O rozmiarze zadośćuczynienia pieniężnego należnego kobiecie, która w tragicznym wypadku straciła narzeczonego, powinna decydować intensywność przeżywanych przez nią cierpień oraz okres, przez jaki głęboko odczuwała doznaną krzywdę - uznał Sąd Okręgowy w Sieradzu.
Wszystko działo się w 2009 r. Marek (tak go nazwiemy na potrzeby opisania tego wyroku) jechał autem z kolegą Karolem. Kierował Marek i jechał zdecydowanie za szybko. Po pokonaniu zakrętu w prawo mężczyzna stracił panowanie nad kierownicą, zjechał na lewe pobocze drogi, powodując w ten sposób zarzucanie pojazdu na prostym odcinku drogi. Następnie zjechał na prawe pobocze, co spowodowało przewrócenie auta na lewy bok i uderzenie dachem w rosnące za rowem drzewo. Obaj młodzi mężczyźni zginęli na miejscu. Co istotne dla sprawy, właściciel samochodu posiadał ubezpieczenie OC.
Wielka miłość
Karol był narzeczonym Elizy. Znali się od najmłodszych lat. Łączyło ich głębokie uczucie i wyjątkowa zażyłość. Pomimo tego, że formalnie nie prowadzili gospodarstwa domowego, poważnie planowali wspólną przyszłość: zaręczyli się i ustalili datę ślubu. Wstępnie zarezerwowali nawet nabożeństwo kościelne oraz salę balową. Planowali zamieszkać razem jeszcze przed ślubem. Rodzice dziewczyny traktowali jej narzeczonego jak członka rodziny. Mężczyzna brał udział we wszystkich uroczystościach rodzinnych. Narzeczeni spędzali ze sobą każdy wolny czas. Zawsze razem wyjeżdżali na wakacje.
Śmierć chłopaka rozbiła emocjonalnie Elizę, wywołując u niej początkowo szok i histerię. Kobieta była w głębokiej rozpaczy. Korzystała z pomocy lekarza psychiatry i musiała zażywać leki uspakajające. Przez miesiąc nie była w stanie pracować w prowadzonej przez siebie pizzerii. Do dziś nie może pogodzić się ze stratą ukochanego mężczyzny. Nadal nosi otrzymany od niego pierścionek zaręczynowy, a na portalu społecznościowym zamieszcza wspólne zdjęcia. Początkowo odwiedzała grób narzeczonego codziennie. Aktualnie robi to co najmniej raz na miesiąc. Do chwili obecnej nie ułożyła sobie w pełni życia. Zaczęła co prawda spotykać się z innym mężczyzną, tym nie mniej uprzedziła go, że nigdy już się nie zaręczy i nie wyjdzie za mąż. Kobieta uważa bowiem, że prawdziwa miłość, jaka łączyła ją z Karolem, nigdy więcej jej się nie przydarzy.
Za śmierć narzeczonego Eliza zażądała zadośćuczynienia od ubezpieczyciela. Ten jednak odmówił. W konsekwencji złożyła pozew do sądu, domagając się 30 tys. zł.
Sąd rejonowy przyznał jej kwotę 20 tys. zł. Uznał, że Eliza bez wątpienia zalicza się do kręgu najbliższych członków rodziny Karola w rozumieniu art. 446 par. 4 kodeksu cywilnego. Kobieta wniosła jednak apelację.
Odpowiednia kwota
Sąd okręgowy zmienił wyrok i przyznał skarżącej kwotę, której żądała, uznając, że na podstawie art. 446 par. 4 k.c. rekompensacie podlega krzywda, jakiej doznaje osoba w związku ze śmiercią bliskiego. Taka krzywda to pewnego rodzaju uszczerbek dotykający subiektywnej sfery osobowości człowieka. Obejmuje ona ból, udręczenie moralne, poczucie osamotnienia, straty, utrudnienia życiowe, konieczność zasadniczo odmiennego urządzenia sobie życia, ograniczenie sfery korzystania z przyjemności. O rozmiarze należnego zadośćuczynienia pieniężnego powinien więc decydować stopień cierpień, ich intensywność, czas trwania oraz inne podobne okoliczności.
W orzecznictwie, jak i w piśmiennictwie podkreśla się, że ustalenie wysokości świadczenia wymaga uwzględnienia czytelnych czynników obiektywnych, zweryfikowanych potwierdzonymi dowodami, a także subiektywnego odczucia krzywdy, przy uwzględnieniu indywidualnej sytuacji osoby poszkodowanej. Wszelkie dolegliwości psychiczne i krzywda mają ze swej natury bowiem charakter subiektywny. Ponadto, choć wysokości zadośćuczynienia za szkodę niemajątkową nie da się tak skrupulatnie określić jak przy wynagradzaniu szkody majątkowej, kwota zadośćuczynienia winna być tak oznaczona, by uwzględniała panujące stosunki społeczno-ekonomiczne.
Sąd odwoławczy nie miał wątpliwości, że śmierć przyszłego małżonka przed planowaną datą zawarcia związku małżeńskiego zwykle stanowi olbrzymi wstrząs, a cierpienia psychiczne, jakie się z tym wiążą, mogą przybierać w jednostkowych wypadkach ogromny rozmiar - tym większy, im mocniejsza była w danym przypadku więź emocjonalna łącząca ze zmarłym. Z uwagi na głębokie uczucie, wieloletni związek i wspólne życiowe plany pustka, jaka pojawiła się w życiu kobiety po śmierci Karola była szczególna, a zmiany niebagatelne. Cierpienia i rozmiar krzywdy powódki były zatem bardzo wysokie i nie może umniejszać ich niewystąpienie trwałego uszczerbku na zdrowiu. Ujemne przeżycia, takie jak żal, smutek, ból, poczucie straty, tęsknota, składające się na cierpienia psychiczne, najczęściej nie mają bezpośredniego związku ze stanem fizycznym osoby pokrzywdzonej. W przypadku dziewczyny konieczne było natomiast czasowe leczenie psychiatryczne.
Biorąc pod uwagę te okoliczności, sąd okręgowy stwierdził, że zadośćuczynienie zasądzone przez sąd rejonowy było nieadekwatne nie tylko do rozmiaru krzywdy powódki, ale również stosunków majątkowych w naszym kraju.
Wyrok Sądu Okręgowego w Sieradzu z 3 grudnia 2014 r., sygn. akt I Ca 356/14