Ministerstwo Rozwoju i Technologii zakłada, że system podziału budynków na klasy energetyczne wejdzie w życie od 2024 r. - poinformował PAP resort. Wprowadzenie takiego systemu nakaże zmieniona dyrektywa o efektywności budynków, która zacznie obowiązywać w połowie roku.

Jak poinformowało PAP MRiT, co do założeń przewiduje się podział budynków na klasy od A+ do G, oraz wejście w życie systemu w 2024 r. Ministerstwo zastrzegło jednocześnie, że nie wiadomo jeszcze, jaki będzie ostateczny kształt systemu, także w zakresie podziału na poszczególne klasy energetyczne. Zakładana zmiana przepisów przewiduje nową metodykę wyznaczania charakterystyki energetycznej, a jest to skomplikowany pod względem liczenia proces, który musi uwzględniać wszystkie stosowane w Polsce rozwiązania architektoniczno-instalacyjne - podkreśliło MRiT.

W połowie marca Parlament Europejski ma głosować nad swoją nowelizacją dyrektywy o efektywności budynków EPBD. Ostateczna jej wersja zostanie potem uzgodniona w trilogach z Radą UE i Komisją Europejską, i ma być znana w połowie roku. Jednym z głównych punktów zmiany dyrektywy jest wprowadzenie minimalnych norm charakterystyki energetycznej MEPS, które, według KE staną się głównym narzędziem dla tzw. fali renowacji budynków, prowadzącej do znaczących oszczędności w zużyciu energii.

Przygotowana zmiana dyrektywy EPBD nakaże państwom członkowskim posiadanie klasyfikacji energetycznej budynków i unifikację, w postaci klas od A do G - mówi PAP Joanna Flisowska z think-tanku Instytut Reform. Jak zaznacza, kolejnym krokiem po wprowadzeniu klasyfikacji będzie zakwalifikowanie 15 proc. najmniej efektywnych budynków do klasy G, oraz zobowiązanie do podniesienia budynków mieszkalnych z klasy G do F do 2030 r., a do klasy E - do 2033 r.

Instytut Reform w opracowaniu na temat szczegółów programu REPowerEU szacuje, że w Polsce zaledwie około 15 proc. najbardziej energochłonnych budynków mieszkalnych - czyli około 1 mln "wampirów energetycznych" - odpowiada za zużycie jednej trzeciej całkowitej ilości energii zużywanej we wszystkich polskich budynkach mieszkalnych, których jest około 6,9 mln. Jednocześnie 30 proc. najbardziej energochłonnych budynków mieszkalnych, czyli około 2 mln, odpowiada za ponad połowę tego zużycia. To skutkuje wysokimi rachunkami za ogrzewanie, co przekłada się na ubóstwo energetyczne i powszechne wykorzystywanie niskiej jakości opału, złą jakość powietrza i związane z nią koszty zdrowotne. Koszty ogrzewania "wampira" są 5-krotnie wyższe niż energooszczędnego budynku, korzystającego z efektywnych źródeł ciepła, np. pompy ciepła - podkreśla się w opracowaniu.

IR rekomenduje dla Polski w pierwszej kolejności identyfikację "wampirów energetycznych" dzięki klasyfikacji i lepsze ukierunkowanie wsparcia, oraz wczesne zaplanowanie wykorzystania środków ze Społecznego Funduszu Klimatycznego. Fundusz ma zostać uruchomiony w 2026 r. i zapewni Polsce ponad 50 mld zł na walkę z ubóstwem energetycznym poprzez modernizację energochłonnych budynków - przypomina think-tank.

Już teraz Polska powinna szykować ambitne programy renowacji budynków, także skierowane do osób bez zdolności kredytowej, ponieważ w 2027 r. wchodzi również system ETS2 dla budynków, czyli obciążenie paliw kopalnych, używanych do ogrzewania dodatkową opłatą za emisję CO2 - podkreśla Joanna Flisowska. Przez pierwsze lata obowiązywania systemu limit cenowy wyniesie 45 euro za tonę CO2, płacić będą sprzedawcy tych paliw. Koszty ogrzewania "wampirów energetycznych" znacząco wzrosną - zaznacza Flisowska.

Prezes PORT PC (Polskiej Organizacji Rozwoju Technologii Pomp Ciepła) Paweł Lachman dodaje, że bez rozwiązania ubóstwa energetycznego cała transformacja energetyczna stoi pod znakiem zapytania. Zaznacza jednocześnie, że ETS2 jest tak skonstruowany, że początkowo nie będzie odczuwalny, co daje czas na odpowiednie przygotowanie programów modernizacyjnych. Jest cały szereg korzyści z modernizacji budynków, to nie tylko oszczędność i większy komfort, wyższa wartość nieruchomości, ale i koszty ogrzewania niższe 5-6 krotnie - przekonuje Lachman.

Jak zauważa z kolei ekspert ds. regulacji UE Paweł Wróbel, widać już efekty nowych rozwiązań prawnych, wprowadzonych w Unii od wybuchu wojny na Ukrainie. Przed wojną 20 państw członkowskich dotowało kotły na paliwa kopalne, a teraz już tylko 11, środki publiczne zostały więc przekierowane - wskazuje. Jak zaznacza, kolejnymi krokami będą zakazy stosowania kotłów gazowych w budynkach nowych i modernizowanych. Ogólnie rekomendujemy rezygnację ze wsparcia źródeł ogrzewania na paliwa kopalne, a także niższy VAT na wysokoefektywne systemy grzewcze i na energię elektryczną do pomp ciepła - dodaje Wróbel.

Jak przypomina Instytut Reform, w skali całej UE budynki zużywają 40 proc. energii końcowej, a trzy czwarte jest nieefektywna energetycznie. Komisja Europejska, wprowadzając program REPowerEU szacowała, że szybkie wdrożenie propozycji oszczędnościowych, takich jak zmiany w dyrektywie EPBD przełożą się na 12 proc. zmniejszenie zużycia gazu, co z kolei przekłada się na roczny import mniejszy o 47 mld m sześc. rocznie.(PAP)

wkr/ skr/