TVP nie może na równi konkurować o budżety reklamowe ze stacjami komercyjnymi – żalą się przy Woronicza. Chodzi o to, że telewizja publiczna nie może przerywać swoich programów reklamami. Jej przedstawiciele postulują też, aby jak najszybciej wprowadzić opłatę audiowizualną zamiast obecnego systemu poboru należności, który źle funkcjonuje.

W sprawozdaniu abonamentowym za 2014 r. pisze się wprost: dochodzi do dyskryminacji ekonomiczno-prawnej telewizji publicznej. A jak twierdzi spółka, wpływa to negatywnie na komfort widzów, jako że publiczny nadawca jest tym samym zmuszony emitować reklamy również w kanałach tematycznych takich jak TVP Kultura.

W Polsce procent osób wnoszących opłaty rtv z roku na rok maleje. W 2014 roku uczyniło to tylko 7,4 proc. gospodarstw domowych posiadających odbiornik. Jak wyliczają twórcy sprawozdania, telewizja straciła przez to wiele mld zł. Udział abonamentu w przychodach TVP stanowi zaś zaledwie 29 proc.

Z czego to wynika?

Zdaniem telewizji publicznej są dwa podstawowe powody. Pierwszy to niska ściągalność abonamentu, która wynika z braku woli ustawodawcy, aby rozwiązać problem w sposób systemowy oraz braku sankcji w stosunku do osób i podmiotów gospodarczych uchylających się od wnoszenia opłat. Drugi powód to za niskie stawki wpłacane przez abonentów.