Pięć lat temu Adam Bodnar oraz prawnicy Biura Rzecznika Praw Obywatelskich przekonywali, że przepisy pozwalające na kierowanie ludzi do Krajowego Ośrodka Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym są niezgodne z konstytucją i urągają tak prawniczej, jak i zwyczajnie ludzkiej przyzwoitości. Dziś – gdy trafiła się okazja do skrytykowania działań rządu – ekspertka zBiura RPO przekonuje już, że fatalnie się stanie, jeśli nowi „pensjonariusze” nie będą mogli trafić do Gostynina.
Pięć lat temu Adam Bodnar oraz prawnicy Biura Rzecznika Praw Obywatelskich przekonywali, że przepisy pozwalające na kierowanie ludzi do Krajowego Ośrodka Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym są niezgodne z konstytucją i urągają tak prawniczej, jak i zwyczajnie ludzkiej przyzwoitości. Dziś – gdy trafiła się okazja do skrytykowania działań rządu – ekspertka zBiura RPO przekonuje już, że fatalnie się stanie, jeśli nowi „pensjonariusze” nie będą mogli trafić do Gostynina.
O tym, że sposób zarządzania ośrodkiem oraz stosowane procedury są fatalne, nie trzeba mówić. Eksperci, w tym fachowcy pracujący dla RPO, zwracają na to uwagę od dawna. Teraz sprawie przyjrzało się Prawo.pl, a po nim Onet.pl, na łamach których wskazano, że gostyniński ośrodek jest tak przeludniony, że nie będzie można do niego przyjmować kolejnych osób.
„Niestety teraz może dojść do sytuacji, że osoba, która powinna być izolowana, zrobi komuś krzywdę na wolności. Sytuacja stała się niebezpieczna” – stwierdziła w rozmowie z drugim z tych portali dr Ewa Dawidziuk z Biura RPO. Innymi słowy, ekspertka pracująca dla RPO powiedziała, że to źle, iż nie będą przyjmowane kolejne osoby. Bo – jej zdaniem – może to stanowić zagrożenie dla społeczeństwa.
Cud, że nie stwierdziła – jak twierdziło wiele osób, w tym niestety także politycy i naukowcy – że bestie należy izolować. Bo mówimy o przepisach, które w potocznym odbiorze nazwano „ustawą o bestiach”.
Tymczasem warto przypomnieć sobie sprawę przed Trybunałem Konstytucyjnym o sygn. akt K 6/14. Jednym z inicjatorów postępowania był rzecznik praw obywatelskich, który uważał kluczowe przepisy ustawy za niekonstytucyjne. Adam Bodnar w piśmie procesowym z 23 grudnia 2015 r. stwierdził, że izolacja w ośrodku w Gostyninie jest de facto równoznaczna z karą pozbawienia wolności. A karać dwa razy za jeden czyn nie wolno. Bodnar zaznaczał też, że ustawodawca uchwalił ustawę, na mocy której przedłuża się faktyczne pozbawienie wolności osobom, które popełniły czyn zabroniony na długo przed wejściem w życie regulacji. Mówiąc najkrócej i najprościej: przyjęto bubel prawny uderzający w prawa człowieka. Bo nawet zbrodniarze – co wielokrotnie podkreślali kolejni ombudsmani – są ludźmi, a prawa człowieka są niezbywalne, zaś godność człowieka przyrodzona.
I dla jasności: nie, nie twierdzę bynajmniej, że wypuszczanie np. po odbyciu kary 25 lat pozbawienia wolności osoby, która zgwałciła i zamordowała bezbronne dzieci, jest społecznie zasadne i nie stwarza zagrożenia popełnienia kolejnego czynu zabronionego. Ale – co dla mnie oczywiste – nie wolno skazywać kogoś na karę dożywotniego pozbawienia wolności, jeżeli tylko ten ktoś nie został na taką karę skazany przez sąd.
Gostynin stał się miejscem wygodnym dla władzy. Ot, stworzono getto dla przestępców, tym samym ograniczając kłopot decydentom. Tyle że to getto zawsze uwierało rzeczników praw obywatelskich – najpierw Irenę Lipowicz, a następnie Adama Bodnara. Twierdzenie dziś, że zamknięcie przyjęć do ośrodka to zła informacja, bo wypuszczona po odbyciu kary osoba może zrobić krzywdę na wolności, nijak nie pasuje mi do stanowisk prezentowanych długimi latami przez prawników zajmujących się prawami człowieka.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama