HFPC od samego początku krytykowała małą nowelizację ustawy medialnej, która zdaniem fundacji prowadzi do głębokiego upolitycznienia mediów publicznych. – Jednak całkowite odwrócenie zmian w mediach publicznych będzie w praktyce trudne, nawet w przypadku, gdyby TK stwierdził niezgodność małej nowelizacji z konstytucją, w całości uwzględniając wniosek rzecznika. Negatywne skutki, które przyniosła ta nowelizacja, także pośrednie, takie jak np. niespotykana fala zwolnień dziennikarzy z mediów publicznych, niełatwo będzie naprawić w przyszłości – przyznaje Dorota Głowacka. Na liście Towarzystwa Dziennikarskiego, które monitoruje ruchy kadrowe w mediach publicznych, widnieje dziś ponad setka nazwisk osób, które zostały zwolnione albo rozstały się z publicznymi nadawcami od początku roku, kiedy doszło do zmiany władzy.
Mała ustawa medialna trafiła do Trybunału Konstytucyjnego. PiS bagatelizuje sprawę, twierdzi, że wyrok zapadnie, gdy nowela przestanie obowiązywać. Jej miejsce zajmie ustawa o mediach narodowych. Do Sejmu trafi w kwietniu.
Mała ustawa medialna trafiła do Trybunału Konstytucyjnego. PiS bagatelizuje sprawę, twierdzi, że wyrok zapadnie, gdy nowela przestanie obowiązywać. Jej miejsce zajmie ustawa o mediach narodowych. Do Sejmu trafi w kwietniu.
Rzecznik praw obywatelskich zaskarżył małą, nazwaną też kadrową, ustawę medialną do TK. Uchwalona błyskawicznie pod koniec ubiegłego roku nowela doprowadziła do wymiany władz w TVP i w Polskim Radiu. Zdaniem Adama Bodnara ustawa naruszyła konstytucyjne gwarancje wolności słowa i wolności mediów, bo podporządkowała spółki bezpośrednio rządowi, ignorując konstytucyjną rolę Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
Rząd zyskał decydujący i bezpośredni wpływ na organizację mediów publicznych i skład ich organów. To powoduje – zdaniem rzecznika – że władze spółek medialnych „działają w warunkach presji, aby tak kształtować treści redakcyjne, by usatysfakcjonować rządzących i unikać ich niezadowolenia”.
Niekonstytucyjne mają być przepisy zgodnie z którymi członków zarządów jak i rad nadzorczych powołuje minister skarbu państwa, a nie jak wcześniej KRRiT. A to właśnie KRRiT zgodnie z art. 213 ust. 1 ustawy zasadniczej stoi na straży wolności słowa, prawa do informacji oraz interesu publicznego w radiofonii i telewizji. Odebranie organowi konstytucyjnemu, jakim jest KRRiT, możliwości powoływania i odwoływania członków zarządów i rad nadzorczych uniemożliwia sprawowanie zadań wynikających wprost z konstytucji.
Niekonstytucyjne mają być też przepisy, zgodnie z którymi skróceniu uległy kadencje oraz wygasły mandaty dotychczasowych członków zarządów i rad nadzorczych medialnych spółek. Kilka dni po podpisaniu ustawy przez prezydenta miejsce Janusza Daszczyńskiego, który został szefem TVP niespełna pół roku wcześniej, zajął Jacek Kurski, a prezesem Polskiego Radia została Barbara Stanisławczyk. Zmniejszono i wymieniono też rady nadzorcze obu spółek.
Zdaniem RPO było to sprzeczne z zasadą ochrony interesów w toku. Zaskarżone przepisy naruszały zarówno trwające interesy spółek, jak i poszczególnych osób zasiadających we władzach medialnych. Co prawda ustawodawca może wprowadzić przepisy skracające kadencję, ale mogą one zacząć obowiązywać dopiero po zakończeniu rozpoczętej już kadencji.
– Uznanie tych przepisów za niekonstytucyjne wymuszałoby stworzenie nowych, dostosowanych do standardów konstytucyjnych, zasad powoływania tych władz i przeprowadzenie ponownego ich wyboru w oparciu o te zasady. Dawałoby także być może podstawę do roszczeń odszkodowawczych osobom, które utraciły stanowiska wraz z wejściem w życie małej nowelizacji – wyjaśnia Dorota Głowacka, koordynatorka Obserwatorium Wolności Mediów w Polsce w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Autorzy projektu bagatelizują jednak sprawę. – Nie dziwi mnie zupełnie, że Adam Bodnar, jeden z akolitów PO, zaskarżył nowelizację. Obecny RPO pełni tę samą funkcję co Andrzej Rzepliński (prezes TK – red.), czyli próbuje zatrzymać zmiany rządu PiS – komentuje Joanna Lichocka z PiS, która jest w grupie posłów pracujących nad reformą mediów publicznych. Zwraca jednak uwagę, że mała nowela była tymczasowa i już 30 czerwca przestanie obowiązywać, a jej miejsce zajmie wkrótce docelowa ustawa o mediach narodowych, która już jest gotowa i najpewniej w kwietniu trafi pod obrady.
Dorota Głowacka tłumaczy jednak, że nawet jeśli TK zająłby się małą nowelizacją po 30 czerwca, to będzie mógł wydać orzeczenie, ponieważ kwestionowane regulacje dotyczą sfery praw i wolności obywatelskich, a skutki nowelizacji będą trwały, nawet kiedy już nie będzie obowiązywać.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama