Posiadacze tzw. kredytów indeksowanych mogą dostać nawet kilkakrotnie wyższe zwroty spreadów niż posiadacze tzw. kredytów denominowanych, niektórzy z nich mogą nawet nie dostać nic - wynika z przygotowanego przez Kancelarię Prezydenta projektu tzw. ustawy frankowej.

W ostatni wtorek sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP Maciej Łopiński oraz prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński przedstawili projekt nowej tzw. ustawy frankowej. Przewiduje on m.in., że banki będą musiały zwrócić swoim klientom różnicę między dopuszczalnym spreadem, a tym, który w rzeczywistości pobrały.

W projekcie zawarto wzory służące do obliczenia, jaka kwota spreadu powinna zostać oddana kredytobiorcy; inna w przypadku kredytów indeksowanych, inna dla kredytów denominowanych. Autorzy projektu postanowili bowiem rozróżnić te dwa rodzaje kredytów. Oba wzory, jako kurs odniesienia biorą pod uwagę kurs waluty wyznaczony przez NBP. W przypadku kredytów indeksowanych mowa jest jednak o kursie sprzedaży NBP, a w przypadku kredytów denominowanych o kursie kupna, a więc niższym o kilka groszy.

Różne wzory i różny kurs odniesienia NBP powodują, że osoba, którą zaciągnęła kredyt opisany w projekcie, jako "indeksowany" otrzyma wielokrotnie wyższą kwotę do zwrotu niż kredytobiorca, który zaciągnąłby identyczny kredyt, jeśli chodzi o wysokość, ale zdefiniowany w projekcie jako "denominowany". Obliczyliśmy, że przypadku kredytu w wysokości 100 tys. franków udzielonego w lutym 2007 r. posiadacz kredytu "indeksowanego" mógłby otrzymać ok. 2,5 krotnie wyższą kwotę zwrotu, niż w przypadku kredytu "denominowanego".

W niektórych przypadkach posiadacz kredytu "denominowanego" w ogóle nie dostałby zwrotu - wynik jest ujemny, więc teoretycznie powinien dopłacić bankowi. Tak by się stało w przypadku kredytu zaciągniętego w jednym z banków 9 sierpnia 2005 r. w wysokości 100 tys. franków. W efekcie kredytobiorca otrzymał 255 tys. 610 zł, bowiem bank przyjął kurs sprzedaży franka w wysokości 2,5561 zł (wynika to z tabeli banku dla tego dnia). Tego dnia kurs sprzedaży NBP wyniósł 2,5667 zł, a sprzedaży - 2,6185 zł. Jeżeli kredyt zostałby uznany za "indeksowany", kredytobiorca mógłby liczyć na zwrot kwoty ok. 1800 franków, a w przypadku kredytu "denominowanego" - nie dostałby nic.

Obliczenia te potwierdził analityk z Citi Handlowego Andrzej Powierża. Według niego przyjęcie różnych kursów NBP, raz sprzedaży, raz kupna - to błąd logiczny. "Dokonując obliczeń w obu przypadkach powinniśmy się porównywać do tego samego kursu NBP, a nie do różnych. To błąd formuły" - ocenił.

W projekcie założono, że kredyt denominowany to kredyt udzielony w walucie obcej, który został wypłacony w walucie polskiej, bez względu na użyte w umowie kredytu określenie kredytu. Natomiast kredyt indeksowany to kredyt udzielony w walucie polskiej, który zgodnie z umową kredytu stanowi równowartość określonej ilości waluty obcej lub jest indeksowany lub waloryzowany do waluty obcej, bez względu na użyte w umowie kredytu określenie kredytu.

Biuro prasowe Kancelarii Prezydenta wyjaśniło w stanowisku przesłanym PAP, że przyjęta w projekcie konstrukcja zwrotu spreadów jest oparta na prawnym i ekonomicznym modelu funkcjonowania kredytów indeksowanych oraz kredytów denominowanych do waluty obcej.

