sądami, to dotyczy tylko organów, czyli urzędów – przekonuje Arkadiusz Myrcha. Natomiast takiego przekonania nie ma już mecenas Jakub Żak, który zajmuje się sprawami reprywatyzacyjnymi. – Na pewno jeśli ustawa wejdzie w życie, trzeba będzie analizować jej konsekwencje sprawa po sprawie i wydaje się, że zgodnie z obecnymi zapisami, także sprawy będące obecnie przed sądami administracyjnymi, w przypadku uchylenia niekorzystnych decyzji, będą przed urzędami umarzane. To faktyczny koniec reprywatyzacji – mówi.
Dlatego kluczowe jest to, jakie poprawki wprowadza Senat i co się potem stanie z ustawą. Bo Sejm może je przegłosować, ale równie dobrze schować projekt do szuflady i już nie zajmować się nią do końca kadencji. Choć na to się na razie nie zanosi. – Nieuchwalenie tej ustawy byłoby przyznaniem, że musimy płacić odszkodowania. Poza tym ona realizuje wyrok TK. Dziś trzeba to pchać do przodu i nie oglądać się na nic – mówi polityk prawicy.
Zmiany gotowe już dawno
Zapytaliśmy warszawskich urzędników, co w ogóle sądzą o nowelizacji uchwalonej przez Sejm. – Zahamuje konieczność powtórnego rozpoznawania spraw przez prezydenta, co przyczyni się do ustabilizowania stanu prawnego nieruchomości, a w konsekwencji ułatwi systemowe i definitywne zakończenie postępowań dekretowych. Ale nowelizacja ma również swoje ujemne strony, bowiem oczywiście może skutkować brakiem możliwości wyeliminowania z obrotu prawnego także tych decyzji, które byłyby niekorzystne dla Warszawy albo Skarbu Państwa. Nie tylko wydanych w sprawach dekretowych – ocenia jeden z naszych rozmówców.
Nasz informator zbliżony do Ministerstwa Finansów twierdzi, że budzące obecnie kontrowersje Izraela i Stanów Zjednoczonych zmiany w k.p.a. były już gotowe ponad dwa lata temu i powstały w resorcie finansów. – Indemnizacja, czyli kwestie nieruchomości objętych umowami międzynarodowymi o uregulowaniu roszczeń finansowych są w MF. Dlatego mniej więcej dwa lata temu pojawił się tam pomysł zamknięcia m.in. problemu reprywatyzacji. Uznano, że tej sprawy nie można ciągnąć w nieskończoność, chociaż zdawano sobie sprawę z tła międzynarodowego i tego, jakie to może wzbudzić kontrowersje – mówi nasze źródło. Podkreśla, że projekt trafił wówczas do konsultacji, ale umarł. Jak dodaje, kiedy był przygotowywany, pojawił się nawet głos, że takie zmiany w k.p.a. mogą być miękkim argumentem przeciwko domaganiu się odszkodowań od Niemiec.