Podwyżki stóp procentowych nie doprowadzą do ograniczenia popytu na lokale
Podwyżki stóp procentowych nie doprowadzą do ograniczenia popytu na lokale
Mieszkania na większości głównych rynków drożeją dwa razy szybciej niż wynosi inflacja. O stabilizacji cen na razie nie ma mowy. Nie zahamowały ich również ostatnie podwyżki stóp procentowych.
Witold Indrychowski, prezes spółki Merari, zaznacza, że proces sprzedażowo-kredytowy trwa 2–3 miesiące, a nie kilka dni. Stąd jest jeszcze czas na to, by popyt zareagował na droższe kredyty.
– Ale nawet w perspektywie roku podwyżka stóp nie wpłynie znacząco na zainteresowanie. W Polsce nadal brakuje kilku milionów mieszkań, a pandemia jeszcze wzmocniła potrzebę komfortowego miejsca zamieszkania – tłumaczy Joanna Chojecka, dyrektor ds. sprzedaży i marketingu w Robyg.
Piotr Tarkowski, ekspert ds. nieruchomości i członek zarządu Allcon, innej firmy z branży, zauważa,że dzisiejszy poziom głównej stopy banku centralnego, czyli 1,25 proc., jest wciąż niższy niż przed pandemią. Wtedy było to 1,5 proc.
– Miesięczna spłata modelowego kredytu hipotecznego, czyli o wartości 300 tys. zł na 25 lat, przy marży banku równej 2 pkt proc. wzrośnie teraz o niecałe 100 zł względem października i o ok. 130 zł w porównaniu z poziomem sprzed podwyżek. Kredyty wciąż będą zatem tańsze niż te sprzed pandemii. W przypadku modelowej hipoteki o ok. 80 zł w skali miesiąca – podkreśla Tarkowski. Dodaje, że jeżeli nawet stopy wzrosną do 2,5 proc., to raty zwiększą się o 320 zł względem tych sprzed podwyżek i 120 zł w stosunku do kwot sprzed pandemii.
– To stosunkowo niedużo, biorąc pod uwagę rosnące wynagrodzenia. Oczywiście inflacja ma wpływ na realne płace, ale nie możemy też zapomnieć o corocznym wzroście wartości zakupowej nieruchomości, która na niektórych rynkach przekracza nawet 10 proc. – komentuje.
Równocześnie nadpłynność banków (instytucje zgromadziły duże zasoby depozytów) spowoduje, że wyższe stopy banku centralnego w niedużym stopniu przełożą się na podniesienie oprocentowania lokat.
– Nie wydaje się więc, aby stały się one atrakcyjną alternatywą inwestycyjną dla klientów kupujących mieszkania w celach ochrony posiadanego kapitału czy zysku z najmu. Stopy musiałyby wzrosnąć do poziomu powyżej inflacji – a ten scenariusz jest dziś wykluczony – uważa Bartosz Kuźniar, prezes firmy Lokum Deweloper.
Deweloperzy zaznaczają, że droższy pieniądz oznacza większe koszty budowy. W kolejnych kwartałach przełoży się to na wyższe ceny mieszkań. Do tego dochodzą drożejące materiały budowlane i grunty, coraz kosztowniejsza robocizna czy prąd.
Do tej puli, według Nikodema Iskry, prezesa Murapolu, dojdą jeszcze nowe koszty regulacyjne, jak składki na Deweloperski Fundusz Gwarancyjny czy dostosowywanie parametrów inwestycji do przepisów o energooszczędności budynków.
– Dlatego, nawet jeśli popyt będzie się zmniejszał, to ceny będą wykazywały tendencję do wzrostu. Tak będzie w najbliższych dwóch latach, co będzie też połączone z mniejszą liczbą rozpoczynanych budów – dodaje Witold Indrychowski.
Eksperci zwracają uwagę na jeszcze jeden element. Mowa o marży deweloperów, która dziś wynosi średnio około 26 proc.
– Jeśli jest taka możliwość i sytuacja rynkowa na to pozwala, to oczywiście deweloperzy podnoszą ceny – działa tu normalne prawo popytu i podaży. Jeśli mamy dwie inwestycje w jednej lokalizacji i nowy projekt ma wyższe ceny, bo wykonawca jest kontraktowany po wysokich kosztach, to oczywiste, że deweloper, który zakontraktował budowę taniej, dociągnie z cenami do poziomu konkurenta – tłumaczy Robert Chojnacki, prezes redNet 24.
Eksperci zwracają jednak uwagę, że marża nadal jest niższa niż za poprzedniego boomu z 2008 r., kiedy sięgała 37 proc.
– W gminach, którym uda się poprawić czynniki mocno ograniczające dziś podaż, czyli dostępność gruntów, tempo uchwalania miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego i wydawania decyzji administracyjnych, najszybciej możemy spodziewać się stabilizacji cen – uważa Bartosz Kuźniar.
Pomóc może też uchwalenie przez Sejm zapowiadanych przepisów dotyczących wspierania zakupu mieszkań poprzez państwowe gwarancje wkładu własnego kredytu. Deweloperzy będą bowiem chcieli wpasować się w limity rządowego programu.©℗
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama