Przybywa restauratorów otrzymujących od urzędów skarbowych wezwanie do zapłaty. Chodzi o 10-proc. opłatę od reklamy napojów alkoholowych.
Od 1 kwietnia 2021 r. opłata powinna wpływać na rachunek urzędu skarbowego, do którego przedsiębiorcy składają też miesięczną deklarację w tej sprawie. Wcześniej była odprowadzana na rachunek utworzony przez ministra sportu i turystyki. To sprawiało, że trudniej było zweryfikować, czy wszyscy wywiązują się z ciążącego na nich obowiązku. Dziś ten problem zniknął, ale kwota zebrana z opłaty wciąż wydaje się za niska w stosunku do tej, którą wydaje się na reklamę napojów alkoholowych. Dlatego urzędy skarbowe rozpoczęły kontrole.
– Na początku roku zostałem poproszony o udostępnienie umowy z browarem na sprzedaż piwa. A niedawno poinformowano mnie, że wkrótce otrzymam wezwanie do zapłaty, bo powinienem uiścić podatek od reklamy piwa. Co więcej, zostanie on naliczony wstecz, czyli od początku trwania współpracy z browarem – mówi jeden z właścicieli restauracji. I dodaje, że do tej pory nie płacił, bo uważa, że na terenie lokalu nie reklamuje piwa, tylko je sprzedaje.
Jacek Czauderna, prezes Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej, przyznaje, że nie jest to odosobniony przypadek. Szacuje, że w podobnej sytuacji jest nawet kilkadziesiąt podmiotów. W przypadku niektórych kwota do zapłaty wynosi nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. – W przyszłym tygodniu roześlemy ankietę w tej sprawie, by poznać dokładną skalę – zaznacza i dodaje, że również jego zdaniem opłata za reklamę nie powinna być pobierana od właścicieli restauracji. Szczególnie że restauratorzy zrezygnowali z elementów wyposażenia, na których było logo browarów. Mowa np. o neonach czy parasolach w ogródkach. Jeśli można je jeszcze znaleźć, to dlatego, że restauratorzy nie mają innego wyjścia. Przykładem są dostarczane przez koncerny piwne nalewaki z logo.
Dlatego zdaniem restauratorów, IGGP, ale i samych browarów przepis dotyczący tego, kto powinien odprowadzać podatek, jest interpretowany rozszerzająco. Jak podkreślają, obowiązek powinien obciążać jedynie podmioty, których przedmiotem działalności jest reklama. Do tego, zgodnie z definicją ustawową, reklamą napoju alkoholowego jest publiczne rozpowszechnianie znaku towarowego napoju alkoholowego służące jego popularyzowaniu, a w restauracjach tak nie jest. Tu prezentowanie znaków towarowych ma cel wyłącznie sprzedażowy. Jest więc związane z promocją i ma charakter informacyjny – wskazuje, jaki towar jest dostępny. Powołują się też na postanowienie z 14 marca 2007 r. Sądu Rejonowego w Kartuzach, który stwierdził, że kaseton świetlny z marką piwa nie stanowi powierzchni reklamowej, a służy jedynie celom informacyjnym.
– Istotą umowy zawartej z producentem jest wyłączność sprzedaży produktów danego producenta i realizacja zakontraktowanego limitu sprzedażowego, za co restaurator jest wynagradzany premią. Nawet chcąc spełnić oczekiwania urzędu skarbowego, nie wiem, od jakiej dokładnie kwoty powinna zostać naliczona opłata za reklamę – tłumaczy jeden z przedsiębiorców.
Dlatego IGGP chce połączyć siły z browarami i rzecznikiem MŚP i wystąpić o wykładnię przepisu do resortu finansów oraz Ministerstwa Zdrowia, które odpowiadało za nowelizację ustawy o wychowaniu w trzeźwości, na podstawie której jest pobierana opłata.
MF potwierdza, że urzędy skarbowe w ramach posiadanych kompetencji dokonują weryfikacji prawidłowości rozliczeń podatku. Przyznaje też, że reklama napojów alkoholowych oznacza publiczne rozpowszechnianie znaków towarowych lub symboli graficznych napojów, a także nazw i symboli graficznych przedsiębiorców je produkujących, służące ich popularyzowaniu.
– Za reklamę nie uważa się informacji używanych do celów handlowych między przedsiębiorcami zajmującymi się produkcją, obrotem hurtowym i handlem napojami alkoholowymi – dodaje resort.
Z kolei Krzysztof Brzózka, były szef PARPA, uważa, że logo browaru na kuflu, nalewaku, podkładce to nic innego jak reklama, do tego widoczna dla każdego.
– Dlatego dobrze się stało, że urząd skarbowy wzywa do uregulowania należności z tytułu podatku, który powinny też płacić sklepy. Stanowczo za mało wpływa do budżetu państwa z opłaty od reklam napojów alkoholowych, w stosunku do tego, ile firmy na nią wydają. Traci na tym Fundusz Zajęć Sportowych dla Uczniów, który jest z niej zasilany.
Podkreśla jednak, że to nie restauratorzy powinni płacić podatek, a ten, kto jest dostawcą elementów reklamowych u nich dostępnych, czyli browary. ©℗