Wyścig internetowych platform wideo o nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej odzwierciedla biznesową rywalizację tych firm.
Wyścig internetowych platform wideo o nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej odzwierciedla biznesową rywalizację tych firm.
W obu rywalizacjach na razie prowadzi Netflix, ale konkurencja depcze mu po piętach.
Jeśli chodzi o Oscary, to właśnie film tej internetowej platformy wideo zdobył w tym roku najwięcej nominacji – 12 szans na złotą statuetkę mają „Psie pazury” („The Power of the Dog”). W kategorii dla najlepszego filmu ten tytuł będzie rywalizował z „Diuną”, która w sumie zebrała 10 nominacji (drugi wynik).
Ekranizacja powieści s.f. Franka Herberta to produkcja studia filmowego Warner Bros., które należy do firmy WarnerMedia, a ta z kolei do koncernu telekomunikacyjnego AT&T – podobnie jak platforma streamingowa HBO Max. To o tyle istotne, że zanim poznamy laureatów Oscarów (27 marca), serwis HBO Max zadebiutuje na polskim rynku (8 marca).
Platforma działa od maja 2020 r. Najpierw wystartowała w Stanach Zjednoczonych, w połowie ub.r. weszła do Ameryki Łacińskiej, a jesienią do sześciu państw Europy. 8 marca tego roku rozszerzy swój zasięg o 15 kolejnych krajów Starego Kontynentu. Po tej operacji będzie dostępna na 61 rynkach świata.
W III kw. ub.r. – według danych AT&T – liczba subskrybentów HBO Max i HBO wyniosła 69,4 mln. Natomiast niedawno dyrektor generalny telekomu John Stankey informował, że na koniec ub.r. ta liczba wzrosła do 73,8 mln. Dodał, że w całym 2021 r. grono subskrybentów zwiększyło się o 13,1 mln. Do 2025 r. firma chce zgromadzić 120–150 mln użytkowników (łącznie dla HBO Max i HBO).
W bibliotece programowej HBO Max są przede wszystkim filmy i seriale wytwórni Warner Bros. i DC oraz stacji telewizyjnych HBO i Cartoon Network. Filmy Warnera najpierw trafiają do kin, a po kilku tygodniach do internetu. W ten sposób w serwisie HBO Max znajdą się m.in. „Matrix Zmartwychwstania”, „Diuna”, „King Richard: Zwycięska rodzina” oraz „Legion samobójców: The Suicide Squad”.
Platforma prezentuje także własne produkcje, Max Original, m.in. „Stacja jedenasta” („Station Eleven”), „Peace maker”, „Wychowane przez wilki 2”, „Stworzona do miłości” („Made for Love”) oraz „Życie seksualne studentek” („Sex Lives of College Girls”). Zapowiadany jest również polski serial „Odwilż”. Ponadto HBO Max oferuje programy telewizyjne oraz produkcje dla dzieci.
W maju ub.r. AT&T i Discovery ogłosiły zamiar fuzji WarnerMedia z tym drugim koncernem. W połączonej firmie większościowym właścicielem będą obecni akcjonariusze telekomu. Finalizacja transakcji jest uzależniona od zgód regulatorów rynku i może nastąpić w połowie br. Ponieważ w Polsce do Discovery należy TVN, może to oznaczać połączenie sił HBO Max (WarnerMedia) z serwisem wideo na żądanie telewizji z Wiertniczej – Playerem.
Także w tym roku do walki o polskich subskrybentów stanie platforma Disney+, która na lato zapowiedziała rozszerzenie działalności na 42 kraje Europy, Bliskiego Wschodu i Afryki. Ten serwis streamingowy funkcjonuje od listopada 2019 r. i zdobył już ok. 120 mln abonentów. Za nim – jak za HBO Max – również stoi potęga znanych studiów filmowych. Platforma obejmuje bowiem tytuły z Walt Disney Studios, Marvela, Pixara i Star Wars, a także produkcje National Geographic.
Takiego wsparcia macierzystej wytwórni filmowej nie ma natomiast lider rynku wideo w internecie – Netflix. Jak trudno gigantowi zdobywać nowych subskrybentów, widzieliśmy niedawno, gdy zaprezentował wyniki ostatniego kwartału ub.r. Wprawdzie liczba niemal 222 mln użytkowników na całym świecie wciąż pozostaje poza zasięgiem konkurencji, ale przestaje być tak imponująca, gdy spojrzymy na słabnące tempo wzrostu streamingowego giganta. W IV kw. grono jego subskrybentów zwiększyło się tylko o 8,2 mln. Było to mniej, niż oczekiwali analitycy. W całym ub.r. Netflix pozyskał 18,2 mln subskrybentów, czyli o połowę mniej niż zyskał w rekordowym roku 2020.
Do tego spółka dołożyła słabą prognozę na pierwszy okres bieżącego roku. W I kw. spodziewa się tylko 2,5 mln nowych subskrybentów, podczas gdy analitycy liczyli na ponad dwukrotnie więcej (5,9 mln). Te wiadomości spowodowały znaczny spadek kursu akcji Netflixa na nowojorskiej giełdzie – o przeszło 20 proc.
Kłopoty Netflixa, który nie może już łatwo dodawać użytkowników, wchodząc do nowych krajów, nie oznaczają, że rynek subskrypcji doszedł do etapu nasycenia. Przynajmniej nie w Polsce.
Raport o subskrypcjach przedstawiony w ub.r. przez Fundację Digital Poland wskazuje bowiem, że nasi rodacy są otwarci na takie oferty. Badani przez fundację – osoby mające od 18 do 65 lat – deklarowali, że w ciągu najbliższych sześciu miesięcy najchętniej skorzystaliby z subskrypcji streamingu muzyki i właśnie filmów (odpowiednio 12 proc. i 11 proc.).
Jeżeli zaś chodzi o już posiadane abonamenty, to oferowane w internecie filmy i seriale są zdecydowanie najpopularniejszymi subskrypcjami. Korzystanie z nich deklaruje ponad połowa Polaków (53 proc.). Zajmujący drugie miejsce streaming muzyki uzyskał o połowę mniej wskazań (26 proc.). ©℗
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama