Banki liczą na kilkudziesięcioprocentowe wzrosty sprzedaży kredytów gotówkowych. Ożywienie zaczęło się w ubiegłym roku po rozluźnieniu obostrzeń, jakie narzuca nadzór finansowy. Bankowcy już od pewnego czasu przygotowują się do ofensywy: czyszczą portfele ze złych kredytów, pozyskując pieniądze, które będzie można ponownie pożyczyć klientom. Instytucje finansowe czyszczą swoje portfele, aby ruszyć z kredytową ofensywą. O pożyczkę konsumpcyjną będzie łatwiej. A wszystko dzięki poprawiającej się koniunkturze gospodarczej.
Banki liczą na kilkudziesięcioprocentowe wzrosty sprzedaży kredytów gotówkowych. Ożywienie zaczęło się w ubiegłym roku po rozluźnieniu obostrzeń, jakie narzuca nadzór finansowy. Bankowcy już od pewnego czasu przygotowują się do ofensywy: czyszczą portfele ze złych kredytów, pozyskując pieniądze, które będzie można ponownie pożyczyć klientom. Instytucje finansowe czyszczą swoje portfele, aby ruszyć z kredytową ofensywą. O pożyczkę konsumpcyjną będzie łatwiej. A wszystko dzięki poprawiającej się koniunkturze gospodarczej.
/>
/>
/>
/>
Wielkość niespłacanych regularnie kredytów konsumpcyjnych to – według ostatnich danych NBP – ok. 16,8 mld zł, o 12,5 proc. mniej niż rok wcześniej. Nominalna wielkość złych kredytów w bankach maleje nieprzerwanie od połowy 2012 r. Co to oznacza?
Zdaniem ekspertów rynku finansowego spadek wartości złych kredytów konsumpcyjnych to m.in. efekt pozbywania się takich wierzytelności przez banki. Urszula Okarma z zarządu firmy Kruk – największej polskiej firmy windykacyjnej – zwraca uwagę na dużą aktywność banków na rynku wtórnym wierzytelności w ostatnich latach. – Sprzedaż takich wierzytelności to już powszechnie stosowana przez banki praktyka. Tylko w ciągu ostatnich trzech lat sprzedały portfele o łącznej wartości nominalnej ponad 24 mld zł – ocenia.
Według wiceprezes Kruka banki mogą w ten sposób przygotowywać się do nowej akcji kredytowej, a zachęca je do tego poprawa koniunktury gospodarczej. Jej zdaniem ten proces może jeszcze nabrać dynamiki. – Zapewne banki zdecydują się na uwolnienie gotówki potrzebnej na nową akcję kredytową, np. poprzez sprzedaż portfeli wierzytelności. Wynika to z naturalnego cyklu w gospodarce. Jesteśmy na to przygotowani i uważnie przyglądamy się rynkowi – mówi Okarma.
Sami bankowcy nie kryją, że czyszczenie portfela to właśnie sposób na pozyskanie pieniędzy, które potem będzie można ponownie pożyczyć. – To naturalne działanie. My również przeprowadziliśmy taką operację jesienią ubiegłego roku, sprzedając portfel o wartości kilkudziesięciu milionów złotych. Dzięki temu odzyskaliśmy część zainwestowanych środków i możemy ponownie wprowadzić je na rynek w postaci nowej akcji kredytowej – podkreśla Dariusz Solski, dyrektor departamentu produktów kredytowych bankowości detalicznej mBanku.
Zdaniem przedstawiciela mBanku pierwsze sygnały ożywienia na rynku kredytów konsumpcyjnych były już widoczne w 2013 r. Jednak ubiegłoroczne dane mogą być wypaczone ze względu na zmianę rekomendacji T. Część banków specjalizująca się w ratalnej akcji kredytowej została zmuszona do włączenia do swojej podstawowej działalności spółek zależnych, zajmujących się sprzedażą kredytów ratalnych. To jednorazowe wydarzenie zaburzyło obraz rynku. – Faktem jest, że delikatne odbicie na rynku obserwowaliśmy już w ubiegłym roku. Ale o wiele bardziej optymistyczne są prognozy na rok 2014, a pierwsze miesiące potwierdzają, że sprzedaż rośnie dynamicznie – twierdzi Dariusz Solski.
mBank prognozuje wzrost sprzedaży kredytów gotówkowych o 20 proc. w stosunku do wyniku z roku ubiegłego. Zamierza też sprzedać więcej kart kredytowych oraz limitów w koncie. Ma to być możliwe przede wszystkim dzięki otwarciu się na klientów zewnętrznych. Dotąd mBank koncentrował się osobach, które już miały z nim jakąś relację.
Ambitne plany na ten rok ma również jeden z liderów rynku kredytów konsumpcyjnych – bank Credit Agricole, który, podobnie jak mBank, chce zwiększyć sprzedaż o 20 proc. – W ubiegłym roku sprzedaż kredytów gotówkowych naszego banku osiągnęła poziom ok. 3 mld zł. W tym roku chcemy sprzedawać 300 mln zł kredytów miesięcznie – zapowiada Philippe Marie, prezes Credit Agricole Bank Polska.
