Dłużnik w piśmie do resortu zasugerował, że komornik jest złodziejem i nazwał go gamoniem. Zainteresowany chce jego skazania i domaga się 70 tys. zł zadośćuczynienia.

Praca komornika to jeden z najtrudniejszych zawodów prawniczych. Egzekucja należności, które często przez dłużników są kwestionowane, wywołuje u części zobowiązanych poczucie krzywdy. Nic dziwnego, że relacje pomiędzy tymi dwoma grupami do najprostszych nie należą. Zwłaszcza że przepisy o egzekucji do najprostszych nie należą i nie zawsze strony postępowania są w stanie ocenić, czy działania komornika mieszczą się w granicach prawa, czy też doszło do nadużyć. Oczywiście dłużnik ma pełną paletę możliwości reagowania: od skargi na czynności komornika po zawiadomienie organu nadzoru, czyli sądu, przy którym komornik został ustanowiony, samorządu komorniczego oraz Ministerstwa Sprawiedliwości. Gdzie jednak kończy się korzystanie ze swoich uprawnień, a zaczyna zniesławienie?
Pomówienie w liście
To niebawem rozstrzygnie Sąd Rejonowy w Pruszkowie, do którego wpłynął prywatny akt oskarżenia skierowany przeciwko dłużnikowi. Skierował go warszawski komornik Dawid Paleczny. Prowadził on egzekucję, ściągając wierzytelność na rzecz jednego z dostawców prądu. Dłużnik stał na stanowisku, że całe zadłużenie wynikło z nieporozumienia. Jednak nim zdołał wyjaśnić sytuację, sprawa została skierowana do egzekucji i pieniądze ściągnął komornik.
Nie wchodząc w szczegóły postępowania, sposób postępowania komornika był, zdaniem dłużnika, nieprawidłowy. Składał on więc skargi, wnosząc o uchylenie kolejnych czynności egzekucyjnych, na które komornik odpowiadał, wyjaśniał stan prawny i tłumaczył, dlaczego postąpił w dany sposób. Dłużnik złożył nawet powództwo o naruszenie dóbr osobistych i naprawienie szkody, które jednak zostało przez sąd oddalone. Następnie złożył w MS wniosek o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec komornika, jednak resort nie dopatrzył się ku temu powodów.
Zareagował za to komornik i złożył prywatny akt oskarżenia z art. 212 kodeksu karnego, zarzucając autorowi popełnienie zniesławienia. „W piśmie tym zawarte zostały treści pomawiające pokrzywdzonego o postępowanie oraz właściwości, które mogą narazić pokrzywdzonego na utratę zaufania potrzebną do zawodu komornika sądowego” – czytamy w akcie oskarżenia.
W jaki sposób? Chodzi o sformułowania w stylu „dokonał zaboru wielokrotności kwoty”, „dokonał kradzieży środków mi należnych z urzędu skarbowego” poprzez wprowadzenie w błąd naczelnika i poświadczenie nieprawdy. Do tego dłużnik napisał również, że „komornik jest gamoniem, który nie ogarnia, gdzie i kiedy windykuje i na podstawie jakiego tytułu”.
Komornik domaga się nie tylko skazania, ale i zasądzenia 70 tys. zł tytułem zadośćuczynienia. Zdania co do sięgania po tego typu środki są wśród komorników podzielone.
Znieważanie jest nagminne
– Niestety, w pracy nagminnie spotykamy się z wszelkiej maści inwektywami, z których „gamoń” byłby chyba jednym z tych najłagodniejszych. Gdybym poprosił moich kolegów, by podesłali mi pisma tylko z jednego dnia, to jestem pewien, że zasypałbym pana skrzynkę masą wyzwisk typu bandyta, złodziej i oszust. Co nie oznacza, że na każdą taką sytuację trzeba reagować – mówi jeden z doświadczonych komorników, dodając, że wykonując ten zawód, trzeba mieć dużą odporność psychiczną.
