Jednym z moich najbardziej traumatycznych doświadczeń dziennikarskich była lektura danych dotyczących oglądalności przygotowanego przeze mnie wydania serwisu informacyjnego w ogólnopolskiej stacji telewizyjnej. Byłem wówczas odpowiedzialny za popołudniowe wydanie, którego oglądalność wynosiła aż 3,5 mln osób. Zastanawiało mnie, dlaczego w połowie wydania „tracę” nagle 1/3 widzów. Uważne przyjrzenie się wykresom pokazało, że zniechęcająco działały na nich słowa prowadzącego: „a teraz wiadomości z zagranicy”.
Jednym z moich najbardziej traumatycznych doświadczeń dziennikarskich była lektura danych dotyczących oglądalności przygotowanego przeze mnie wydania serwisu informacyjnego w ogólnopolskiej stacji telewizyjnej. Byłem wówczas odpowiedzialny za popołudniowe wydanie, którego oglądalność wynosiła aż 3,5 mln osób. Zastanawiało mnie, dlaczego w połowie wydania „tracę” nagle 1/3 widzów. Uważne przyjrzenie się wykresom pokazało, że zniechęcająco działały na nich słowa prowadzącego: „a teraz wiadomości z zagranicy”.
Co prawda w ostatnich latach ten trend zaczyna się zmieniać, czego dowodem jest rosnąca liczba serwisów międzynarodowych pokazywanych w mediach, lecz niestety Polaków nadal trudno zainteresować tematami zagranicznymi. W ciągu 25 lat wolności w pewien sposób odwróciliśmy się od świata. I odwróceni pozostawaliśmy. A teraz świat przyszedł do nas.
Żyjemy w swego rodzaju nowej normalności, w której konflikt na Ukrainie, zagrożenie rosyjską polityką, problemy Unii Europejskiej czy przygotowywana przez Brukselę i Waszyngton umowa o transatlantyckiej strefie wolnego handlu (TTIP) zaczynają wywierać przemożny wpływ na nasze życie. O opłacalności produkcji węgla w Polsce zaczyna decydować kondycja chińskiej gospodarki i popyt na surowce wypływający z Pekinu. Na konkurencyjność polskich firm nawozowych już niedługo może mieć wpływ rywalizacja z amerykańskimi producentami mającymi dostęp do niezwykle taniego gazu. A o losie setek tysięcy polskich rolników może decydować polityczna wola Kremla i nasza skuteczność we wspólnym europejskim zwalczaniu rosyjskiego embarga.
Udział handlu zagranicznego w polskim PKB stale rośnie. Wydatki inwestycyjne w naszej gospodarce są możliwe tylko dzięki stałemu dostępowi do światowych rynków finansowych. Przy ciągle ograniczonej skali wydatków na badania i rozwój trudno marzyć o nowoczesności bez kupowania za granicą technologii. Los polskich miejsc pracy zależy od kondycji niemieckich fabryk, od popytu na polskie meble, owoce i mięso wśród krajów południa Europy, od chęci Rosjan i Ukraińców do ubierania się w produkty polskich marek. Polacy muszą zrozumieć, że ich osobiste losy uzależnione są od kondycji gospodarczej otaczających nas krajów i od warunków, jakie tam spotykają polscy przedsiębiorcy i inwestorzy.
Ambitna, samodzielna polityka zagraniczna kosztuje – potrzeba sprawnej dyplomacji, przemyślanej polityki rozwojowej. Miejsce dla polskiego biznesu powinna zdobywać też polska dyplomacja, a widok urzędników i przedsiębiorców ramię w ramię walczących o rynek zbytu nie powinien budzić oskarżeń o korupcję. Bo ambitna polityka kosztuje, lecz powinna być potraktowana jako konieczna inwestycja, która zapewni przestrzeń polskiej gospodarce, a Polakom da miejsce pracy.
Żeby jednak prowadzić politykę świadomą i ambitną, musimy w pełni rozumieć, jak wydarzenia na nas wpływają. Dlatego w pierwszym poniedziałkowym wydaniu cyklu „Twoje pieniądze”, cyklu przygotowanym przez nas wspólnie z redakcją RMF FM, chcemy mówić o skutkach sankcji dla naszej gospodarki. O skutkach negatywnych, ale i tych nieoczywistych i nie zawsze tak złych. Żeby prowadzić świadomą politykę zagraniczną i gospodarczą, musimy w pełni rozumieć, jak świat na nas wpływa. Bo czy tego chcemy, czy nie, od tego świata nie uciekniemy.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama