Przewodniczący KRRiT podkreślił w opublikowanym w środę oświadczeniu, że poselski projekt ustawy zawarty "wbrew wcześniejszym zapowiedziom polityków PiS nie odnosi się w sposób kompleksowy do problematyki funkcjonowania mediów publicznych w Polsce, lecz jedynie wprowadza zmiany, których uchwalenie umożliwi natychmiastowe powołanie nowych władz w spółkach publicznej radiofonii i telewizji".

"Projektodawcy przygotowali swoją propozycję zmian w oderwaniu od dotychczasowego dorobku demokratycznego państwa prawa, w tym bez respektowania znanego od 20 lat orzeczenia TK, który podkreślił, iż zasada niezależności publicznej radiofonii i telewizji odnosi się w szczególnie intensywny sposób do jej pozycji wobec rządu" - dodał.

Dworak zwrócił uwagę, że TK orzekł, iż odwoływanie członków rad nadzorczych przez przedstawiciela rządu groziłoby personalnym uzależnieniem rad nadzorczych, co byłoby całkowicie sprzeczne z konstytucyjnym rozumieniem zasady niezależności publicznej radiofonii i telewizji, a także naruszałoby konstytucyjnie ustaloną odpowiedzialność KRRiT za należyte funkcjonowanie tych środków masowego przekazu.

"Przedstawiony obecnie projekt poselski przenosi prawo powoływania i odwoływania zarządów oraz rad nadzorczych jednostek publicznej radiofonii i telewizji do kompetencji organu rządowego - ministra właściwego do spraw skarbu państwa, nie formułuje także żadnych ograniczeń prawnych w zakresie realizacji tych uprawnień, pozwalając ministrowi na niczym nieograniczone wprowadzanie zmian personalnych" - zwrócił uwagę.

Przewodniczący Rady dodał, że nowy model powoływania władz mediów publicznych odchodzi od prowadzenia postępowań konkursowych, w których w przypadku członków rad nadzorczych uprawnienia do dokonywania zgłoszeń kandydatów miały organy kolegialne uczelni akademickich. "Znosi także kadencyjność organów, która stanowiła istotny gwarant stabilizacji kadrowej, będąc jasnym mechanizmem oceny kierownictwa. Uchyla ponadto obligatoryjne przesłanki odwołania członków zarządów i rad nadzorczych, wprowadzając pełną uznaniowość jednoosobowego organu rządowego, a więc całkowite uzależnienie personalne, przed którym przestrzegał TK w 1995 r. i którego udało się dotychczas uniknąć" - czytamy w piśmie.

KRRiT podkreśla ponadto, że projekt ustawy nie przewiduje vacatio legis - "wprowadzając niczym nieuzasadniony pośpiech przy jego uchwalaniu wbrew przepisom o ogłaszaniu aktów normatywnych".

Zdaniem prezesa KRRiT większość parlamentarna zmierza do "wprowadzenia znanego z przeszłości modelu mediów państwowych zależnych od rządu". "Z punktu widzenia demokratycznego państwa prawa i jego ustrojowych podstaw, to działanie niwelujące dystans konieczny na linii władza – media publiczne, służący zachowaniu wolności słowa, niezależności informacyjnej i twórczej oraz oddzieleniu mediów publicznych systemem buforów od świata polityki" - podkreślił.

Dworak dodał, że przed takim powiązaniem mediów i rządu przestrzega w dokumentach UE, która podkreśla, że niezależność i przejrzystość sposobu powoływania organów mediów publicznych jest fundamentalnym elementem autonomii instytucjonalnej publicznej radiofonii i telewizji.

Przewodniczący Rady zwrócił uwagę, że zmiany w prawie medialnym są konieczne, lecz nie powinny być podyktowane uwarunkowaniami politycznymi. "KRRiT od wielu lat zgłasza taki postulat organom odpowiedzialnym za przebieg procesu legislacyjnego, przedstawiając eksperckie opracowania i projekty de lege ferenda wraz z uzasadnieniem. Zmiany muszą zatem być przygotowane zgodnie z obowiązującą procedurą ustawodawczą. Nie powinny one być wynikiem działań politycznych, które uniezależniając się od obowiązującej procedury, odwołują się wyłącznie do doraźnych powodów ich wprowadzania i partyjnych celów" - dodał Dworak w piśmie.

