Na trudnym rynku niskich stóp i obniżonych stawek interchange bankowcy szukają nowych źródeł przychodów. Widzą go w kartach przedpłaconych, ale nieoczekiwanie nadzór finansowy stawił silny opór
Banki szukają oszczędności i nowych źródeł przychodów. To rezultat obniżki interchange. Do niedawna prowizja ta wynosiła 1,6 proc. Dziś tylko 0,2–0,3 proc., odpowiednio dla transakcji kartami debetowymi i kredytowymi. Z ankiety DGP przeprowadzonej kilka tygodni temu w bankach notowanych na GPW wynika, że tylko w I kw. tego roku przychody z interchange były niższe o 200 mln zł w porównaniu z I kw. roku ubiegłego.
Jednym ze sposobów na zniwelowanie strat po obniżce interchange może być wykorzystanie w większym zakresie kart przedpłaconych, których dziś banki wydają kilkadziesiąt tysięcy sztuk kwartalnie.
Te karty mają pomóc wygenerować nowy strumień przychodów, i to z dwóch źródeł. Pierwsze to przedsiębiorstwa, którym bankowcy chcą dać narzędzie do rozliczeń z pracownikami dokonującymi zakupów na rzecz firmy czy wyjeżdżającymi w delegację – w postaci kart przedpłaconych i systemów do zarządzania rozrachunkami. Drugie źródło to klienci indywidualni. Banki liczą na wciągnięcie w obrót bezgotówkowy tych, którzy nie mają rachunku bankowego i posługują się tylko gotówką, a czasem karta okazuje się im niezbędna, np. przy płatnościach w sieci. Pytanie, czy ci, którzy nie chcą lub z powodów ekonomicznych nie mogą korzystać z usług banków, masowo zainteresują się czymś, co wymaga wpłacenia z góry pewnej kwoty?
Jedną z przyczyn rosnącego zainteresowania banków kartami przedpłaconymi jest także tzw. porzucony pieniądz. Wielu użytkowników kart pre-paid nie wydaje całych zdeponowanych kwot. Niewielkie końcówki zostają i z czasem są zaliczane do bilansów banków.
Kartą przedpłaconą, tak jak debetową czy kredytową, można płacić w sklepie stacjonarnym i internetowym czy też wypłacać gotówkę z bankomatów. Jest ona wydawana na okaziciela i połączona z rachunkiem technicznym służącym do ewentualnych zasileń, a nie rozliczeniowym czy kredytowym. W razie utraty takiej karty straty są ograniczone do kwoty, która była na rachunku technicznym.
Obecnie karty przedpłacone ma w swojej ofercie kilka banków. Niektóre, jak np. Citi, oferują je wyłącznie klientom instytucjonalnym. – Firmy wykorzystują karty np. do motywowania pracowników oraz budowania lojalności wśród partnerów biznesowych. Pracodawcy coraz chętniej dofinansowują posiłki, zajęcia sportowe lub kulturalne oraz zapewniają im np. świąteczne premie przekazywane właśnie w formie karty pre-paid – opowiada Agnieszka Nawotczyńska, menedżerka odpowiedzialna za karty przedpłacone w Citi Handlowym.
Dodaje, że najnowszym trendem jest wykorzystanie kart przedpłaconych do budowania relacji z klientami i przełamania bariery anonimowości. – Klient, kupując np. telewizor, dostaje w nagrodę kartę naładowaną określoną kwotą, którą może wykorzystać tylko po zarejestrowaniu się na stronie WWW sprzedawcy. Dzięki temu przedsiębiorstwa identyfikują precyzyjnie adresatów dodatkowych ofert na swoje produkty – wyjaśnia przedstawicielka Handlowego.
W najbliższym czasie spodziewać się należy, że kilka następnych banków zechce rozszerzyć swoją ofertę o karty przedpłacone. Świadczyć o tym mogą plany firmy First Data Polska. To jeden z największych operatorów terminali płatniczych na polskim rynku, który jednocześnie zarządza kartami wydawanymi przez takie banki jak Alior czy Getin. Niedawno FDP poinformowała, że ze względu na zainteresowanie niektórych z tych instytucji kartami przedpłaconymi zamierza wdrożyć system pozwalający na ich wydawanie.
W rozwoju rynku kart przedpłaconych przeszkodzić może stanowisko polskiego nadzoru. Kilka dni temu Komisja Nadzoru Finansowego wystosowała do banków pismo, w którym podała kilka argumentów za tym, że wydawanie anonimowych kart przedpłaconych, akceptowanych we wszystkich terminalach kartowych, jest niezgodne z przepisami.
– W toku naszej analizy stwierdziliśmy, że usługa wydawania kart przedpłaconych jest identyfikowana przez świadczące ją banki jako wydawanie pieniądza elektronicznego. Tymczasem na mocy obowiązujących przepisów prawa nie powinna być w ten sposób kwalifikowana – oświadczył Maciej Krzysztoszek z biura prasowego KNF. Dodał, że w wyniku płatności kartą przedpłaconą dochodzi do obciążenia przypisanego do tej karty rachunku technicznego i uznania rachunku odbiorcy płatności prowadzonego z reguły w innym banku. – Mamy więc do czynienia ze zwykłym transferem pieniądza bankowego, a nie płatnością wartościami pieniężnymi, o których mowa w ustawie o usługach płatniczych – uważa Krzysztoszek.
W jaki sposób banki mogą uratować biznes prepaidowy? Zdaniem Krzysztofa Korusa, radcy prawnego z kancelarii dLK Korus Okoń, KNF, inaczej niż organy nadzoru z innych krajów UE, przyjmuje bardzo wąskie rozumienie pieniądza elektronicznego. – Kluczowe jest jednak zakwestionowanie przez KNF anonimowości kart przedpłaconych i przypisanych do nich indywidualnych rachunków z numerem IBAN. Banki powinny więc rozważyć wydawanie kart bez przypisanych do nich technicznych rachunków z odrębnym numerem IBAN – uważa Krzysztof Korus.
35,555 mln kart płatniczych wydały banki działające w Polsce
1,2 mld zł wpływy działających w Polsce banków z interchange w 2014 r.
144,6 mld zł wartość transakcji bezgotówkowych kartami w Polsce w 2014 r.