Nowe unijne rozporządzenie ma zabezpieczać redakcje przed inwigilacją i naciskami politycznymi oraz zwiększyć przejrzystość finansowania

Komisja Europejska deklaruje, że zaproponowany przez nią w piątek EMFA – europejski akt o wolności mediów, posłuży ochronie pluralizmu i niezależności środków przekazu.
– W ostatnich latach widzieliśmy różne formy nacisków na media. Najwyższy czas na podjęcie działań – uzasadnia Věra Jourová, wiceprzewodnicząca KE ds. wartości i przejrzystości. – Żaden dziennikarz nie powinien być szpiegowany ze względu na swoją pracę. Żadne media publiczne nie powinny być przekształcane w kanały propagandowe – podkreśla.
Zaproponowane przez Komisję przepisy zabraniają państwom członkowskim ingerencji w politykę redakcyjną i decyzje redakcji. Zakazują też wykorzystywania oprogramowania szpiegującego przeciwko mediom, dziennikarzom i ich rodzinom.
Firmy medialne będą zobowiązane do ujawniania struktury właścicielskiej i zagwarantowania niezależności decyzji redakcyjnych. Fuzje i przejęcia na tym rynku będą oceniane ze względu na ich wpływ na pluralizm mediów i niezależność redakcyjną – czyli aspekt, o którego uwzględnienie w Polsce bezskutecznie zabiegał rzecznik praw obywatelskich w przypadku przejęcia Polska Press przez Orlen.
W odniesieniu do mediów publicznych projekt EMFA przewiduje stabilne finansowanie oraz obowiązek zapewnienia pluralizmu informacji i opinii. Niezależność od wpływów politycznych ma zapewnić transparentny sposób powoływania ich władz oraz ściśle określone warunki odwoływania (co np. w Polsce nie wymaga obecnie żadnego uzasadnienia).
Uregulowana zostanie też kwestia zakupu reklam za pieniądze publiczne – ich przydział ma być przejrzysty i niedyskryminujący. Ponadto Komisja chce powołać unijnego regulatora – Europejską Radę ds. Usług Medialnych.
Poparcie dla planów Brukseli wyraziło 19 organizacji zrzeszających dziennikarzy i działaczy na rzecz wolności mediów i praw człowieka, m.in. Europejska Federacja Dziennikarzy (EFJ), Europejskie Centrum Wolności Prasy i Mediów (ECPMF), Reporterzy bez Granic (RSF) i Towarzystwo Dziennikarskie (TD). We wspólnym stanowisku zwracają jednak uwagę na konieczność wzmocnienia aktu. Chodzi m.in. o uregulowanie wszystkich relacji finansowych między państwem a mediami oraz zakazanie wszelkich form inwigilacji. Chcą też gwarancji niezależności unijnego i krajowych regulatorów.
Natomiast Europejskie Stowarzyszenie Wydawców Gazet (ENPA) widzi w projekcie unijnego rozporządzenia zagrożenie dla wolności prasy. Ilias Konteas, dyrektor wykonawczy ENPA, propozycję Brukseli nazywa wręcz „aktem o niewoli mediów”. – Nie tylko duże platformy internetowe, ale także regulatorzy mediów będą mogli ingerować w wolną prasę, podczas gdy wydawcy zostaną odseparowani od własnych publikacji – stwierdza Konteas.
ENPA wraz z Europejskim Stowarzyszeniem Mediów Magazynowych (EMMA) podkreśla, że „wolna i niezależna prasa była historycznie wyłączona spod nadzoru regulacyjnego” i nie ma powodu, by to zmieniać, poddając ją nadzorowi nowego unijnego organu. W wydawcach budzi to obawy o „polityczne przechwycenie mediów ze szkodą dla wolności prasy”.
Krytykują też ograniczenie swojego wpływu na pracę redakcji. Zgodnie z projektem Komisji „po uzgodnieniu ogólnej linii redakcyjnej” między wydawcami i redaktorami ci ostatni będą mieli swobodę decyzji. Według ENPA odsunięcie wydawców od codziennej pracy redakcji jest „szczególnie uderzające, biorąc pod uwagę, że ostatecznie to wydawcy ponoszą moralną, prawną, finansową i polityczną odpowiedzialność” za media.
Członkiem ENPA jest polska Izba Wydawców Prasy.
– Nie uważamy, że cały akt jest zły. Zawiera on też ważne i potrzebne rozwiązania, jak choćby zapewnienie przejrzystości rozdzielania państwowych reklam. Wszystkie działania na rzecz wolności słowa są słuszne, w tym przypadku jednak regulacyjne plany Komisji poszły za daleko i obawiamy się wylania dziecka z kąpielą – mówi Marek Frąckowiak, prezes IWP. – Wydawcy ponoszą odpowiedzialność za swoje tytuły i muszą mieć wpływ na publikowane w nich treści. Najskuteczniejszą metodą ochrony wolności prasy byłoby stworzenie warunków do wzmocnienia kondycji niezależnych mediów. Silni wydawcy potrafią się obronić przed zakusami polityków, mamy tego przykłady w Polsce – stwierdza. – W tym akcie można było np. wzmocnić pozycję wydawców wobec big techów, czego Komisja nie zrobiła – dodaje.
Dla materiałów umieszczanych przez media na Facebooku i podobnych platformach projekt przewiduje większą ochronę przed usunięciem niż dla innych treści: informowanie przed faktem i rozpatrywanie skarg w pierwszej kolejności.
Według wydawców z ENPA to za słaby oręż wobec arbitralnych decyzji big techów. Ale CCIA – stowarzyszenie branżowe, do którego należą Google, Facebook i Twitter – uważa ten zapis za niebezpieczny, argumentując, że EMFA ułatwi rozpowszechnianie dezinformacji i szkodliwych treści podmiotom podającym się za media. – Platformy internetowe nie powinny ponosić odpowiedzialności za określanie, kto lub co kwalifikuje się jako wiarygodne źródło wiadomości – stwierdza Mathilde Adjutor, odpowiadająca za politykę CCIA w Europie.
Dalsze kroki w sprawie rozporządzenia należą do Parlamentu Europejskiego i państw członkowskich. ©℗