Prezes, redaktor naczelny Polskiego Radia Andrzej Siezieniewski w liście skierowanym do prezydenta Andrzeja Dudy również zwraca uwagę, że proponowane zmiany "w prostej linii prowadzą do upartyjnienia instytucji, służących dotąd całemu polskiemu społeczeństwu".

"Polskie Radio, którym mam wielki zaszczyt kierować od 2011 r., a wcześniej w latach 1998-2006, rzetelnie wywiązywało i wywiązuje się ze swoich publicznych obowiązków. Pozostajemy wciąż instytucją najwyższego zaufania społecznego. Miliony naszych słuchaczy dają temu codzienny wyraz włączając odbiorniki na jeden z czterech programów ogólnopolskich, oczekując od nas uczciwego, prawdziwego, profesjonalnego opisu świata, który ich otacza (...) Nasza misja w całości mieści się w pojęciu misji, której realizację nałożył na nas w imieniu społeczeństwa - ustawodawca" - czytamy w piśmie.

Prezes podkreślił, że nie zgadza się z wypowiedziami polityków, że "media publiczne należy przywrócić Polakom". "To tani i całkowicie nieprawdziwy slogan, mający uzasadnić potrzebę zmian - wyłącznie personalnych" - ocenił.

Siezieniewski dodał, że radio, którym kieruje, stawiane jest za wzór w Europie jako przykład polskiej transformacji w dziedzinie mediów. "To powód do dumy dla nas wszystkich" - zaznaczył.

"Szanowny panie prezydencie, wierzę, że jako osoba piastująca najwyższy urząd RP, której na sercu leży dobro wszystkich Polaków, nie pozwoli pan, by Polskie Radio stało się obiektem partyjnych zakusów. By pod płaszczykiem kłamliwych, dyktowanych złą wolą stwierdzeń, tych czy innych urzędników, dopuścić do marginalizacji jednej z najważniejszych instytucji demokratycznego państwa" - kończy w liście prezes Polskiego Radia.

Podobnie jak szefowie KRRiT i Polskiego Radia negatywnie o projektowanych przepisach wypowiedziało się także Stowarzyszenie Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polskiej (SDRP). "W myśl tej ustawy całość mediów publicznych, radio i telewizja, znajdą się pod nadzorem agend rządowych, a kierownictwa nominowane będą przez ministra skarbu, z pominięciem konkursów kwalifikacyjnych. Proponowane zmiany oznaczają kres pluralizmu i obiektywnego informowania społeczeństwa i mediów publicznych" - zaznaczono.

SDRP, tak jak szef KRRiT zwraca uwagę, że od dawna opowiadało się za koniecznością zmian programowych w mediach publicznych.

"Nie godzimy się jednak na kadrowy przewrót, który w efekcie przyniesie przede wszystkim czystki wśród dziennikarzy nie popierających działań obecnego rządu" - podkreślono w piśmie.

Stowarzyszenie zapewnia, że będzie bronić dziennikarzy, którzy "w ramach weryfikacji" stracą pracę w mediach publicznych. Organizacja liczy także, że mimo podziałów "środowisko dziennikarskie potrafi się skonsolidować wobec zagrożeń, jakie mogą spotkać polskich dziennikarzy w najbliższym czasie".

W środę trwa burzliwa debata podczas drugiego czytania projektu noweli ustawy o radiofonii i telewizji przygotowanego przez posłów PiS. Zakłada ona m.in. wygaśnięcie mandatów dotychczasowych członków władz TVP i Polskiego Radia, co - zdaniem PiS - ma "ucywilizować" sytuację w tych spółkach. Opozycja odnosi się do tej propozycji bardzo krytycznie i zarzuca rządzącym zamach na wolne media.