Choć to rząd w Moskwie zablokował platformę, jej użytkownicy domagają się odszkodowania od amerykańskiego właściciela

Rosyjscy blogerzy chcą pozwać amerykańskiego giganta technologicznego Meta za straty związane z wyłączeniem platformy Instagram. Jak twierdzą, wielu użytkowników zostało pozbawionych w ten sposób środków do życia, bo utrzymywali się tylko z publikacji w portalu. W Rosji nie można go używać już od ponad dwóch tygodni.
ikona lupy />
Jak Rosjanie używali internetu przed wojną w Ukrainie / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
- Zarabiające miliony blogerki zaczną wszystko od nowa, bo mają na to środki finansowe i własny zespół. Ale nie zapominajcie, że na Instagramie pracują samotne matki i niepełnosprawni - mówiła Valeria Rytwina, założycielka Rady Blogerów. To doradcze ciało ustanowione przy Radzie Federacji - wyższej izbie rosyjskiego parlamentu. Rytwina, która równocześnie jest prawniczką, przedstawiła żądania blogerów podczas spotkania okrągłego stołu poświęconego sytuacji internautów. To ona jest inicjatorką listu, który w czwartek trafił do firmy Meta. Blogerzy domagają się miliarda dolarów odszkodowania, ale także, by właściciel Facebooka i Instagrama przeprosił Rosjan. Instagram miał na terenie Federacji ponad 80 mln użytkowników.
Rytwina powoływała się na ankietę wśród 60 tys. użytkowników Instagrama przeprowadzoną przez radę w dniu zablokowania Instagrama. Okazało się, że 70 proc. respondentów posiadało dochody związane z portalem. Dla połowy z nich był on głównym źródłem zarobków. „Wypłacone odszkodowanie będzie przeznaczone na wsparcie osób fizycznych i prawnych, które poniosły straty w wyniku nielegalnych działań Mety” - napisano w skardze do władz spółki. Ta nie skomentowała sprawy.
Blogerzy mają pretensje do Amerykanów, ponieważ Meta została uznana w Rosji za organizację ekstremistyczną. Powód? Korporacja wstrzymała moderację komentarzy nawołujących do agresji wobec rosyjskich żołnierzy i prezydenta Władimira Putina.
Ekaterina Mizulina, przewodnicząca organizacji o nazwie Liga Bezpiecznego Internetu, przekonywała, że rząd powinien przeprowadzić kampanię informacyjną, w której zaleciłby przełączanie się na lokalne platformy, m.in. odpowiedniki Facebooka i YouTube’a - VKontakte i Rutube. Sęk w tym, że o platformy zastępujące dotychczasowe media oferowane przez amerykańskie spółki niełatwo. YouTube ma w Rosji 91,4 mln użytkowników, Rutube - 15 mln. Aplikacja dublująca Instagram jest dopiero w fazie tworzenia. I nie wygląda na to, by szybko zyskała wszystkie funkcjonalności.
Liga Bezpiecznego Internetu była dotąd znana z formułowania wobec znanych blogerów zarzutów o finansowanie przez „zagranicznych agentów wpływów”.
Nad uruchomieniem rosyjskiego serwisu do publikowania zdjęć i wideo pracuje spółka Gazprom Media. Jego premiera odbyła się 28 marca. Rossgram, bo tak nazywa się aplikacja, wygląda podobnie jak Instagram, ale rosyjscy użytkownicy skarżą się na ograniczony dostęp i problemy z tak podstawowymi funkcjonalnościami jak ładowanie zdjęć. W dodatku naraża swoich użytkowników na wyłudzenie danych. Jak podaje dziennik „Kommiersant”, w przeddzień otwarcia Rossgramu w sklepie Google’a pojawiła się aplikacja udająca nowy portal społecznościowy. Ściągnięta na smartfonie gromadzi dane kart bankowych i instaluje złośliwe oprogramowanie na urządzeniu. Tylko pierwszego dnia pobrano ją ponad 100 tys. razy. Nic dziwnego, że dochodziło do pomyłek: prawdziwy Rossgram nie uruchomił swojej aplikacji mobilnej i jest dostępny jedynie z przeglądarki internetowej. Instagram był używany niemal wyłącznie ze smartfonów.
- Postawienie serwisu społecznościowego w kilka dni jest niemożliwe. Nawet jeśli Rosjanie ukradliby cały kod Instagrama, nie mogą go ot tak uruchomić na swojej infrastrukturze. To wymaga dostosowania do posiadanego sprzętu i wielu, wielu testów - przekonuje Krzysztof Kaliński, informatyk specjalizujący się w bezpieczeństwie IT i sieciach komputerowych oraz wykładowca Collegium Civitas. - Z czasem mogą oczywiście pojawiać się alternatywy, tak jak w odpowiedzi na Facebooka uruchomiono VKontakte, ale zasięg takich serwisów będzie pewnie ograniczał się do Rosji i Białorusi. Trudno mi uwierzyć, że użytkownicy z innych lokalizacji zaufają rosyjskiej aplikacji na tyle, by powierzyć jej swoje dane. To dla blogerów duży problem, bo możliwość zarabiania wiązała się z globalnym zasięgiem - dodaje.
Prace nad tworzeniem platformy społecznościowej mogą być utrudnione z powodu braku kadr. Z Rosji uciekają bowiem informatycy. Jak podała agencja Interfax, dotąd wyjechało ich już 50-70 tys. Według prognoz przedstawionych w Dumie Państwowej w kwietniu może ich ubyć kolejne 100 tys. Ministerstwo cyfryzacji przygotowało dla specjalistów IT pakiet rozwiązań, m.in. zapewnienie o odroczeniu poboru do wojska. ©℗