O częstotliwości na sieć piątej generacji powalczy czterech graczy. Warunków dla dostawców sprzętu nie ustalono.
Urząd Komunikacji Elektronicznej rozpoczął konsultacje warunków aukcji częstotliwości przeznaczonych na budowę sieci telekomunikacyjnej piątej generacji (5G). Sama aukcja zacznie się na początku przyszłego roku. Regulator chce rozdysponować cztery bloki, tzw. pasma C. Za każdy z nich spodziewa się przynajmniej 450 mln zł – bo taka jest cena wywoławcza.
Operatorzy są na razie ostrożni w komentarzach, Play zwraca jednak uwagę, że cena wywoławcza jest „wyższa niż ta wskazywana przez prezesa UKE w wystąpieniach”. Przekracza też założenia ustawy budżetowej na 2020 r., gdzie łączne wpływy z aukcji 5G oszacowano na ok. 1 mld zł.
– Cena wywoławcza została ustalona dość wysoko, zwłaszcza w porównaniu z aukcją 4G (LTE) z lat 2014–2015, gdzie wynosiła 250 mln zł – zgadza się Konrad Księżopolski, szef działu analiz w Haitong Banku. Wtedy telekomy wylicytowały łącznie 9,2 mld zł. Teraz sytuacja jest inna.
– Mamy cztery bloki i czterech operatorów mobilnych. Trudno oczekiwać jakiejś mocno zaciętej walki, gdyż podaż równoważy się z popytem – zwraca uwagę Księżopolski.
Teraz UKE chce dopuścić do aukcji tylko czterech wiodących operatorów – wskazują na to minimalne wymagania wobec licytujących. O częstotliwości może się ubiegać tylko podmiot, który ma już rezerwację ogólnopolską z poprzednich aukcji i w latach 2016–2018 wydał co najmniej 1 mld zł na infrastrukturę telekomunikacyjną. Żaden z graczy nie zgarnie też całej puli, bo jedna grupa kapitałowa może dostać tylko jeden blok.
Te warunki „mają szansę ograniczyć pewne nieprawidłowości w zakresie udziału podmiotów niezainteresowanych odebraniem rezerwacji, czego byliśmy świadkami w przeszłych postępowaniach dystrybucyjnych” – podkreśla w odpowiedzi na nasze pytania biuro prasowe Play.
Przy czterech blokach dla czterech licytujących walka będzie się toczyła o jakość częstotliwości – bo nie wszystkie bloki zapewniają równy zasięg. – Największej walki można się spodziewać na pierwszym bloku, którego pokrycie jest największe – komentuje Konrad Księżopolski. Nie spodziewa się takiego wydrenowania kieszeni spółek jak przy LTE. Łączne wydatki całej czwórki już w październiku szacował na ok. 2 mld zł, czyli niewiele ponad kwotę wynikającą z ceny wywoławczej.
Sieć piątej generacji daje znacznie większe możliwości dzięki wzrostowi prędkości i przepustowości oraz znacznie zredukowanym opóźnieniom. Tylko że ani biznesowi, ani indywidualni klienci telekomów nie są jeszcze gotowi do pełnego wykorzystania tych możliwości. – Obecnie jest bardzo mało urządzeń pod 5G – podkreśla analityk.
W zasadach aukcji brak zapisów dotyczących dostawców urządzeń do budowy sieci. Regulator nie odniósł się też do kwestii ewentualnego wykluczenia z tego grona chińskiej firmy Huawei – na co nalegają Stany Zjednoczone. Kwestia bezpieczeństwa łańcucha dostaw będzie jednak przedmiotem rozporządzenia resortu cyfryzacji – co w październiku w rozmowie z DGP zapowiadał wiceminister cyfryzacji Karol Okoński.
Uwagi do warunków aukcji operatorzy mogą zgłaszać do 10 stycznia 2020 r. Częstotliwości zostaną przydzielone na 15 lat w połowie przyszłego roku. UKE przewiduje, że po aukcji telekomy będą miały pół roku na zbudowanie co najmniej 10 stacji bazowych 5G w mieście wojewódzkim. Potem do końca 2023 r. muszą postawić co najmniej 250 stacji bazowych w kraju, a do końca 2025 r. – co najmniej 500.