Kolejny sąd uznał opłatę likwidacyjną pobieraną przy wcześniejszym zerwaniu polisolokaty za niedozwoloną klauzulę umowną. I nakazał oddać klientowi całą zabraną przez ubezpieczyciela kwotę.
Polisolokaty, czyli produkty łączące instrumenty finansowe z ubezpieczeniem, są tak skonstruowane, że zerwanie umowy przed upływem wyznaczonego okresu oznacza utratę znacznej części zainwestowanych pieniędzy. Pożerają je opłaty likwidacyjne, z których istnienia klienci nierzadko nie zdawali sobie sprawy. Tak było też w przypadku mieszkanki województwa małopolskiego, która do chwili rozwiązania umowy zgromadziła 9,8 tys. zł. Ponad 7 tys. zł pochłonęła opłata likwidacyjna. Kobieta nie dała jednak za wygraną i poszła do sądu. Wygrała najpierw w pierwszej, a później w drugiej instancji.
Sąd Okręgowy w Nowym Sączu w opublikowanym właśnie uzasadnieniu wyroku uznał bowiem opłatę likwidacyjną za niedozwoloną klauzulę umowną i nakazał zwrot całej zabranej kwoty wraz z odsetkami. Wyrok opiera się na art. 3851 par. 1 kodeksu cywilnego, zgodnie z którym postanowienia umowy zawieranej z konsumentem, nieuzgodnione indywidualnie, nie wiążą go, jeśli kształtują jego prawa i obowiązki w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami, rażąco naruszając jego interesy. Zdaniem składu orzekającego postanowienie dotyczące opłaty likwidacyjnej stanowiło właśnie taką klauzulę.
Przede wszystkim charakter opłaty likwidacyjnej, jej funkcja oraz mechanizm ustalania wysokości nie zostały wyjaśnione w ogólnych warunkach ubezpieczenia. Mówiąc wprost – zostały arbitralnie narzucone przez ubezpieczyciela w oderwaniu od ponoszonych przez niego kosztów. „Pozwany przewidział dla ubezpieczającego swoistą sankcję za rezygnację z kontynuowania umowy, bez powiązania jej z realnie poniesionymi wydatkami – zauważył w uzasadnieniu wyroku sąd. „Wysokość opłaty likwidacyjnej pozostawała w całkowitym oderwaniu od realnie ponoszonych przez pozwanego kosztów. Znacząca ich część wiązała się zresztą z zawarciem umowy (koszty pośrednictwa) i pojawiła się na początku trwania umowy” – podkreślił.
Opłatę w wysokości blisko 72 proc. zgromadzonych środków uznał za wygórowaną, nadmiernie obciążającą konsumenta, a tym samym rażąco naruszającą jego interesy. W żaden sposób też nieuzasadnioną kosztami ponoszonymi przez ubezpieczyciela, gdyż te są zwykłymi kosztami prowadzenia działalności gospodarczej. Obciążanie nimi konsumentów oznaczałoby przerzucenie na nich ryzyka prowadzenia działalności gospodarczej ubezpieczyciela. Tym bardziej że umowa polisolokaty zawierała dziesięć innych opłat, z których znaczną część – zdaniem sądu – można powiązać z kosztami jej zawarcia i realizacji.
To nie pierwszy wyrok nakazujący zwrot opłaty likwidacyjnej od polisolokaty. Przełomowe było orzeczenie Sądu Okręgowego w Warszawie z 12 listopada 2014 r. (sygn. akt III C 1453/13).
Mimo to część sądów nadal uznaje opłaty likwidacyjne za wiążące. Ich zdaniem stanowią one główne świadczenia stron. A te, jeśli zostały sformułowane w sposób jednoznaczny, nie mogą zostać uznane za niedozwolone postanowienie umowne.
Nowosądecki sąd również przeanalizował sprawę pod tym kątem, ale doszedł do odmiennych wniosków. Jego zdaniem opłata likwidacyjna nie odnosiła się do głównego świadczenia stron. Za takie należy uznać elementy konstrukcyjne umowy, bez uzgodnienia których nie doszłoby do jej zawarcia, czyli tzw. essentialia negotii. Bez postanowienia dotyczącego opłaty likwidacyjnej umowa zaś nadal mogła być zawarta. „W rozpoznawanej sprawie przedmiotem umowy było ubezpieczenie życia powódki oraz długoterminowe gromadzenie środków finansowych przez nabywanie jednostek uczestnictwa ze środków pochodzących ze składek” – podkreślił sąd uznając, że głównym świadczeniem klientki było płacenie składki ubezpieczeniowej, a ubezpieczyciela – wypłata określonych sum pieniężnych.
ORZECZNICTWO
Wyrok Sądu Okręgowego w Nowym Sączu z 25 maja 2016 r., sygn. akt III Ca 9/16. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia