Ostatnie wydarzenia, które dzieją się w Krajowej Radzie Sądownictwa pokazują, że jest to ciało pluralistyczne wbrew narracji opozycji - powiedział w piątek minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro pytany o odwołanie przewodniczącego i rzecznika prasowego KRS.
Zdaniem szefa resortu sprawiedliwości fakty pokazały, że KRS "jest to ciało bardzo pluralistyczne". "Spór, który tam się toczy, jest też dowodem, że jest to środowisko, które ma różne racje, które toczy dyskusje, (...) a nawet toczy spory, oczywiście w ramach reguł. Elementem tych sporów jest właśnie zmiana w KRS, którą widzimy" - wskazał Ziobro.
Minister dodał, że "można włożyć między bajki opowieści opozycji", zgodnie z którymi "mamy jakieś gremium, które na polecenie, na telefon jednym zgodnym głosem wybiera zawsze wskazanego palcem sędziego". "Jest dokładnie odwrotnie" - oświadczył Ziobro.
Krajowa Rada Sądownictwa odwołała w czwartek w głosowaniu przewodniczącego Rady sędziego Leszka Mazura i rzecznika prasowego sędziego Macieja Miterę. Wniosek w tej sprawie - z powodu "utraty zaufania" - złożył sędzia Marek Jaskulski. Sam Mazur w rozmowie z PAP wiązał ten wniosek m.in. z udostępnieniem mediom protokołów z posiedzeń komisji KRS, za udział w których członkowie Rady uzyskiwali dodatkowe wynagrodzenie. Jak informował m.in. "Dziennik Gazeta Prawna", rekordziści dorobili w ten sposób po około 20 tys. zł.
Z uwagi na to, że wnioski o odwołanie Mazura i Mitery zostały złożone w czwartek podczas niejawnej części posiedzenia Rady, to opinia publiczna nie poznała oficjalnych powodów odwołania sędziów ze stanowisk. Mazur w rozmowie z PAP wskazywał, że żądanie odwołania go z funkcji ma związek ze sporem w KRS dotyczącym zmiany regulaminu pracy komisji. Jak dodał, wniosek związany był też z udostępnieniem przez niego i rzecznika Rady części protokołów z obrad komisji KRS. "To się części członków Rady nie spodobało" - podkreślił.
Artykuły, w których powoływano się na protokoły z posiedzeń komisji KRS, publikował m.in. "Dziennik Gazeta Prawna". "DGP" donosił też, że KRS wyznaczała posiedzenia komisji w dniach, w których nie odbywały się posiedzenia Rady. Jak podano, miało to na celu uzyskiwanie większych diet przez członków Rady. Według "DGP" w ten sposób m.in. sędzia Maciej Nawacki zarobił dodatkowo 17,5 tys. zł, sędzia Dariusz Drajewicz 16,5 tys. zł, a poseł PiS, członek KRS Arkadiusz Mularczyk 11,6 tys. zł.
Mularczyk pytany przez PAP zaprzeczył, aby odwołanie przewodniczącego i rzecznika KRS wiązało się z udostępnieniem przez nich części protokołów z obrad komisji. "Myślę, że odwołanie sędziów jest wynikiem całokształtu oceny działalności" - powiedział poseł PiS.
Polityk ten, który przewodniczył w czwartek obradom KRS, podczas bieżącego posiedzenia przedstawił opinię sporządzoną przez Biuro Analiz Sejmowych, z której wynika, że nie można było ujawnić protokołów z posiedzeń komisji.
Z kolei w piątek posłowie KO zapowiedzieli złożenie wniosku do marszałek Sejmu o odwołanie Mularczyka z KRS. Przekonywali, że poseł PiS pobierał diety "za fikcyjne posiedzenia" Rady i tym samym "skompromitował polski Sejm".