Firma, która ma w Polsce ćwierć miliona klientów, właśnie dostała licencję bankową.
ikona lupy />
Liczba rachunków osobistych / DGP
Revolut to jeden z najbardziej znanych europejskich fintechów – firm, które w oparciu o zaawansowane technologie oferują usługi finansowe. Jest zarejestrowany w Wielkiej Brytanii i ma obecnie status instytucji pieniądza elektronicznego. Może otwierać klientom rachunki i realizować z nich płatności (dzięki aplikacji w smartfonie), ale w rzeczywistości pieniądze są zdeponowane w bankach. Firma poinformowała właśnie o uzyskaniu licencji bankowej.
„Europejska licencja bankowa oznacza dla Revolut możliwość przyjmowania depozytów, które chronione będą do kwoty 100 tys. euro w ramach europejskiego systemu gwarancji depozytów. Revolut rozpocznie także prace nad ofertą limitu kredytowego na rachunku oraz konkurencyjnych cenowo pożyczek konsumenckich i dla biznesu” – zapowiada firma.
Dotąd była znana głównie z usług finansowych ułatwiających podróżowanie za granicą – niskich marż przy wymianie walut oraz możliwości płacenia za pomocą wydawanych klientom kart.
Uzyskanie licencji bankowej będzie miało konsekwencje również dla naszego rynku. Revolut powstał trzy lata temu. Od tego czasu zdobył 3,2 mln klientów, z czego 250 tys. w naszym kraju. Polska jest dla niego jednym z największych rynków – po Wielkiej Brytanii i Francji. Ćwierć miliona rachunków to liczba porównywalna z liczbą kont w Banku Ochrony Środowiska czy Banku Handlowym. Status banku może zwiększyć zainteresowanie usługami fintechu.
Firma „rozpocznie wprowadzanie i testy nowych produktów w przyszłym roku, początkowo w małych krajach europejskich, by następnie, po paszportowaniu licencji na duże rynki, takie jak Wielka Brytania, Francja, Niemcy i Polska, wprowadzić je w całej Europie” – informuje Revolut.
Licencję bankową przyznał bank centralny Litwy. Zgodnie z unijną zasadą „jednolitego paszportu” bank, który może działać w jednym kraju UE, może operować na terenie całej wspólnoty. Wymagana jest jedynie notyfikacja otwarcia oddziału bądź prowadzenia działalności transgranicznej, czyli bez fizycznej obecności w „kraju goszczącym”. Revolut ma zamiar wykorzystać ten drugi model.
„Od momentu przyznania europejskiej licencji bankowej minie od trzech do sześciu miesięcy, zanim Revolut zacznie paszportować ją na kolejne rynki europejskie, ze szczególnym uwzględnieniem Wielkiej Brytanii, Francji i Polski” – deklaruje firma.
Revolut nie jest jedynym fintechem, który angażuje się w działalność dotychczas zarezerwowaną dla banków. Na początku listopada dostępność dla klientów z Polski ogłosił niemiecki mobilny bank N26.
Zdaniem ekspertów tego typu inicjatyw będzie więcej. Ułatwieniem dla nowych graczy będzie unijna dyrektywa PSD2, dotycząca usług płatniczych. Nakazuje ona udostępnianie zewnętrznym podmiotom danych klientów (za ich zgodą) instytucji finansowych. Wielu finansistów obawia się, że w dłuższej perspektywie rola banków zostanie zredukowana do dostarczycieli infrastruktury rozliczeniowej. Co za tym idzie, zyski w większej części trafiać będą nie do nich, lecz do nowych graczy, którzy będą „bliżej klienta”.
W przypadku Revoluta o zyskach na razie nie ma mowy. W 2017 r. firma miała niespełna 13 mln funtów (60 mln zł) przychodów i prawie 15 mln funtów (niecałe 70 mln zł) straty.
Bankowcy bardziej niż nowych projektów obawiają się wejścia w usługi finansowe przez technologiczne giganty, takie jak Google, Apple czy Amazon. Powód: w ich przypadku już teraz liczba klientów liczona jest w miliardach w skali całego globu.
– Wraz z uzyskaniem europejskiej licencji bankowej, postępującymi pracami nad platformą do bezprowizyjnego inwestowania w akcje i finalną fazą przygotowań do wejścia na pięć nowych rynków poza Europą, jesteśmy coraz bliżej tego, by stać się Amazonem w bankowości – mówi Nik Storonsky, szef Revoluta.