– Oczywiście inaczej bym zareagował, gdyby gamoniem i złodziejem nazwał mnie dziennikarz czy jakaś osoba publiczna, która swoim autorytetem może oddziaływać na opinię publiczną. Natomiast co do zasady po instrumenty z kodeksu karnego sięgałem w sprawach naprawdę dużego kalibru, w sytuacjach, gdy ktoś grozi mojej rodzinie śmiercią, dłużnik przykłada mi siekierę do gardła, albo gdy innym razem żona dłużnika usiłuje mnie trafić tłuczkiem do mięsa – mówi komornik, dodając jednak, że każdy ma tę granicę tolerancji wyznaczoną w innym miejscu.
Inaczej ten problem postrzega dr Jarosław Świeczkowski, były prezes Krajowej Rady Komorniczej.
– Trzeba wykazywać dużą tolerancję, mając świadomość, że pewne rzeczy są pisane czy wypowiadane pod wpływem emocji, ale to nie oznacza, że można pozwalać na wszystko. W przeciwnym razie dojdziemy do wniosku, że komornika można traktować jak chłopca do bicia, a pomawiający będzie bezkarny. I nie mówię tu tylko o przestępstwie zniesławienia, ale przypomnę, że zawiadomienie o niepopełnionym przestępstwie również jest karalne – zwraca uwagę dr Świeczkowski, który dodaje, że sam również wytoczył prywatny akt oskarżenia. Była to reakcja na pismo dłużnika do sądu, który chcąc udaremnić przeprowadzenie licytacji nieruchomości, napisał, że dokonał on ustawienia przetargu w zmowie z innymi osobami.
– Niedawno dostałem odpis wyroku sądu drugiej instancji z 2019 r. Sąd Okręgowy w Gdańsku skazał oboje małżonków na karę grzywny, za to, że oskarżyli mnie o działania sprzeczne z prawem. Podczas rozprawy wprost przyznali, że ich celem było zablokowanie egzekucji – przytacza dr Świeczkowski.
Niedozwolona obrona
Jak dodaje Krzysztof Pietrzyk, rzecznik prasowy KRK, choć komornik jest zawodem zaufania publicznego, to jednak zaufanie to buduje na co dzień każdy z komorników swoją pracą i zaangażowaniem.
– To swego rodzaju kredyt zaufania, który może zostać bardzo szybko wyczerpany, jeśli tylko pojawią się wątpliwości co do sposobu pracy takiego funkcjonariusza. Celowo wskazuję na uczciwość, bowiem w praktyce dla wielu ludzi zasady, jakimi rządzi się egzekucja sądowa, są niezrozumiałe. Wielu ludzi nie rozumie, że komornikowi nie wolno dyskutować z wolą sądu, jego obowiązkiem jest wykonać to, co postanowił sąd. W przypadku tego zawodu bardzo łatwo o krytykę – mówi Krzysztof Pietrzyk. Jak dodaje, wielu z tych, którzy wykonują ten zawód, zna doskonale okoliczności, które doprowadziły dłużnika przed oblicze komornika.
– Przecież to my, komornicy, przekraczamy próg ich domu czy mieszkania, a więc miejsca, w którym czują się bezpieczni, rozmawiamy, tłumaczymy. To także część naszej pracy, o której mało kto ma świadomość – tłumaczy rzecznik KRK.
Trzeba zdawać sobie także sprawę z tego, że właściwie każda czynność komornika podlega zaskarżeniu.
– Jednakże należy odróżnić kierowanie zarzutów czy wniosków o nadzór od obrażania, dyskredytowania, stwierdzania nieprawdziwych faktów czy zarzucania popełnienia przestępstw. Tego rodzaju działanie wykracza poza uprawnienie do kontroli pracy komornika sądowego i w rezultacie stanowiłoby przyzwolenie na poniżanie funkcjonariusza publicznego wykonującego swoje obowiązki – uważa Pietrzyk. I dodaje, że powinniśmy zmierzać do jak najwyższego poziomu kultury, a nie obrażać kogokolwiek, celowo dyskredytować.
– Z informacji uzyskanych od komornika prowadzącego postępowanie tego konkretnego dłużnika wynika, że mamy do czynienia z tego typu sytuacją. Komornik podjął decyzję, by bronić swego dobrego imienia. Miał do tego prawo – mówią przedstawiciele KRK.
Co mówi przepis