USA wstrzymały wprowadzenie karnych ceł na towary z Francji, co ułatwi rozmowy o opłatach od platform internetowych.

25-procentowymi cłami miały zostać objęte torebki, kosmetyki i inne francuskie towary luksusowe sprowadzane do Stanów Zjednoczonych. Roczną wartość obrotów tymi dobrami szacuje się na 1,3 mld dol.
Waszyngton chciał je oclić w odwecie za podatek od usług cyfrowych, na który wcześniej zdecydował się Paryż. Amerykańskie biuro przedstawiciela ds. handlu (USTR) postanowiło jednak wstrzymać tę akcję. Jak wyjaśnia, chce najpierw zakończyć analizy dotyczące analogicznych danin wprowadzanych lub przygotowywanych w innych krajach. „Dochodzenia są w toku i nie zostało jeszcze ustalone, jakie, jeśli w ogóle, działania handlowe powinny zostać podjęte” – stwierdza USTR.
Podatek cyfrowy jest przedmiotem długotrwałych kontrowersji między Stanami Zjednoczonymi a innymi państwami, w tym europejskimi. Rządy decydujące się na wprowadzenie tej daniny dążą do tego, by giganci technologiczni płacili podatki w krajach, w których osiągają przychody – a nie tylko tam, gdzie im to pasuje. Dotychczas bowiem największe firmy internetowe księgują swoje europejskie zyski w państwach o niskich podatkach, jak Irlandia i Luksemburg. Ponieważ sprawa dotyczy w większości firm amerykańskich – jak Google, Apple, Facebook, Amazon, stąd też skrócona nazwa „podatek GAFA” – Waszyngton jest przeciwny nowym obciążeniom.
Francja uchwaliła tę daninę w lipcu 2019 r. i miała ją wprowadzić z początkiem 2020 r., ale wstrzymała ten proces ze względu na spodziewane restrykcje celne USA. Firmy świadczące usługi cyfrowe z rocznymi obrotami co najmniej 25 mln euro nad Sekwaną i 750 mln euro na świecie miały do francuskiego budżetu odprowadzać 3 proc. przychodów.
Waszyngton uznał, że ten podatek niesprawiedliwie uderza w amerykańskie firmy technologiczne i w 2019 r. USTR zaczął badać sprawę, potwierdzając tę tezę w grudniu 2019 r. W raporcie końcowym stwierdzono, że francuska danina jest dyskryminująca i obciąża lub ogranicza amerykański sektor handlowy, a w konsekwencji USA mają prawo do działań odwetowych. Miały nimi być właśnie planowane na ten rok karne cła.
Francja nie jest jedynym krajem, z którym Stany Zjednoczone mają na pieńku z powodu podatku GAFA. W połowie ub.r. USTR zaczął badać projekty lub gotowe regulacje dotyczące tej daniny w kolejnych 10 miejscach globu. Dochodzenia objęły: Wielką Brytanię, Austrię, Czechy, Włochy, Hiszpanię, Turcję oraz – jako jeden podmiot – Unię Europejską, a także Brazylię, Indie i Indonezję. W niektórych przypadkach dotyczą nie tyle wprowadzanego podatku, ile planów przygotowania go.
Tak jest w przypadku Wspólnoty Europejskiej, gdzie projekt 3 proc. podatku od obrotów cyfrowych gigantów poległ w 2018 r., bo zablokowały go Irlandia, Dania, Szwecja i Finlandia. Po wybuchu pandemii koronawirusa w 2020 r. Wspólnota wróciła do rozmów o podatku GAFA, szukając źródeł dodatkowych wpływów. Szacuje się, że nowa danina mogłaby dać 5 mld euro rocznie.
W Austrii 5-procentowy podatek cyfrowy obowiązuje od stycznia 2020 r. W tym samym czasie wszedł w życie włoski podatek ze stawką 3 proc., a w marcu ub.r. w Turcji zaczęła obowiązywać stawka 7,5 proc. Miesiąc później daninę cyfrową na poziomie 2 proc. zaczęły pobierać Indie.
Podobną stawkę rozważa Wielka Brytania, gdzie podatek od krajowych obrotów powyżej 25 mln funtów miałyby płacić firmy generujące rocznie co najmniej 500 mln funtów w skali globalnej. Natomiast w Hiszpanii danina wyniesie 3 proc. – od spółek z 3 mln euro lub więcej przychodów cyfrowych w kraju.
Z tej grupy 10 dochodzeń USTR zakończył już postępowania w odniesieniu do Indii, Włoch i Turcji. We wszystkich trzech przypadkach stwierdzono, że zastosowane narzędzia fiskalne są dyskryminujące dla firm amerykańskich i niezgodne z międzynarodowymi zasadami podatkowymi. Biuro przedstawiciela ds. handlu wstrzymuje się jednak na razie z ogłaszaniem jakichkolwiek działań celnych wobec tych krajów. Wciąż bada też pozostałe przypadki, w tym ten dotyczący Unii Europejskiej.
Pod lupą USTR jako odrębny podmiot nie znalazła się Polska. Podatek cyfrowy był u nas wprawdzie rozważany, ale został zarzucony ze względu na chęć utrzymania dobrych stosunków z USA.
Niektóre kraje zdecydowały się wprowadzić podatek GAFA, bo prace nad takim podatkiem na szczeblu globalnym w Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju toczą się zbyt wolno. W ub.r. utknęły wręcz w martwym punkcie, gdyż Waszyngton unikał wszelkich deklaracji w tej sprawie przed wyborami prezydenckimi. W październiku ub.r. 137 krajów ustaliło, żeby kontynuować globalne negocjacje jeszcze do połowy 2021 r.
Pojednawczy gest USA ułatwi te rozmowy. Tym bardziej że Joe Biden, który wkrótce obejmie urząd prezydenta, bardziej od Donalda Trumpa stawia na współpracę z sojusznikami i szukanie kompromisowych rozwiązań.
Racje krajów, które chcą opodatkować amerykańskich gigantów, dostrzega już amerykańska administracja. W grudniu ub.r. szef USTR Robert Lighthizer powiedział BBC, że firmy technologiczne powinny płacić podatki na rynkach, na których działają. „Musimy dojść do jakiegoś globalnego porozumienia w tej kwestii” – stwierdził.