Świat nowych technologii zawrzał po wczorajszej wypowiedzi szefa oddziału Microsoftu odpowiedzialnego za produkcję Xbox’a One. Don Mattrick stwierdził m.in., że rozwiązaniem dla graczy nieposiadających łącza internetowego (niezbędnego do korzystania najnowszej konsoli) jest kupno Xbox’a 360. Z drugiej strony, konkurent z Sony zaciera ręce i prezentuje video ośmieszające politykę Microsoftu. Szykuje się prawdziwa wojna?

Nie jest tajemnicą, że najciekawszym elementem tegorocznych targów E3 (oprócz samych gier) jest korespondencyjny pojedynek pomiędzy Sony i Microsoftem. Obie firmy zaprezentowały już swoje najnowsze konsole, a głos został oddany graczom. Ci ostatni, w bezlitosny sposób wypunktowali fatalną politykę giganta z Redmond, dotyczącą odsprzedawania gier oraz kontrowersyjnej funkcji „online check-in”, która wymaga połączenia z internetem co najmniej raz na 24 godziny.

Sony postanowiło wykorzystać nastroje graczy. Walkę z internetowymi zabezpieczeniami oraz dodatkowymi opłatami za używane gry, japoński gigant wpisał więc niejako w kampanię marketingową PlayStation 4. Powstała więc sytuacja w której Microsoft został dla graczy „złym sąsiadem”, a japoński konkurent „dobrym wujkiem”. Niestety firma z Redmond zamiast zwalczyć u zarodka kształtującą się w graczach niechęć do Xbox’a One, jeszcze bardziej podsyca negatywne nastroje. Nie inaczej było wczoraj.

„Na szczęście mamy również produkt dla ludzi, którzy są pozbawieni jakiegokolwiek połączenia z internetem. Tym urządzeniem jest Xbox 360” – powiedział Don Mattrick w jednym z wczorajszych wywiadów. Jego wypowiedź szybka stała się hitem serwisu YouTube, a internauci zarzucają szefowi Xbox’a brak szacunku dla graczy. O co tak naprawdę toczy się ta walka?

Z pewnością nie (a może nie tylko) o brak dostępu do internetu. Przeważająca większość graczy posiada jakąś formę połączenia z siecią i bez względu na to, którą konsolę wybiorą – będą z niej korzystać w trybie on-line. Graczom chodzi raczej o brak możliwości wyboru - narzucanie przez potężną korporację jedynego i słusznego rozwiązania. Dlaczego raz na 24 godziny muszę łączyć się z siecią? Może chcę na tydzień odłączyć wtyczkę i grać jedynie w trybie off-line? – w sieci możemy znaleźć tysiące takich właśnie komentarzy.

Sony doskonale wyczuło przekorność graczy i postanowiło nie wchodzić z nimi w ten elementarny spór. PlayStation 4 nie wymaga połączenia z internetem, a gracze będą mogli swobodnie wymieniać się grami, jak również je odsprzedawać. W przypadku Xbox’a One, pożyczoną grę możemy uruchomić tylko wtedy, gdy zalogujemy się na konto jej właściciela. Natomiast w „używkę” zagramy dopiero po ponownej aktywacji gry, która może (ale nie musi) wiązać się z dodatkową opłatą manipulacyjną dla producenta gry. To po prostu nie mogło się udać.

Czy istnieje szansa na to, aby Microsoft zmienił swoją decyzję i zrezygnował z kontrowersyjnej polityki „online check-in”. Jest to raczej wątpliwe. Phil Spencer z zespołu Xbox’a podkreślił wczoraj, że firma jest pewna obranej przez siebie ścieżki i wierzy w jej sukces, a rywalizacja z Sony nie jest żadnym sprintem, który rozstrzygnie się w tym momencie. „Z niecierpliwością czekamy na premierę naszej konsoli” – powiedział Spencer.

Sony przygląda się kolejnym wpadkom Microsoftu jakby z boku, choć Japończycy nie powstrzymali się o delikatnego żartu ośmieszającego strategię rywala. Na krótkim filmiku, zaprezentowanym podczas prezentacji PS4, Japończycy w żartobliwy sposób wyjaśniają, dlaczego pożyczenie koledzy gry na PlayStation 4 jest łatwiejsze niż w przypadku konsoli Microsoftu.

Xbox One pojawi się w sprzedaży w październiku i będzie kosztować 499 dolarów (499 euro). PlayStation 4 zadebiutuje mniej więcej w tym samym czasie. Konsola Sony będzie jednak o 100 dolarów tańsza od konkurencyjnego produktu.