Tytuły z krajów unijnych stanowią 20–30 proc. biblioteki programowej platform oferujących na naszym kontynencie filmy i seriale w internecie – wynika z najnowszego raportu Europejskiego Obserwatorium Audiowizualnego (stanowi część Rady Europy w Strasburgu).
Udział produkcji europejskiej waha się w zależności od rodzaju serwisu i sposobu liczenia seriali. Dla serwisów oferujących wideo w modelu subskrypcyjnym (SVOD) wynosi 26 proc., jeśli za jeden tytuł uznamy całe sezony seriali. W przypadku uwzględnienia poszczególnych odcinków ten odsetek spada do 20 proc. Więcej pozycji rodzimej produkcji jest w katalogach internetowych serwisów umożliwiających wykupienie dostępu do pojedynczych tytułów (serwisy transakcyjne – TVOD). Przy kwalifikowaniu seriali sezonami ten udział wynosi 30 proc., a jeśli traktujemy każdy odcinek jako odrębną pozycję – 27 proc.
Niezależnie od przyjętej metody obliczeń na platformach wideo dominują produkcje ze Stanów Zjednoczonych. Gdy uwzględnimy wszystkie odcinki seriali, to na Netflixie i w innych serwisach subskrypcyjnych stanowią 54 proc. oferty, a w transakcyjnych – 62 proc. Udział produkcji amerykańskich przekracza połowę biblioteki programowej także przy liczeniu sezonów jako całości – wynosi wtedy odpowiednio 51 proc. i 56 proc.
Mimo dominacji tytułów z USA wyniki raportu Obserwatorium Audiowizualnego można by uznać za dość pozytywne. Udział pozycji z krajów Wspólnoty w katalogach internetowych serwisów wideo jest bowiem zbliżony do 30 proc. A właśnie na tym poziomie ustalono dla każdej platformy streamingowej działającej na terenie UE minimum dla produkcji pochodzącej ze Wspólnoty. Prace nad odpowiednimi regulacjami trwają. Jest jednak jeden szkopuł: najwięcej filmów i seriali składających się na europejskie pensum pochodzi z Wielkiej Brytanii. To oznacza, że po brexicie wspólnotowy katalog mocno się skurczy. A firmy udostępniające filmy będą musiały uzupełnić ofertę unijnych produkcji.
Największym eksporterem treści wideo w UE jest Wielka Brytania. Przewaga wyspiarzy zaznacza się szczególnie w dziedzinie materiałów telewizyjnych – seriali i innych programów – dostępnych w sieci. Gdy korzystamy z Netflixa lub innej platformy SVOD w dowolnym kraju Unii, to ponad połowa – 55 proc. – dostępnych tytułów z innych państw UE pochodzi z Wielkiej Brytanii. Natomiast w serwisach transakcyjnych niemal co druga taka pozycja – 48 proc. – jest produkcji brytyjskiej. Kolejna trójka państw pozostaje daleko w tyle. W serwisach subskrypcyjnych 13 proc. europejskiej oferty stanowią seriale i programy francuskie, 9 proc. – niemieckie, a 6 proc. – hiszpańskie. Na platformach TVOD drugie miejsce zajmują treści wideo nakręcone w Niemczech, które składają się na 19 proc. unijnej oferty. Produkcje francuskie stanowią tu 10 proc., a po 4 proc. – szwedzkie i włoskie.
Mniejszą przewagę produkcje brytyjskie mają w kategorii filmowej. Tutaj stanowią 29 proc. tytułów z innych krajów UE dostępnych w serwisach abonamentowych i 32 proc. w serwisach transakcyjnych. Na obu rodzajach platform wideo drugie miejsce zajmują filmy z Francji – odpowiednio 19 proc. i 20 proc. – a trzecie tytuły z Niemiec – 13 proc. i 15 proc. W katalogach serwisów SVOD dalej plasuje się Hiszpania (8 proc.), a w ofercie TVOD – Włochy (7 proc.).
Dane dotyczące filmów zebrano w czerwcu br. w oparciu o informacje katalogowe z serwisów Just Watch, Ampere, Filmtoro, La Pantalla i Eurovod – łącznie 146 platform transakcyjnych i 136 subskrypcyjnych. Część raportu obejmująca treści telewizyjne bazuje na danych JustWatch z października br. obejmujących 53 katalogów TVOD i 118 katalogów SVOD.