W poniedziałek po godz. 10 rozpoczęło się posiedzenie aresztowe ws. Leszka Czarneckiego. Prokuratura Regionalna w Warszawie chce pozbawić biznesmena wolności w związku z tzw. aferą GetBack. Jest to trzecie podejście sądu do tego wniosku.
Leszek Czarnecki nie pojawił się na posiedzeniu aresztowym w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia. Nie stawił się także mec. Roman Giertych, przez którego niemożność stawiennictwa odwoływane były dwa poprzednie terminy posiedzeń w tej sprawie.
Biznesmena reprezentują w sądzie mec. Jacek Dubois oraz mec. Jakub Wende, który – jak przekazał w rozmowie z PAP – został pełnomocnikiem Czarneckiego na początku grudnia. Adwokaci poinformowali również, że Giertych nie pojawił się w sądzie ze względów zdrowotnych.
Przed wejściem na salę adwokaci powiedzieli PAP, że nie ma merytorycznych przesłanek do odroczenia posiedzenia w dniu 21 grudnia, bo wszystkie strony zostały prawidłowo powiadomione. Mec. Dubois przekazał, że jego klient odebrał zawiadomienie przebywając za granicą, gdzie mieszka, co przeczy twierdzeniom prokuratury o ukrywaniu się.
Prokuratura wydała postanowienie o przedstawieniu Czarneckiemu zarzutów w związku z tzw. aferą GetBack, ale nie zostały mu formalnie ogłoszone, bo biznesmen przebywa za granicą i zdaniem prokuratury ukrywa się, dlatego od razu wniesiono o areszt.
Podczas poprzedniej próby rozpoznania sprawy obrona złożyła do sądu wniosek o powołanie biegłego z zakresu okulistyki, który miałby przebadać Leszka Czarneckiego. Biznesmen cierpi na schorzenie, które ma mu uniemożliwiać przebywanie w warunkach aresztu śledczego. Prokuratura Regionalna w Warszawie powołała w tej sprawie biegłą dr Agatę Michalską z zakresu medycyny sądowej, która w oparciu o zawartą w aktach dokumentację medyczną orzekła, że nie widzi przeciwskazań do pozbawienia Czarneckiego wolności. Opinia została przekazana sądowi w październiku.
W czwartek 17 grudnia w "Gazecie Wyborczej" oraz na wyborcza.pl ukazał się artykuł zatytułowany "Szybki plagiat aresztowy". Z treści tego materiału wynika, że Leszek Czarnecki ma zwyrodnienie plamki żółtej, a opinia dotycząca jego stanu zdrowia podpisana przez dr Michalską to "kopia artykułów ze stron internetowych". "GW" podała, że mec. Giertych złożył do Izby Lekarskiej w Łodzi skargę na dr Michalską, zarzucając jej sporządzenie fałszywej opinii, plagiat i sprzeniewierzenie się zasadom etyki lekarskiej.
Rzecznik Prasowy Prokuratury Regionalnej w Warszawie odniósł się do doniesień "GW" przypominając, że opinia biegłej Michalskiej znana jest stronom od października, a "kwestionowanie jej w przededniu (roboczym – PAP) kolejnego terminu posiedzenia sądu w przedmiocie zastosowania tymczasowego aresztowania wobec Leszka Cz. jest próbą wywarcia presji nie tylko na biegłą, ale również na sąd. Próba ta ma służyć odroczeniu terminu posiedzenia zaplanowanego na 21 grudnia 2020 r.".
Prokuratura Regionalna w Warszawie uważa, że Czarnecki jako "Przewodniczący Rady Nadzorczej Idea Bank S.A. oraz osoba faktycznie nim zarządzająca, poprzez wyrażanie zgody umożliwił zorganizowanie i prowadzenie sprzedaży obligacji GetBack S.A. w sieci Idea Bank S.A., za pośrednictwem którego obligacje GetBack S.A. nabyło blisko 2000 osób za kwotę 731 mln zł. Klienci Idea Bank byli systemowo wprowadzani w błąd, co do bezpieczeństwa zainwestowanych środków, właściwości nabywanego instrumentu finansowego i jego ekskluzywności". Dystrybucja obligacji za pośrednictwem Idea Banku była prowadzona bez zezwolenia Komisji Nadzoru Finansowego.
Portal rmf24.pl podał w październiku, że Prokuratura Regionalna dokonała zabezpieczeń na znaczną kwotę na mieniu Leszka Czarneckiego. "Kwota jest niebagatelna, robi wrażenie, jednak jest niższa niż suma szkody wyrządzonej klientom banku" - podał portal. Z informacji nieoficjalnych źródeł PAP wynika, że może to być równowartość kwoty rzędu kilkudziesięciu, nawet do stu milionów złotych. W sprawie tzw. afery GetBack prokuratura zabezpieczyła w sumie od wszystkich podejrzanych mienie, gotówkę, obligacje itp. o wartości 400 mln zł.
Śledztwo w sprawie tzw. afery GetBack zostało wszczęte 24 kwietnia 2018 r. po zawiadomieniach przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego. Postępowanie dotyczy wyrządzenia szkody majątkowej o wielkich rozmiarach, prowadzenia ksiąg rachunkowych wbrew przepisom i podawanie nieprawdziwych informacji. Straty szacuje się nawet na 2,6 mld zł.