PiS chce szybko uchwalić nowelizację kodeksu postępowania administracyjnego zamykającą m.in. możliwość podważania decyzji komunistycznych władz obierających własność.
PiS chce szybko uchwalić nowelizację kodeksu postępowania administracyjnego zamykającą m.in. możliwość podważania decyzji komunistycznych władz obierających własność.
Do Polski przyjedzie amerykańska delegacja, aby rozmawiać o reprywatyzacji. Na jej czele staną prawnik i były ambasador przy Unii Europejskiej oraz były podsekretarz skarbu USA w administracji Billa Clintona – Stuart Elliott Eizenstat, wynika z informacji DGP. Jak przekonują nasze źródła, po wtorkowej publikacji DGP, w której opisaliśmy list chargé d’affairs Bixa Aliu do marszałek Sejmu, dyplomaci USA próbowali dotrzeć również do szefa komisji ustawodawczej posła PO Arkadiusza Myrchy. Bierze on udział w pracach nad zmianami w kodeksie postępowania administracyjnego. Chcieli go przekonywać do tez zawartych w liście do Elżbiety Witek. Aliu pisze w nim, że nowe prawo zamyka drogę do odszkodowań zarówno dla Ocalonych z Zagłady, jak i Polaków, którzy stracili majątek podczas wojny i w okresie PRL. – Były próby kontaktu, ale z uwagi na napięty grafik posiedzenia do spotkania nie doszło. Szkoda, że uwagi nie zostały zgłoszone przez osoby zainteresowane na etapie prac komisyjnych – potwierdza DGP Arkadiusz Myrcha.
Stuart Eizenstat w polskim MSZ jest postrzegany jako optymalna osoba do prowadzenia negocjacji. Ma na swoim koncie zakończone kompromisem rozmowy z rządami Szwajcarii, Niemiec, Austrii i Francji. W 2013 r. ówczesna sekretarz stanu Hillary Clinton ustanowiła go specjalnym doradcą rządu USA ds. zagadnień związanych z Holocaustem. Jego bliska osoba jest Ocaloną z Szoa w efekcie działalności grupy Ładosia, która podczas wojny wystawiała sfabrykowane paszporty południowoamerykańskie. DGP opisał w sierpniu 2017 r. działalność organizacji, którą kierował poseł II RP w Szwajcarii. Nowelizacja kodeksu postępowania administracyjnego, do której zastrzeżenia zgłaszają Amerykanie, jest projektem komisji ustawodawczej wykonującym orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z 2015 r. Wczoraj po zamknięciu naszego wydania miało dojść do II czytania projektu. Dziś może być on głosowany. Zakłada wprowadzenie terminu przedawnienia postępowań o stwierdzenie, że decyzja administracyjna została wydana z naruszeniem prawa. Wysłaliśmy do polskiego MSZ i ambasady USA pytania dotyczące rozmów z amerykańską delegacją. Do zamknięcia tego numeru nie otrzymaliśmy odpowiedzi
– Mamy 30 lat wolnego państwa po transformacji, można było złożyć wnioski. Jeśli nowelizacja wejdzie w życie, to po 30 latach od decyzji takie sprawy będzie się oddalało – mówi Barbara Bartuś z PiS, sprawozdawca komisji zajmującej się nowelą kodeksu. W Sejmie projekt nie budzi większych kontrowersji. Swoje pomysły ma Platforma Obywatelska, która chciała je zgłosić wczoraj podczas II czytania. – Obecne brzmienie różni się od tego, które wyszło z komisji. Głównym mankamentem jest to, że dotyczy spraw w toku, a nie można zmieniać reguł w trakcie gry. I to chcielibyśmy zmienić – mówi szef komisji ustawodawczej Arkadiusz Myrcha z PO.
Kolejna propozycja korekty dotyczy wydłużenia vacatio legis nowelizacji do sześciu miesięcy lub roku. Zgodnie z obecną wersją projektu skutecznie będzie można próbować podważać decyzje administracyjne wydane z naruszeniem prawa do 10 lat od ich doręczenia czy ogłoszenia. Jeśli minie od 10 do 30 lat, nie stwierdzałoby się nieważności decyzji z powodu upłynięcia ustawowego terminu. Choć dawałoby to podstawy do ubiegania się o odszkodowanie. Natomiast jeśli od dnia doręczenia lub ogłoszenia decyzji upłynęłoby 30 lat, to w ogóle w takiej sprawie nie byłoby wszczynane postępowanie.
Dodano także punkt, że po wejściu w życie ustawy trwające obecnie postępowania administracyjne w sprawie stwierdzenia nieważności decyzji lub postanowienia umarza się z mocy prawa. To właśnie punkt, którego zmiany chce PO. Z kolei Lewica mówi raczej o kosmetycznych poprawkach.
– Różne grupy lobbują za swoimi interesami, ale naciski dyplomatyczne ze strony innego kraju na to, jakie prawo administracyjne ma obowiązywać w Polsce, są bezprecedensowe – mówi DGP Magdalena Biejat z Lewicy Razem. – Zwłaszcza że zmiana kodeksu postępowania administracyjnego, która wyznacza horyzont czasowy do kwestionowania decyzji urzędowych, nie jest niczym dziwnym. W USA termin zaskarżenia decyzji wynosi 90 dni i tylko w niektórych przypadkach kilka miesięcy. Cała sprawa (naciski USA – red.) jest więc kuriozalna. Jedno jest pewne: w Polskim Sejmie będziemy ustalać prawo z myślą przede wszystkim o mieszkańcach i obywatelach Polski. Zagrożenie roszczeniami ma wpływ na sytuację tysięcy lokatorów i właścicieli mieszkań, ale także na zasób mieszkaniowy samorządów – dodaje. Jej zdaniem zmiana kodeksu postępowania administracyjnego pozwoli obywatelom, firmom i władzom lokalnym na podejmowanie działań i decyzji życiowych. – Wiele mieszkań, także socjalnych, będzie miało wreszcie szansę na remont lub inne inwestycje i wielu ludzi zyska bezpieczny dach nad głową, a to dla nas najważniejsze – podsumowuje Biejat.
Sejm może ustawę głosować jeszcze dziś. Zależy to od tego, czy komisja zdąży zaopiniować poprawki zgłoszone podczas II czytania. Choć projekt powstał jako wykonanie orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego z 2015 r. w sprawie reprywatyzacji, dotyczy on nie tylko takich spraw, ale wszelkich decyzji administracyjnych.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama