KRRiT jako całość złożyła inne uwagi do poselskiego projektu nowelizacji ustawy o RTV niż stojący na jej czele Witold Kołodziejski.
Sejm zajmie się firmowanym przez posła PiS Marka Suskiego projektem zmian w ustawie o radiofonii i telewizji dopiero na posiedzeniu 11 sierpnia. Wcześniej zapowiadano wprawdzie, że trafi on już na obecne posiedzenie, ale w Zjednoczonej Prawicy nie ma zgody co do kształtu regulacji.
Poselska nowelizacja dotyczy zasad udzielania zagranicznym podmiotom polskich koncesji radiowych i telewizyjnych. Obecnie mogą je od Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji (KRRiT) otrzymać wszystkie firmy z Europejskiego Obszaru Gospodarczego (EOG) na równi z podmiotami krajowymi. Proponowane zmiany mają wykluczyć podmioty zależne od spółek spoza EOG. W praktyce dotknie to tylko jednego nadawcę –
TVN, który wprawdzie należy do spółki z Niderlandów, jednak ta jest z kolei własnością amerykańskiego koncernu Discovery.
KRRiT od wielu miesięcy zajmuje się kwestią przedłużenia koncesji dla kanału informacyjnego należącego do tego nadawcy. Jak pisaliśmy w DGP, ekspertyzy prawne nie rozstrzygnęły jednoznacznie, czy w świetle obecnych
przepisów jest to firma europejska, której odnowienie koncesji się należy, czy amerykańska, więc trzeba jej odmówić. Prawnicy wysuwają bowiem argumenty na korzyść obu rozwiązań. Dotychczasowa praktyka regulatora szła za tym pierwszym. Poselska nowelizacja ucięłaby wątpliwości, a TVN24 musiałby szukać licencji w innym kraju unijnym (można z nią satelitarnie nadawać w Polsce).
Krajowa Rada przekazała marszałek Sejmu Elżbiecie Witek opinię, w której „zwraca uwagę na potrzebę doprecyzowania przepisów przejściowych dotyczących rozpoczętych postępowań koncesyjnych”.
Oprócz tych uwag przewodniczący KRRiT Witold Kołodziejski przesłał pismo wicemarszałkowi Sejmu i szefowi klubu PiS Ryszardowi Terleckiemu. Jak informowaliśmy w DGP wczoraj, proponuje, by nadawcy satelitarni, kablowi oraz internetowi mogli prowadzić działalność na podstawie 10-letniego zezwolenia, a nie koncesji. Nie obowiązywałyby ich też limity kapitału zagranicznego.
Przewodniczący uzasadnia, że przewidziane w poselskiej nowelizacji ograniczenia „powinny mieć zastosowanie jedynie do nadawców naziemnych”, którzy korzystają z „ograniczonego zasobu częstotliwości, jakimi dysponuje Polska”. Natomiast – jak pisze – „w związku z dynamicznym rozwojem” programów telewizji płatnej „w interesie odbiorców jest umożliwienie podmiotom zagranicznym uzyskanie koncesji w Polsce”.
– Liberalizacja w odniesieniu do kanałów satelitarnych i kablowych oraz serwisów internetowych to kierunek, który odpowiada zmianom, jakie w mediach przyniósł XXI wiek. Po to jest Krajowa Rada, by odpowiednio na nie reagować – mówi DGP jej członek Andrzej Sabatowski, który popiera to rozwiązanie.
Nie można jednak powiedzieć, by cała pięcioosobowa rada stała w tej sprawie murem za przewodniczącym. – Udzielanie zezwoleń zamiast koncesji to jest przede wszystkim pomysł przewodniczącego – stwierdza Elżbieta Więcławska-Sauk, która nie wyrobiła sobie jeszcze opinii w tej sprawie. Podobnie odpowiada Teresa Bochwic, podkreślając, że stanowienie
prawa należy do Sejmu, a nie Krajowej Rady. Z kolei Janusz Kawecki o poprawkach szefa KRRiT nie chce mówić.
Żaden z naszych rozmówców nie zadeklarował się, czy będzie głosował za przedłużeniem koncesji TVN24 (wygasa 26 września), choć część wydaje się mieć już wyrobione zdanie (cała rada to osoby związane z partią rządzącą).
Poselski projekt nowelizacji ustawy o RTV na posiedzenie sejmowej komisji kultury ma trafić w najbliższych wtorek. Lewicy nie przekonają do niego nawet ugodowe modyfikacje przewodniczącego KRRiT. – Dyskusja o tej ustawie jest bezprzedmiotowa – stanowczo stwierdza Joanna Scheuring-Wielgus z tego klubu, wiceprzewodnicząca komisji kultury. Pełniąca tę samą funkcję Iwona Śledzińska-Katarasińska (KO) też wątpi, aby jakiekolwiek zmiany mogły pomóc temu projektowi.
Przeważy jednak zdanie rządzącej większości. Deregulacyjne propozycje Witolda Kołodziejskiego idą wprawdzie pod
prąd intencjom wycięcia z polskich mediów kapitału mającego korzenie poza EOG, z drugiej strony jednak nie wszyscy posłowie PiS chcą likwidacji TVN.
Niezależnie od losów ustawy o RTV pozycja przewodniczącego KRRiT jest niezagrożona. Członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji jest bowiem praktycznie nieodwoływalny. Przepisy przewidują tylko kilka przypadków, gdy może nie dokończyć sześcioletniej kadencji. To m.in. złożenie rezygnacji, choroba trwale uniemożliwiająca sprawowanie funkcji, prawomocny wyrok za przestępstwo z winy umyślnej i kłamstwo lustracyjne. Niełatwa jest przedterminowa wymiana całej rady – wymaga odrzucenia jej sprawozdania przez Sejm i Senat oraz potwierdzenia tego przez prezydenta. Nie byłaby też dla PiS opłacalna, bo jednego członka KRRiT wybiera Senat, w którym prawica straciła większość.
Stanowisko Teresy Bochwic, członkini Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji:
Określenia o intencjach nowelizacji jako "wycinania z polskich mediów kapitału mającego korzenie poza EOG" i ew. planach "likwidacji TVN" mijają się z prawdą. Projekt nowelizacji dotyczy zgodnie z ustawą o RTV ograniczenia kapitału zagranicznego w spółkach (spoza EOG) do 49 proc., co jest znane w licznych rozwiązaniach europejskich.