Frankowicz to jeden z głównych bohaterów tegorocznej kampanii wyborczej. I trzeba sobie jasno powiedzieć – w tej farsie odgrywa rolę czarnego charakteru. A wszystko przez ustawę, która miała pozwolić na restrukturyzację kredytów na korzystnych warunkach. Zgodnie z nią zobowiązania miałyby być przewalutowywane na złotówki po kursie, po jakim zostały zaciągnięte.
A koszty tej transakcji miałyby ponieść strony umowy, czyli bank i kredytobiorca. Od momentu zgłoszenia tego projektu frankowicz stał się wrogiem publicznym numer jeden. Znielubili go wszyscy, a zwłaszcza banki oraz ci, którzy mają kredyty w złotówkach. Czyż to nie zastanawiające, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że to właśnie frankowicze najsumienniej spłacają swoje zobowiązania, a na przewalutowanie nie poszłaby ani jedna złotówka z publicznych pieniędzy?
Ale najbardziej zaleźli oni za skórę posłom. No bo okazało się, że ci – co nie zrobią – będzie źle. Jeżeli ustawę uchwalą – rozsierdzą banki, jeżeli nie uchwalą – stracą w oczach wyborców. Udało im się jednak znaleźć iście salomonowe rozwiązanie: zamiast ustawy ułatwiającej przewalutowanie uchwalili bubel przyznający kredytobiorcom pomoc finansową. 1,5 tys. zł miesięcznie przez półtora roku. Co prawda trzeba będzie to oddać, ale za to na niezwykle korzystnych warunkach.
Pozostało
71%
treści
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
Reklama