Sprawa dotyczyła mężczyzny oskarżonego o dokonanie czynów z artykułów 267 §2 i §3 Kodeksu karnego czyli nagrania bez uprawnienia rozmowy telefonicznej i skopiowania wiadomości mailowych, a następnie wykorzystanie ich w postępowaniu sądowym dotyczącym rozwodu. Pokrzywdzoną w niniejszych czynnościach została jego była małżonka.
Sąd, rozpatrujący sprawę w pierwszej instancji warunkowo umorzył postępowanie na dwuletni okres próby, zobowiązując mężczyznę do zapłaty 1 tys. zł na wskazany cel społeczny. Obrońca oskarżonego złożył apelację. Prawnik twierdził, że sąd dopuścił się obrazy przepisów postępowania, gdyż nie wziął pod uwagę twierdzeń mężczyzny o braku chęci do nagrania rozmowy oraz braku pewności, że to jego klient dokonał włamania na skrzynkę mailową pokrzywdzonej.
Sąd Okręgowy nie zgodził się z tym stanowiskiem. Zarzuty uznał za niezasadne, jednakże zdecydował o uchyleniu zaskarżonego wyroku i umorzeniu postępowania ze względu na znikomą społeczną szkodliwość czynu.
Sędzia uznał, że oskarżony uzyskał informację, do której nie był uprawniony. Jego działanie w tym kierunku było zamierzone. Sąd nie uwierzył, że mężczyzna przypadkowo zostawił w mieszkaniu pokrzywdzonej telefon komórkowy z włączonym dyktafonem. Tym bardziej, że przyznał się on w trakcie postępowania do chęci posiadania dowodu na okoliczność podejmowania prób ratowania małżeństwa. Małżonek podejrzewał, że pokrzywdzona ma romans. Liczył, że nagra rozmowę kobiety z kochankiem. Ostatecznie przedstawił w postępowaniu sądowym jedynie konwersacje pomiędzy zakochanymi. Nie poszerzył materiału dowodowego o materiał świadczący o chęci ratowania swojego związku.
Zgodnie z treścią artykułu 267 §3 Kodeksu karnego odpowiedzialność poniesie każdy, kto w celu uzyskania informacji, do której nie jest uprawniony, zakłada lub posługuje się urządzeniem podsłuchowym, wizualnym albo innym urządzeniem lub oprogramowaniem. Sąd przyznał, że „zachowanie oskarżonego nie polegało na założeniu podsłuchu w telefonie, tylko pozostawianiu w mieszkaniu zajmowanym przez oskarżycielkę posiłkową swojego telefonu komórkowego z włączoną funkcją dyktafonu”. Uznał jednak, że zachowanie to wyczerpuje znamiona czynu zabronionego. „Każde urządzenie służące do utrwalania obrazu lub dźwięku, a zatem przeznaczone do tego celu urządzenie typu analogowego lub cyfrowego, np. aparat fotograficzny, magnetofon, dyktafon” spełnia wymagania zawarte w analizowanym przepisie – czytamy w uzasadnieniu.
Do podobnych wniosków doprowadziła analiza zarzutu dotyczącego bezprawnego skorzystania z poczty elektronicznej kobiety. Sąd nie podzielił wątpliwości obrońcy co do tożsamości sprawny. Oskarżony w trakcie postępowania przyznał, że znał hasło dostępu i je wykorzystał w celu uzyskania kolejnych dowodów zdrady. Jego zdaniem skro zabezpieczenie było mu znane, nie ma mowy o bezprawności czynu.
„Obrońca oskarżonego nietrafnie argumentował w uzasadnieniu apelacji, iż skorzystanie z zapisanego w pamięci systemu hasła do konta poczty elektronicznej pokrzywdzonej nie stanowi „przełamywania zabezpieczeń”. Choć znaczenie językowe czasownika „przełamywać” może wskazywać na konieczność podjęcia działań zmierzających do jakiegokolwiek naruszenia, czy przezwyciężenia, zabezpieczenia (trudno bowiem w przypadku systemu informatycznego wskazywać na stricte fizyczne przełamanie), to przepis art. 267 §2 Kodeksu karnego formułuje znamię czasownikowe „uzyskuje”, które nie niesie za sobą tejże konieczności przełamania zabezpieczenia” – wyjaśniono w uzasadnieniu.
Z uwagi na powyższe sąd uznał, że „fakt posiadania przez oskarżonego informacji należących do pokrzywdzonej i ich skopiowanie na zabezpieczony dysk komputera o numerze IP (...) wypełniało znamiona przestępstwa”.
„Dysponowanie hasłem do poczty elektronicznej, z której korzysta inna osoba niż dysponent hasła, nie stanowi jednocześnie uprawnienia do korzystania z tejże. Tym samym osoba znająca hasło, nawet jeżeli zostało ono dobrowolnie przekazane przez posiadacza konta, nie jest osobą uprawnioną do swobodnego korzystania z konta poczty elektronicznej – wskazano. Sędzia zwrócił uwagę, że włamanie miało miejsce, gdy pomiędzy małżonkami istniał faktyczny rozpad pożycia, dlatego mężczyzny nie można uznać za uprawnionego do odczytania wiadomości. Na niekorzyść mężczyzny wskazywał numer IP włamania, należący do miejsca zatrudnienia oskarżonego.
Oskarżony przekazał uzyskane w bezprawny sposób informacje nieuprawnionym osobom - swojemu pełnomocnikowi, jak i żonie konkurenta. Czyn ten również podlega karze. Nie można więc uznać go za niewinnego. Z uwagi jednak na znikomą szkodliwość czynu decyzja o umorzeniu postępowania była zasadna.
„Oskarżony naruszył istotne, chronione konstytucyjnie, prawo do prywatności. Jednakże działał w ramach uzasadnionej motywacji, albowiem dążył do przypisania winy za rozpad małżeństwa żonie, która winę tę rzeczywiście ponosiła” – argumentował sędzia.
Wyrok Sądu Okręgowego Warszawa – Praga w Warszawie, sygn. akt: VI Ka 1461/16