"W przypadku kredytu indeksowanego kredyt był udzielany w złotych polskich. Zgodnie z umową kredytu, kwota ta była jednak indeksowana (waloryzowana) do waluty obcej. Konstrukcja ta opierała się więc na przeliczeniu (indeksowaniu) złotych polskich na walutę obcą. W takiej sytuacji modelowo powinien być stosowany kurs sprzedaży, ponieważ klient niejako „posiadał” złotówki, które w tym rodzaju kredytu musiały być przeliczone na walutę obcą, aby bank mógł określić kwotę zadłużenia klienta w walucie obcej. Podobna zresztą sytuacja, w której dochodzi do przeliczenie złotych polskich na walutę obcą, miała miejsce w przypadku przyjmowania wpłat rat w walucie polskiej" - wyjaśniono.

"W przypadku kredytu denominowanego konstrukcja kredytu jest natomiast odwrotna. W treści umowy kredytowej kwota kredytu wskazana jest w walucie obcej, natomiast w celu dokonania wypłaty kredytu w walucie polskiej jest on przeliczany z zastosowaniem kursu kupna. Bank +kupuje+ niejako od klienta walutę obcą z uwagi na to, że klient chce otrzymać wypłatę w złotych polskich. W projekcie ustawy opisano więc modelowe ujęcie kredytów indeksowanych i denominowanych" - tłumaczy KP.

Według kancelarii zdecydowana większość kredytów odnoszonych do walut obcych, udzielanych w Polsce, była kredytami opierającymi się na konstrukcji indeksacji. Miało to miejsce nawet w przypadku używania w nazwach umów kredytowych słowa „denominowany”. Dlatego projekt ustawy wprowadza definicje obu rodzajów kredytów zastrzegając, że powinny one być stosowane przy interpretacji tej ustawy niezależnie od nazwy użytej w samej umowie.

"Trzeba pamiętać, że Prezydent RP jako projektodawca kieruje do Parlamentu przedłożenie w treści proponowanej. Ostateczny kształt ustawa otrzymuje w wyniku prac sejmowych i senackich, na wynik których zarówno Prezydent RP, jak i prezydencka Kancelaria, nie mają bezpośredniego wpływu" - zastrzeżono.

Spread to różnica między kursem sprzedaży i kupna waluty, pobierany przez banki m.in. przy walutowych kredytach mieszkaniowych. Zwrot ten miałby - w świetle projektu - formę pomniejszenia kapitału pozostałego do spłaty, a w przypadku kredytów z umów wygasłych nastąpiłaby jego wypłata.

Zgodnie z projektem klient będzie mógł w terminie 6 miesięcy od dnia wejścia w życie ustawy wnioskować o zwrot spreadów. Miałyby być one zwracane do kwoty 350 tys. zł kapitału kredytu na jedną osobę.

W projekcie ustawy ocenia się, że koszty zwroty spreadów wyniosą 3,6-4 mld zł. Zdaniem prezesa NBP Adama Glapińskiego skala obciążeń banków z tego tytułu "aczkolwiek bardzo znacząca, nie powinna doprowadzić do ich zdestabilizowania". Nie będzie natomiast, poinformowano na wtorkowej konferencji w Belwederze, jednorazowego przewalutowania walutowych kredytów mieszkaniowych, czego domagali się frankowicze i co zakładały kolejne wersje prezydenckiego projektu ustawy frankowej. Według Glapińskiego "przewalutowanie kredytów walutowych powinno jednak nastąpić w rozsądnym czasie i będzie miało miejsce".

"Posłużą temu odpowiednie i zdecydowane działania, podjęte w konsultacji z Komitetem Stabilności Finansowej, którego funkcji makroostrożnościowej jestem przewodniczącym. Działania te dostarczą bankom silnych bodźców do samodzielnej restrukturyzacji kredytów na drodze negocjacji z klientami" - mówił prezes NBP.

Zapowiedział, że na najbliższym posiedzeniu Komitetu Stabilności Finansowej, 10 sierpnia, wystąpi z wnioskiem o powołanie specjalnej grupy roboczej ds. restrukturyzacji walutowych kredytów mieszkaniowych, której zadaniem będzie przedstawienie ostatecznej koncepcji.