Naukowcy opracowali system, dzięki któremu można pozbyć się niebezpiecznych wraków z dna Bałtyku.

Na dnie Bałtyku leży nawet 10 tys. wraków, do tego głęboko pod wodą znajdują się liczne składowiska odpadów niebezpiecznych, np. pojemniki z gazami bojowymi. Jak je bezpiecznie usunąć? Z pomocą przychodzi wynalazek naukowców z Instytutu Podstawowych Problemów Techniki Polskiej Akademii Nauk.

– Skala potencjalnych katastrof ekologicznych jest niewyobrażalna – przekonuje dr hab. inż. Maciej Zawidzki, który wraz z dr. hab. inż. Zbigniewem Wołejszą opracował plany pierścieniowej konstrukcji, która ma pomóc w usuwaniu wraków. Wskazuje, że tylko w zbiornikach zatopionego blisko Helu pod koniec II wojny światowej niemieckiego tankowca „Franken” znajduje się ok. 1,5 mln l paliwa.

Jak działa system? Składa się z modularnych pierścieni ułożonych jeden na drugim, a te z modułów. – Każdy z nich jest wyposażony w system kontrolowanego zatapiania i wynoszenia na powierzchnię w celu ponownego użycia w innej lokalizacji – tłumaczy Zawidzki. Jak wyjaśnia, dzięki zaworom można moduły napełnić powietrzem, aby pierścienie przyholować na miejsce pracy. Potem operatorzy będą mogli usunąć ze zbiorników balastowych powietrze i zatopić je jeden na drugim. Dzięki temu uda się zbudować instalację – przypominającą komin o długości nawet kilkudziesięciu metrów – z której środka można wypompować wodę. W przypadku gdy wrak leży głębiej, jak tłumaczy Zawidzki, można pod usuwaną konstrukcję, otoczoną już pierścieniem, podłożyć specjalną, lżejszą od wody membranę, która wyniesie cylinder z pierścieni tak, by jego góra wynurzyła się na powierzchnię. Potem już pozostanie tylko usunąć wrak czy beczki z chemikaliami bez obaw, że w razie pęknięcia szkodliwe substancje trafią do morza.

System, zapewnia Zawidzki, jest modularny i wielokrotnego użytku. To oznacza, że można budować pierścienie o obwodzie takim, jaki jest potrzebny do otoczenia wraku czy składowiska. Koszt prac nad prototypem naukowcy szacują na 1,5 mln zł. – Czas stworzenia prototypu w ramach projektu pilotażowego przez zespół pięciu inżynierów to około roku – wyjaśnia Zawidzki. – Konieczne też będą działania promocyjne oraz lobbing w celu wykorzystania technologii przez ośrodki badawcze, wdrożeniowe w innych krajach nadbałtyckich – tłumaczy.

Zapewnia jednak, że choć opracowany przez jego zespół system na pierwszy rzut oka wydaje się drogi, to jego zakup będzie opłacalny. – To tańsze rozwiązanie niż usuwanie skutków skażenia. Nie stać nas na to, by stracić Bałtyk – podsumowuje. ©℗

Eureka! DGP

Trwa 10. edycja konkursu „Eureka! DGP – odkrywamy polskie wynalazki”. Do udziału zaprosiliśmy polskie uczelnie, instytuty badawcze i jednostki naukowe PAN. Do czerwca w Magazynie DGP będziemy opisywać wynalazki nominowane przez naszą redakcję do nagrody głównej. Rozstrzygnięcie konkursu nastąpi na specjalnej gali pod koniec czerwca, a podsumowanie cyklu ukaże się w Magazynie DGP. Główna nagroda to 30 tys. zł dla zespołu, który pracował nad zwycięskim wynalazkiem, ufundowane przez Mecenasa Polskiej Nauki – firmę Polpharma – oraz kampania promocyjna dla uczelni lub instytutu o wartości 50 tys. zł w mediach INFOR PL SA (wydawcy Dziennika Gazety Prawnej), ufundowana przez organizatora.

Strona internetowa konkursu: eureka.dziennik.pl