Sąd Najwyższy przedłuża ograniczenia w działaniu o kolejny tydzień, a posiedzenie w sprawie pytań I prezes o kredyty walutowe przełożono na 11 maja

Zgodnie z oczekiwaniami ze względu na przedłużenie przez rząd ograniczeń w kontaktach w związku z pandemią, kolejny raz przesunięty został też termin posiedzenia Izby Cywilnej Sądu Najwyższego w pełnym składzie, na którym mają być udzielone odpowiedzi na pytania I prezes SN dotyczące hipotecznych kredytów walutowych. „W trosce o życie i zdrowie sędziów i pracowników Sądu Najwyższego, jak również mając na względzie planowane na dzień 29 kwietnia 2021 r. ogłoszenie wyroku TSUE w sprawie C-19/20, Pierwszy Prezes SN, dr hab. Małgorzata Manowska zarządziła przesunięcie (posiedzenia) na dzień 11 maja 2021 r.” – poinformował w piątek SN.
I prezes przedstawiła zestaw sześciu pytań pod koniec stycznia. Początkowo posiedzenie IC SN planowano na koniec marca. Później przełożono je na 13 kwietnia. I tego terminu nie udało się dotrzymać.
Prócz pandemii powodem jest oczekiwane rozstrzygnięcie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie pięciu pytań skierowanych pod koniec 2019 r. przez sąd w Gdańsku. „Zagadnienia prawne przedstawione przez Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego do rozstrzygnięcia składowi całej Izby Cywilnej dotyczą wprawdzie interpretacji prawa krajowego, do dokonywania której wyłącznie uprawnione są sądy krajowe, jednak wyrok TSUE może tworzyć istotny kontekst interpretacyjny dla odpowiedzi na niektóre spośród pytań zawartych we wniosku Pierwszego Prezesa SN” – napisano w komunikacie Sądu Najwyższego.
Propozycję odpowiedzi Izby Cywilnej na pytania I prezes SN przedstawił już prokurator generalny. W odniesieniu do większości pytań idą one po myśli kredytobiorców. Prokurator nie dopuszcza zastąpienia w umowach, w których stosowane są klauzule abuzywne dotyczące określania kursu walutowego kursem NBP. Nie widzi też możliwości domagania się przez banki „wynagrodzenia za korzystanie z kapitału” w sytuacji stwierdzenia nieważności umowy kredytowej. Wyjątkiem jest odpowiedź na pytanie dotyczące początku terminu przedawnienia roszczeń. „W przypadku nieważności umowy kredytowej z powodu niedozwolonego charakteru niektórych jej postanowień, bieg przedawnienia roszczenia banku o zwrot kwot wypłaconych z tytułu kredytu rozpoczyna się od chwili zakwestionowania przez kredytobiorcę ważności zawartej przez niego umowy kredytowej” – napisano w stanowisku prokuratora generalnego.
Bankowcy obawiają się, że SN mógłby ustalić start biegu terminu przedawnienia na moment wypłaty kredytu. Oznaczałoby to, że we wszystkich sprawach roszczenia banków byłyby już przedawnione. Komisja Nadzoru Finansowego wyliczyła, że „darmowe mieszkania” w wyniku takiego rozstrzygnięcia w skrajnym przypadku kosztowałoby sektor ponad 230 mld zł. Ponieważ, zgodnie ze stanowiskiem prokuratora, klienci musieliby zwrócić kapitał kredytu, koszt dla sektora spadłby do nieco ponad 100 mld zł.
Z kolei na 15 kwietnia zaplanowane było w Sądzie Najwyższym posiedzenie siedmioosobowego składu Izby Cywilnej, który miał udzielić odpowiedzi na pytania rzecznika finansowego dotyczące kredytów walutowych. Ich zakres częściowo pokrywał się z pytaniami I prezes SN do całej IC. Pierwsza prezes przedłużyła ograniczenia w funkcjonowaniu SN do 16 kwietnia. Prezesi poszczególnych izb mogą jednak określić, które sprawy wymagają rozpoznania w tym czasie.
– Nie dziwię się, że Sąd Najwyższy przewleka tę sprawę. Być może będzie przewlekał dłużej. Nie chciałbym być w ich skórze – komentował w piątek Adam Glapiński, prezes Narodowego Banku Polskiego. Podkreślał, że procesy frankowiczów z bankami nie dotyczą tego, że kurs walutowy może się zmieniać, tylko sposobu ustalania kursów i określania na tej podstawie wysokości rat. Był pytany m.in. o to, czy przepisy nie powinny określać, że podstawą rozliczeń klientów z bankami powinien być kurs średni NBP. – Z ekonomicznego punktu widzenia jako bankowiec centralny uważam, że byłoby to dobre rozwiązanie, gdyby obowiązywały tabele NBP. Jeśli skutkowałoby to ograniczeniem ryzyka prawnego, z którym mamy w tej chwili do czynienia na wielką skalę, to oczywiście byłoby dobrze. Kurs NBP może być wykorzystywany do określania wysokości zobowiązań, ale też umowa może stanowić inaczej – zastrzegł Glapiński.