Czy Krajowa Rada Sądownictwa może badać prawidłowość przetwarzania przez Sąd Najwyższy danych znajdujących się w jego archiwum i zdyscyplinować SN upomnieniem?

Takie zagadnienie wywołało dyskusję na ostatnim posiedzeniu KRS.
Tezę, jakoby KRS miała kompetencję sprawowania nadzoru nad Sądem Najwyższym w zakresie przetwarzania danych osobowych zawartych w materiałach archiwalnych, forsuje część członków KRS z Maciejem Nawackim na czele. Przeciwnego zdania jest m.in. sama I prezes SN Małgorzata Manowska. O swoim stanowisku poinformowała podczas piątkowego posiedzenia rady.
Jak udało nam się nieoficjalnie potwierdzić (na czas referowania sprawy została wyłączona jawność posiedzenia) spór co do kompetencji KRS jest pokłosiem ujawnienia w materiale TVN24 w czerwcu 2019 r. przez ówczesnego rzecznika prasowego SN Michała Laskowskiego, że zastępca rzecznika dyscyplinarnego Przemysław Radzik został w przeszłości skazany przez SN za popełnienie deliktu dyscyplinarnego. Laskowski nie dość, że poinformował o tym fakcie, to jeszcze na poparcie swoich słów zaprezentował orzeczenie Sądu Najwyższego wymierzające Radzikowi karę upomnienia (skazanie uległo już zatarciu).
PUODO czy KRS
Zgodnie z ustawą o Krajowej Radzie Sądownictwa (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 269) rada nadzoruje to, w jaki sposób przetwarzają dane osobowe takie podmioty, jak sądy apelacyjne, Trybunał Konstytucyjny, Trybunał Stanu, Naczelny Sąd Administracyjny i właśnie Sąd Najwyższy. To uprawnienie zostało przyznane KRS przy okazji dostosowywania polskiego porządku prawnego do unijnego rozporządzenia – RODO. Wówczas powstała bowiem wątpliwość, czy nadzór nad sądami, które są przecież władzą niezależną i odrębną od dwóch pozostałych władz, powinien sprawować prezes UODO. Obawiano się, że swoimi decyzjami mógłby on wpływać na orzecznictwo sądów. Aby rozwiać te wątpliwości, postanowiono wyposażyć w uprawnienia nadzorcze KRS, choć w mocno ograniczonym zakresie. Ustawodawca postanowił bowiem, że organ ten będzie kontrolował to, w jaki sposób przetwarzają dane osobowe sądy (w tym także SN, TK, NSA i TS), ale tylko w ramach prowadzonych przez nie postępowań.
Spór jest pokłosiem ujawnienia, że zastępca rzecznika dyscyplinarnego wiele lat temu był skazany za popełnienie deliktu dyscyplinarnego
I tu pojawił się problem. Sprawa ewentualnego naruszenia przez SN przepisów o ochronie danych osobowych polegającego na ujawnieniu wyroku dyscyplinarnego Radzika dotyczy postępowania, które zakończyło się prawomocnym wyrokiem w 2007 r.
Mimo to część członków KRS, w tym przede wszystkim Maciej Nawacki, który jest przewodniczącym komisji KRS ds. nadzoru nad przetwarzaniem danych osobowych i który wszedł w skład zespołu mającego zbadać tę kwestię, doszła jednak do wniosku, że rada powinna jednak sprawować nadzór także nad tym, w jaki sposób SN przetwarza dane osobowe gromadzone w celach archiwalnych. Mało tego – z zaproponowanego przez sędziego Nawackiego brzmienia projektu uchwały, która miałaby zostać przez radę podjęta, wynikało, że KRS miałaby także badać to, czy SN działa zgodnie z prawem w zakresie danych przetwarzanych w celach statystycznych czy naukowych. To się nie spodobało kilku członkom KRS, w tym m.in. senatorom Bogdanowi Zdrojewskiemu oraz Krzysztofowi Kwiatkowskiemu.
– Sprawa (Przemysława Radzika – red.) nie dotyczy przetwarzania danych osobowych zawartych w postępowaniach sądowych, czyli w aktach sprawy. A to oznacza, że w tym zakresie KRS nie ma kompetencji, aby nadzorować SN – mówił senator Kwiatkowski. Jego zdaniem ewentualne podjęcie proponowanej przez Nawackiego uchwały będzie de facto próbą rozszerzenia kompetencji KRS, co będzie stawiało ten organ w niekorzystnym świetle.
Kuriozum prawne
Przeciwko przyjęciu koncepcji, że to rada, a nie prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych powinna sprawdzać, w jaki sposób SN przetwarza dane gromadzone w innych celach niż prowadzenie postępowań, była również Małgorzata Manowska, I prezes SN. Jak podkreślała, jeżeli uchwała zostałaby przyjęta, zapewne skorzystałaby z możliwości zaskarżenia jej.
– Doszłoby wówczas do kuriozalnej sytuacji, gdyż odwołanie od uchwały rozpoznawałby SN – mówi nam osoba z KRS.
Sędzia Nawacki próbował bronić swojego stanowiska, tłumacząc, że gdyby przyjąć, że to PUODO, a nie rada ma sprawować nadzór nad tym, w jaki sposób SN przetwarza dane zbierane w celach archiwalnych, to istniałoby ryzyko, że zostaną one usunięte. Bo prezes UODO, stwierdzając naruszenie, może nakazać przywrócenie stanu zgodnego z prawem właśnie poprzez usunięcie nieprawidłowo przetwarzanych danych. Tymczasem może być przecież np. tak, że w sprawie Radzika któryś z uprawnionych organów zechciałby wnieść skargę nadzwyczajną.
Brak kompetencji
– To argument całkowicie chybiony – mówi dr Paweł Litwiński, adwokat, partner w kancelarii Barta Litwiński, ekspert ds. ochrony danych osobowych. Jak podkreśla, PUODO nie podejmuje decyzji w sposób dyskrecjonalny, a poza tym jego decyzje są przecież zaskarżalne do sądu administracyjnego. Litwiński także stoi na stanowisku, że ustawodawca nie wyposażył KRS w kompetencję do sprawowania nadzoru nad tym, w jaki sposób sądy przetwarzają dane gromadzone w celach archiwalnych.
– KRS sprawuje nadzór nad przetwarzaniem danych zawartych w aktach spraw sądowych od rozpoczęcia postępowania do chwili jego prawomocnego zakończenia. Od tego momentu bowiem nie ma już niebezpieczeństwa ingerowania PUODO w toczące się postępowania – mówi ekspert.
Mimo to, jak słyszymy podczas nieoficjalnych rozmów, KRS zapewne – głosami osób zaliczanych do grupy tzw. jastrzębi i związanych w byłym wiceministrem sprawiedliwości Łukaszem Piebiakiem – przyjmie proponowaną przez Macieja Nawackiego uchwałę.
– No i będziemy mieli prawniczego potworka, który wystawi nas na śmieszność – kwituje jeden z członków KRS.