Na szybki wzrost akcji kredytowej liczy także Wioletta Pawińska, kierująca wydziałem kredytów konsumpcyjnych w Banku Millennium. – Dzięki kompletnej przebudowie portfela udało nam się zwiększyć sprzedaż w ubiegłym roku o kilkadziesiąt procent i w tym roku dynamikę wzrostu spodziewamy się zachować – mówi. Jej zdaniem będzie to możliwe dzięki kompletnej ofercie, dostępności kredytów w wielu kanałach sprzedaży, np. w bankomatach, oraz szybkim procedurom rozpatrywania wniosków.
Bankowe plany na chłodno analizują pozabankowe firmy pożyczkowe, które korzystały do tej pory na wstrzemięźliwości banków w udzielaniu kredytów konsumenckich. Według danych zebranych przez Konferencję Przedsiębiorstw Finansowych od 2010 r. wartość rynku pożyczek rosła w tempie 25–40 proc. rocznie. Roman Jamiołkowski z firmy Provident, która jest liderem tego rynku, mówi, że grupa docelowa klientów pozabankowych pożyczkodawców jest inna niż w przypadku banków.
– Choć konsekwentnie podnosimy maksymalny poziom oferty dla klientów, to średnia pożyczka w Providencie udzielana jest na znacznie niższe kwoty niż te udzielane przez banki. Dlatego nie spodziewamy się większego wpływu na nasz biznes, spowodowanego wzmożonymi działaniami banków – mówi Jamiołkowski.
Zapowiedzi banków to dobra informacja dla analityków zajmujących się gospodarką. Więcej kredytów to większa szansa na wzrost konsumpcji, która jest głównym motorem gospodarczego wzrostu.
Więcej udzielonych kredytów to szansa na wzrost konsumpcji
Wartość udzielonych kredytów konsumpcyjnych w tym roku powinna rosnąć dynamicznie. Na razie nie dostrzegam powodu, dla którego miałoby być inaczej. Jednak nie będzie się to przekładało wprost proporcjonalnie na liczbę nowo zawieranych umów. Już teraz widać, że banki koncentrują się na segmencie produktów na wyższe kwoty, pozostawiając kredyty drobniejsze firmom pożyczkowym. W tym roku trend ten powinien być kontynuowany. Wprawdzie w ubiegłym roku zanotowaliśmy wzrost liczby udzielonych kredytów konsumpcyjnych, ale w dużej mierze tłumaczyć go można zaleceniami Komisji Nadzoru Finansowego. Nowelizacja rekomendacji T pozwoliła kilku bankom przenieść ze spółek zależnych do bilansów bankowych kredyty udzielane w związku ze sprzedażą ratalną w sieciach handlowych. Będziemy również świadkami czyszczenia portfeli z kredytów niepracujących, co powinno owocować poprawą jakości portfela. Zwłaszcza że nowa sprzedaż ma o wiele lepszą jakość niż stary portfel.
Tak naprawdę rekomendacja T była tylko wymówką dla banków i jej zmiana nie powinna być kluczowa w zwiększeniu możliwości w udzielaniu finansowania. Wstrzemięźliwość w kredytowaniu wynikała z konserwatywnego podejścia w szacowaniu ryzyka w samych bankach. Tam zawsze ścierają się dwie siły: dział sprzedaży i ocena ryzyka. Kryzys spowodował, że przewagę uzyskała ta druga. Banki jednak zawsze mogły udzielać kredytów konsumpcyjnych i to robiły. Nie sądzę, by teraz stały się większą konkurencją dla takich firm jak nasza. Zwykle mówiąc o kredytach konsumpcyjnych, myślą o większych kwotach, rzędu kilku tysięcy złotych, pożyczanych na dłużej niż miesiąc – bo udzielają kredytów tradycyjnymi metodami, czyli w oddziałach, przy zaangażowaniu pracowników, co zwiększa koszty operacji. Wyższe kwoty pozwalają bankom na uzyskanie wyższego całkowitego kosztu pojedynczego kredytu. Gra toczy się o to, czy banki są w stanie udzielać nisko kwotowych pożyczek na krótki czas – jeśli tak, to wtedy będziemy mówić o konkurencji. Choć innymi ważnymi zmiennymi są też zaplecze technologiczne i szybkość, gdzie mamy przewagę nad bankami.
W ostatnim czasie banki dbały o jakość portfeli kredytowych. Przede wszystkim miały dosyć restrykcyjną politykę udzielania nowych kredytów, wymuszoną przez nadzór finansowy. To mogła być jedna z przyczyn spadku udziału złych kredytów w całym portfelu konsumpcyjnych pożyczek. Ale banki były też bardzo aktywne na wtórnym rynku wierzytelności, podaż tych wierzytelności z ich strony wynosiła 9–10 mld zł rocznie. Spadek wartości złych kredytów w wielkościach bezwzględnych, liczonych w miliardach złotych można tłumaczyć właśnie tą aktywnością banków. Outsourcing – czyli zlecanie windykacji podmiotom zewnętrznym – i transakcje sprzedaży też spowodowały, że jakość bankowych portfeli kredytów konsumpcyjnych jest coraz lepsza. Czy ta wyprzedaż wierzytelności przez banki to czyszczenie bilansów przed rozkręceniem akcji kredytowej? Są banki, które muszą uwolnić część swoich aktywów, żeby sfinansować nową akcję kredytową. W efekcie na rynku mieliśmy w ostatnim czasie kilka takich transakcji sprzedaży wierzytelności. Być może jest to początek trendu, jednak sądzę, że nasilenie tego zjawiska jest jeszcze przed nami.
Najnowszy ranking kredytów i pożyczek gotówkowych. Czytaj na Forsal.pl
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama